Rozdział 4 - Malowana Lala

91 12 3
                                    


 Z lekkiej drzemki na lekcji chemii Marinette obudził szorstki głos nauczycielki. Pani Mendelejev, która z pasją nauczała swojego przedmiotu, jak i innych związanych z przyrodą, wyrwała jej koledze z klasy kartkę spod ołówka.

- Nathanielu! - Krzyknęła oburzona. - I ty dziwisz się, że masz takie marne oceny, skoro nie potrafisz zachować nawet minuty skupienia?

- Przepraszam. - Wyjąkał, natychmiastowo przybierając kolor swoich włosów, czyli czerwony.

- Idź do dyrektora pokazać mu te swoje... Gryzmoły. - Mruknęła z odrazą, tak znaną już jej uczniom. Wszystko, co nie było związane z naukami przyrodniczymi, zdaniem tej niezwykle wymagającej nauczycielki, nadawało się do kosza. To najgorszy typ wykładowcy, myślący, że ich przedmiot jest najważniejszy. Chłopak niechętnie wstał, wrzucając wszystko byle jak do torby i ruszył środkiem klasy ku wyjściu. Idąc niefortunnie potknął się o przewrócony plecak Marinette.

- Przepraszam! - Pisnęła dziewczyna, szybko podchodząc, aby pomóc mu wstać. Nim zdążyła cokolwiek zrobić, zobaczyła jak dłoń z pomalowanymi na jaskrawy żółty kolor paznokciami, sięga po jeden z rozrzuconych zeszytów Nathaniela. - To nie twoje!

- Ojej! - Krzyknęła Chloe, otwierając na przypadkowej stronie i uśmiechając się jadowicie. Sabina spojrzała przez ramię przyjaciółki na rysunki Nathaniela. - Jest tutaj bohaterem i ratuje Marinette. - Zaśmiała się. - No faktycznie, tylko prawdziwa pizda zakochałby się w tobie. - Powiedziała. Adrien zacisnął szczękę, czując jak ogarnia go nowe, nieznane mu wcześniej uczucie, na widok czerwonej z zażenowania Mari.

- Nie wyrażaj się tak o nim! - Warknęła, gdy Nathaniel wyszarpnął jej zeszyt i szybko wybiegł z klasy, unikając spojrzenia ciemnowłosej. Dziewczyna westchnęła ciężko opadając na ławkę, mając bardzo złe przeczucia.

Rudowłosy szedł przez korytarz, próbując zapanować nad ogarniającym go zażenowaniem. Nie tak chciał jej powiedzieć o swoich uczuciach. Nie tak to wszystko sobie wyobrażał. W tym momencie mocno ścisnął w dłoni rysik, do którego wniknęła akuma.

- Witaj, masz dosyć, że inni nie zauważają tego samego piękna co ty? - Usłyszał głos w swojej głowie. - Pomogę ci, ale w zamian chcę Miracula Czarnego Kota i Biedronki.

- Dobrze. - Odpowiedział chłopak, po czym poczuł jak owija go mgiełka. Po chwili był już ubrany w lateksowy, czarno-biały strój, a na oczach miał czarną maskę. Na nadgarstku zobaczył tablet graficzny, dzięki, któremu mógł urzeczywistniać swoje marzenia. Ale on miał tylko jedno.

W sali, Marinette słuchała instrukcji nauczycielki w sprawie ich następnego projektu.

- Pierwszą prezentację wygłoszą...- Spojrzała na listę, coś sobie odliczając. - Adrien, Alya i Nino. - Marinette westchnęła smutno, więc jej przyjaciółka poklepała ją pocieszająco po plecach. - A kolejną Marinette, Chloe i Sabrina.

- Ta kobieta chce się nas pozbyć. - Powiedziała ciemnowłosa. - Chce, abyśmy się nawzajem wybiły i żeby nie było na nią. To jedyne racjonalne wyjaśnienie, czemu trafiłam do grupy z Chole! - Alya zaśmiała się na słowa dziewczyny.

- Nie sądzę, to tylko praca w grupach. - Odpowiedziała jej rozsądnie. - Przeżyjesz.

- Pani Mendelejew? - Odezwała się Chloe, odgarniając z ramienia blond kosmyk. - Ja i Sabina świetnie radzimy sobie we dwie.

- To teraz świetnie poradzicie sobie we trzy. - Klasa zachichotała na słowa nauczycielki, na co blondynka poczerwieniała i zezłoszczona usiadła na miejscu.

- Słuchaj, a może byśmy się zamieniły? - Zasugerowała Marinette po dzwonku, pakując książki do torby.

- Kocham cię jak siostrę, ale jeszcze nie zwariowałam. - Zaśmiała się mulatka. - Nie ma szans. Natomiast podpytam Adriena, co tam sądzi o tobie. - Ciemnowłosej zaczerwienily się policzki.

Mauvais fantome [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz