Chapter Forty Three: too soon

707 50 5
                                    

„Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone Tear me to pieces, skin to bone Hello, welcome home” - piosenka: Lovely autorstwa Billie Eilish & Khalid

---------------------------------------------------------

WSZYSTKO działo się zbyt wcześnie.

Minutę temu wszystko było w porządku. Ludzie tańczyli i uśmiechali się. Ale teraz ludzie krzyczeli i panikowali, ponieważ śmierciożercy wtargnęli na wesele.

Ophelia została oddzielona od bliźniaków, gdy uchyliła się przed wystrzelonym zaklęcia by je uniknąć. Jej oddech był ciężki, a jej ciało się trzęsło.

Desperacko rozglądała się po okolicy, mając nadzieję, że znajdzie kogoś, z kim mogłaby pójść. Kogoś, kto mógłby jej pomóc.

Ale nie miała nikogo.

Ponieważ jej ojciec nie przyszedł na imprezę, Freda i George'a nigdzie nie było widać, Luna właśnie wyjechała z ojcem. Obserwowała, jak złote trio aportowało się nie wiadomo gdzie.

Ophelia była sama.

Jasne, mogłaby pójść do państwa Weasley, ale nie znała ich wystarczająco dobrze. A może Tonks, tak. „Jest miła.” Pomyślała Ophelia.

Wyrwała się ze swoich długich myśli, gdy zaczęła przepychać ludzi, próbując dostać się do Nimfadory.

Wyrwał się jej skowyt, gdy ręka odciągnęła ją do tyłu.

Jej wzrok oszalał, gdy poczuła, że jej ciało zaczyna się skręcać.

Potem wszystko stało się czarne.

Ophelia czuła się, jakby była ciągnięta we wszystkich kierunkach. Jej serce praktycznie biło jej w uszach.

Otworzyła usta, żeby krzyczeć, ale żaden dźwięk z nich nie wyszedł.

I nagle przestało.

W uszach Ophelii dzwoniło, gdy próbowała złapać oddech. W jej głowie kręciło się we wszystkich kierunkach, gdy próbowała dowiedzieć się, gdzie jest.

Była w ciemnym, dużym pokoju. Ludzie, których nie rozpoznała, wypełniali okolicę. Chociaż gdy odwróciła głowę na bok, zobaczyła kogoś dziwnie znajomego, Garricka Ollivandera.

Mężczyzna, który sprzedał jej różdżkę lata temu. Ale wyglądał inaczej. Stary, zraniony, przygnębiony. Był trzymany przez kogoś w ciemnym płaszczu...'czekaj'

Zimna ręka wepchnęła się na jej kark. Jej oddech uwiązł w szorstkim uczuciu.

Jej oczy rozszerzyły się na niezwykle głośny trzask śmiechu.

„Jest jeszcze ładniejsza, niż opisywałeś, Draco.”

Bellatrix pojawiła się w jej polu widzenia, podchodząc trochę za blisko niej.

Ophelia poczuła bicie serca. Próbowała rozejrzeć się po pokoju, ale ktokolwiek ją trzymał, powstrzymywał ją.

Zerknęła w bok jak tylko mogła. Widziała tylko błysk blondyna. To wszystko, czego potrzebowała. Wiedziała, gdzie jest.

„Zabierz Ollivandera z powrotem do lochów, zostaw Woodlock.” Lestrange machnęła ręką na faceta trzymającego starca, po czym zwróciła swoją uwagę z powrotem na Ophelię.

„D-dlaczego tu jestem?” Próbowała brzmieć odważnie. Jakby nie była przerażona ani słaba. Ręka mężczyzny wbiła się mocniej w jej szyję.

yellow - D.M - tłumaczenie na język polskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz