Rozdział 8 - I polecą piórka...

62 6 8
                                    

Od czasów tej pamiętnej walentynki Adrienowi ciężko było patrzeć na Mari inaczej. Dusił w sobie to nowe uczucie, bo przecież był zauroczony w Biedronce, jednak jak patrzył na koleżankę z klasy, aż serce szybciej mu biło. Czuł się jakby zdradzał swoją Panią, a przecież nawet nie wyznał jej co czuje. W związku z czym postanowił grzecznie ignorować swoje uczucia i skupić się na zdobyciu serca bohaterki Paryża. Dziwił się, że Mari nigdy tez nie zaczęła tematu tej kartki, ale było mu to na rękę. Nie chciał niszczyć relacji między nimi. 

- Macie trzy dni na zaprojektowanie oraz uszycie jednego elementu ubioru, a waszą prezentację oceni znakomity projektant - Odsunął się klikając spację, aby przesunąć slajd na mężczyznę w średnim wieku. - Gabriel Agrest, ojciec waszego kolegi z klasy. - Chłopak poczuł jak się rumieni, czując się w centrum uwagi. Nino poklepał go po ramieniu na wieść, że będzie on na najbliższym pokazie nosił zwycięskie ubranie. W klasie wybuchła wrzawa ekscytacji. 

- No to chyba wiadomo kto wygra. - Powiedziała Alix, patrząc w stronę Marinette, która podekscytowana wizją swojego pierwszego pokazu była w innym świecie. Dziewczyna miała na sobie koszulę i rybaczki własnego projektu. 

- Nie wiadomo. - Odezwał się dyrektor. - Każdy ma szansę wygrać....

- Chyba, że Marinette dołączy. - Wtrącił się Kim. Ciemnowłosa poczuła napływ gorąca na twarzy. 

- A tematem przewodnim jest... - Pan Domockles zignorował słowa chłopaka. - Melonik. 

- Melonik?- Zapytała Marinette będąc już na przerwie w korytarzu. Przekładała kolejne kartki, marszcząc brwi. - Kto w dzisiejszych czasach nosi melonik. 

- Mój tata. - Mruknęła oburzona Mylene i odeszła. 

- Ale on jest mimem. To część jego stroju. - Westchnęła ciężko, ciągle przekręcając swoje projekty. - No nic nie mam. Żadnego szkicu. Nic dziwnego, meloniki nosiło się w osiemnastym wieku. 

- Mari, chyba trochę...- Alya nie zdążyła dokończyć, chociaż była wyraźnie rozbawiona przyjaciółką. 

- To nie ma znaczenia. - Westchnęła dramatycznie Marinette. - Bo znając siebie, w trakcie pokazu potknę się o swój głupi melonik i ten głupi ryj sobie rozwalę. - Ciemnowłosa opadła na krzesło obok, kładąc swoje projekty na nogach przyjaciółki. - Wszyscy będą się ze mnie śmiać, Pan Agreste mnie wyśmieje i przekreśli moją karierę. Skończę samotna, z trzema kotami na poddaszu u rodziców. Będę zajadać stres pączkami, aż nie będę w stanie zmieścić się w drzwiach.

- Dziewczyno. - Alya przerwała jej wywód. -Mówimy tu tylko o meloniku. Zaraz zobaczymy. - Otworzyła szkicownik, akurat, gdy Adrien stanął nad przyjaciółkami. 

- Hej, nie wiedziałem, że masz taki talent Mari. - Odezwał się, biorąc do rąk zeszyt. Oparł sie nonszalancko o ścianę, przeglądajac kartki z zachwytem. - Nic dziwnego, że w klasie mówili, że wygrasz. Ja serio też to widzę. - Còrka piekarzy oblała się krwistym rumieńcem. Uśmiechnęła się nieśmiało, na co serce Adriena zrobiło fikołka. 

- Dziękuję. - Powiedziała niepewnie, chowając się za mulatką. Dłonie oparła na ramieniu przyjaciółki, tak aby w każdej chwili mogla się za nią ukryć. - To moja pasja.

- Nie ma za co. - Odpowiedział jej ciepło. - Nie powiniennem mieć faworytów, ale liczę, że ubiorę twój melonik. - Ciemnowłosa znów zalała się rumieńcem, uśmiechając się rozmarzona. 

- Slyszałaś to? - Zapytała Alya, strącając ręce przyjaciółki z ramienia. - Uważa, że masz szansę. Musisz mi tylko obiecać, że przestaniesz się tak stresować. Jak nic będe mieć siniaki. Więc zostaly ci trzy dni. 

Mauvais fantome [Miraculum]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz