HANIA
Po dwóch dniach spędzonych w boskim hotelu i nieprzespanych nocach, z powodu równie boskiego seksu z najbardziej seksownym facetem na świecie, wróciliśmy do mojego mieszkania po kilka rzeczy, w końcu to już dziś, mam dotrzeć do Mielna do kochanej kuzynki, z jednej strony nie mogę się doczekać z drugiej nie wiem jak mi się uda przetrwać bez Lu.
ー Co się ze mną dzieje...ー mówię do siebie patrząc na odbicie w lustrze, co to jest w ogóle za facet, przychodzi nie wiadomo skąd otwiera moje serce wchodzi tam i nawet nie myśli o tym by je kiedyś opuścić, nie mówiąc już o tym że wczoraj prawie mi się oświadczył po czterech dniach znajomości, na tą myśl zaczynam się uśmiechać, wczoraj po kolejnym udanym seksie powiedział, że jest strasznie głodny, a że apartament był z aneksem kuchennym i pełną lodówką, postanowiłam zrobić coś sama no tak więc zrobiłam makaron z krewetkami niby nic, przez dłuższą chwile myślałam nawet, że mu nie smakuje bo nic nie mówił, aż do momentu gdy skończył wstał od stołu i uklęknął obrócił mnie i zapytał czy zostanę jego żoną, ja to wszystko obróciłam w żart, ale kto wie?
Mój ex nie był by na to gotowy nawet po 10 latach, a co dopiero po paru dniach. Nie wiem czy był to żart, czy prawda ale w głębi serca pragnę kiedyś zostać jego żoną.
Nie to jest wszystko niewiarygodne trzęsę głową próbując się jakoś otrzeźwić i jeszcze te pieniądze od tamtego dupka najchętniej bym je odesłała ale Luca ma rację należy mi się coś za to co się wydarzyło.
Słyszę pukanie do drzwi od łazienki.
ー Haniu mieliśmy już wyjeżdżać, długo jeszcze?
ー Już wychodzę.
Miało mi to zająć piec minut a siedzę tu już 20 i rozmawiam sama ze sobą.
Dobra koniec szybko ogarnęłam włosy, zmiotłam wszystkie kosmetyki do torebki i wyszłam z łazienki.
ー Wszystko dobrze kochanie
Powiedział Luca z taką czułością, że już wiedziałam jak ciężko mi się będzie z nim żegnać, gdy dojedziemy nad morze, na szczęście to parę godzin drogi więc będziemy się mogli sobą nacieszyć.
ー Tak wszystko dobrze, myślę po prostu jak to wszystko się ułoży.
ー Będzie dobrze, mamy siebie to znaczy że mamy wszystko reszta się ułoży.
Boże jaki on romantyczny i jeszcze mówi do mnie jakby wiersze pisał no po prostu Ideał, choć myślę że z czasem nie jedna jego wada i tajemnice wyjdą na jaw, na razie mnie to nie interesuje chce napawać się chwilą.
ー Dobrze chodźmy już bo nie dojedziemy nad to morze.
ー Ja cały czas czekam
Spojrzał na mnie z uśmiechem sugerując mi żebym w końcu wyszła z mieszkania, no tak głupia on cały czas czeka.
W końcu wyszliśmy na zewnątrz rozglądałam się chwilę za samochodem pasującym do mojego mężczyzny, ale na parkingu przed blokiem takiego nie było.
ー Musimy iść na parking obok sklepu tu nie było gdzie zaparkować.
ー Dobrze więc chodźmy
Czułam się jak jakaś księżniczka, gdy Luca prowadził mnie obok siebie ciągnąć moją walizkę z ubraniami, chciał nawet wziąć torebkę która niosłam no ale bez przesady...
Gdy wchodzę na parking rozglądam się za autem, którym mam jechać nad morze.
Widzę same zwyczajne samochody, aż w końcu moim oczom ukazuje się piękne R8 Spyder, szare choć miało odcienie niebieskiego, no po prostu nie wierzę pojadę nad morze kabrioletem i to jeszcze jakim. Ten samochód był po prostu piękny, drapieżny i aż zabrakło mi słów, bo aż zaschło mi w gardle.
CZYTASZ
Przypadkowe Spotkanie
RomanceHania Skarb, młoda dziewczyna po trudnym rozstaniu próbująca sama stanąć na nogi, by nauczyć się żyć sama, spotyka na swojej drodze faceta swoich snów, Luca Marcello Prajs (tak naprawdę di Constanzii) Włoch polskiego pochodzenia, mieszkający na co d...