9

618 21 2
                                    

Witam wszystkich! Wiem, dawno nie było rozdziałów, ale miałam mało czasu i brak weny. Mamy wakacje, więc teraz rozdziały będą pojawiały się w miarę regularnie. Akurat ten wyszedł trochę krótki, ale następne postaram się pisać dłuższe.
Miłego czytania!

Po tym, jak Grace i Ginny miały już wszystko co potrzebne jest do nauki w Hogwarcie (większość rzeczy kupionych z drugiej ręki), poszły do księgarni Esy i Floresy, gdzie wszyscy mieli się spotkać.

Przy drzwiach do księgarni ujrzały tłum.

– Tu zawsze takie tłumy? – zapytała Grace.

– Nie.

Grace zobaczyła wielki transparent biegnący przez górne okna, na którym było napisane

GILDEROY LOCKHART
będzie podpisywał egzemplarze swojej autobiografii
Moje magiczne ja
D

zisiaj od 12.30 do 16.30


– Będziemy mogły go zobaczyć. – Powiedziała uradowana pani Weasley

Do Grace, Ginny i Molly podeszli prawie wszyscy oprócz Rona i jego przyjaciół. Weszli do środka i państwo Weasley'owie i Granger'owie ustawili się w kolejce, która wiła się przez cały sklep do miejsca gdzie Lockhart miał podpisywać książkę.

Bliźniacy, Percy, Grace i Ginny wzięli po egzemplarzu książek Lockharta i podeszli do rodziców.

Pani Weasley cały czas poprawiała włosy, ale reszta rodziny zachowywała się normalnie.

Po paru minutach dołączyli do nich Harry, Ron i Hermiona.

– O, jesteście już, to dobrze – powiedziała ucieszona Molly, ciągle poprawiając włosy. – Za minutę go zobaczymy...

Czarodziej w niebieskiej szacie i w osadzonej na pofalowanych włosach tiarze czarodzieja, która była zawadiacko przekrzywiona, wszedł dostojnym krokiem i usiadł przy stoliku otoczonym swoimi wielkimi fotografiami, które mrugały i uśmiechały się białymi zębami do ludzi w księgarni.

Grace musiała przyznać, że ten czarodziej, a był to Gilderoy Lockhart, był całkiem przystojny.

Wokół stolika tańczył niski, wyglądający na drażliwego czarodziej, robiąc zdjęcia wielkim czarnym aparatem, z którego za każdym naciśnięciem migawki  strzelał flesz i buchały kłęby dymu w kolorze purpurowym.

– Z drogi, ty tam! – niski jegomość warknął na Rona, cofając się, aby mieć lepsze ujęcie. – Pracuję dla „Proroka Codziennego”.

– Też mi coś – mruknął Ron, rozcierając stopę, bo drażliwy czarodziej na nią nadepnął.

Gilderoy Lockhart chyba to usłyszał, bo spojrzał w tą stronę, zobaczył Rona, a później nie mógł nie zauważyć Harry'ego. Wytrzeszczył oczy, a potem zerwał się na równe nogi i zawołał:

– Czy to możliwe? Harry Potter?

Oczywiście wiadomość o słynnym Harrym Potterze wywołała małe zamieszanie. Tłum rozstąpił się i można było usłyszeć podniecone szepty. Czarodziej, dla którego zebrał się tłum w księgarni podbiegł, chwycił Harry'ego za ramię i wyciągnął na środek. Rozległy się oklaski i wiwaty. Harry nie wyglądał na szczęśliwego, a na dodatek zrobił się czerwony, kiedy Lockhart uścisnął mu dłoń i trzymał ją długo, potrząsając, żeby fotograf, który szalał wokoło zrobił zdjęcie.

Grace zachichotała. Było widać, że Harry nie lubił być w centrum uwagi.

Gdy Lockhart puścił rękę Harry'ego, chłopak próbował wycofać się między rodzinę Weasleyów, ale ten zarzucił mu rękę na ramiona i przyciągnął do swojego boku.

Grace uśmiechnęła się rozbawiona zachowaniem Lockharta i próbą ucieczki Harry'ego.

– Panie i panowie! – zawołał Lockhart, uciszając tłum ręką. – Cóż to za niezwykła chwila! Najlepsza chwila na złożenie pewnego oświadczenia, nad którym zastanawiałem się od pewnego czasu! Kiedy ten oto młodzieniec wkroczył dziś do Esów i Floresów, zamierzał jedynie kupić moją autobiografię, którą teraz chciałbym mu wręczyć... za darmo, rzecz jasna. – Tłum okazał swoją radość. Grace musiała przyznać, że to bardzo miłe ze strony Lockharta. Postanowiła, że jak wróci do domu, przeczyta jego książki. – Nie miał pojęcia, że wkrótce otrzyma o wiele, o wiele więcej niż książkę Moje magiczne ja. On i jego koledzy szkolni naprawdę otrzymują moje prawdziwe, magiczne ja. Tak, pani i panowie, mam wielką przyjemność i zaszczyt oznajmić, że we wrześniu obejmuję stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

Zebrani w księgarni zaczęli klaskać i wiwatować. Bliźniaczka Rona ucieszyła się na wiadomość, że Lockhart będzie uczył w Hogwarcie, bo z tego czego się o nim dowiedziała i z tego co o nim usłyszała, wynikało, że Lockhart się na tym zna.

Harry wycofał się do miejsca, gdzie stała Ginny, która stała obok Grace. Chłopak miał w dłoniach stos książek o Lockharta, który je mu wręczył.

– Masz, to dla ciebie – powiedział Harry, wkładając książki do nowego kociołka Ginny. – Ja sobie kupię

Zaginiona SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz