2

1K 33 1
                                    

– Hej, Grace, wstawaj – Emily starała się ją obudzić – Grace, no wstawaj, niedługo moja ciocia przyjedzie, a ja chcę się z tobą jeszcze pożegnać.

Pożegnać. Grace pomyślała, że to okropne słowo. Musiała się pożegnać z osobą, którą tak bardzo polubiła. Która ją polubiła. Otworzyła oczy i się szeroko uśmiechnęła.

– Dzień dobry. – powiedziała siadając i wyjrzała za okno – Zapowiada się piękny dzień. Piękniejszy od wczorajszego.

– Nawet nie wiesz jak będę tęsknić – usiadła obok i ją przytuliła – Dzwoń codziennie. Obiecaj.

– Obiecuje – powiedziała Grace i się zaśmiała. – Chyba, że mnie udusisz.

– Och, wybacz – powiedziała i skończyła ją przytulać – Po prostu tak się cieszę, ale jest mi też smutno. Nie chcę cie tu zostawiać.

– O mnie się nie martw. Dam sobie radę.

Usłyszały pukanie do drzwi. Emily otworzyła i do środka weszła wysoka kobieta z lekkimi zmarszczkami, które pokrywały jej srogo wyglądającą twarz oraz z czarnymi, lekko siwymi włosami. Pani Gray. Dyrektorka sierocińca. Grace nie przepadała za nią. Była nie miła i często denerwowała się za te dziwne zjawiska wokół niej. Dyrektorka też jej nie znosiła. Pani Gray jeszcze bardziej znienawidziła Grace, kiedy dawała rudowłosej ostrą reprymendę za grzebanie w kuchni, a nagle jej włosy zmieniły kolor na niebieski, a strój na różowy. Nie wiedziała jakim cudem to się stało, ale coś jej mówiło, że stoi za tym ta rudowłosa dziewczyna. Za karę Grace nie dostała kolacji, ale ten widok pozostanie w jej głowie na zawsze i będzie się z tego nabijała do końca życia.

– Emily, twoja ciotka czeka na ciebie na dole. – powiedziała swoim chłodnym tonem – Bierz swoje rzeczy i zejdź na dół.

– Grace, będę za tobą tak strasznie, strasznie tęsknić! – krzyknęła i rzuciła się na szyję Grace.

– Pośpiesz się, nie mam zamiaru czekać tu cały dzień aż w końcu raczysz się ruszyć. – warknęła i wyszła. Emily w końcu puściła koleżankę, uśmiechnęła się do niej i ruszyła  w stronę drzwi, a Grace jej pomachała.

Gdy Emily zniknęła za drzwiami zamykając je za sobą, Grace opadła na łóżko. Więc już po wszystkim. Prawdopodobnie nie zobaczą się już więcej. A już na pewno nie przez najbliższe kilka lat.

Tego dnia Grace była w potwornym humorze. Nie chciało jej się też kłócić z dzieciakami, które nazywały ją świruską, dziwadłem itp. Strasznie jej się nudziło.
Pogoda chyba czuła to samo co dziewczyna, bo bezchmurny słoneczny dzień po południu zamienił się w ulewny dzień.

Wieczorem w okolicy sierocińca zjawił się nagle dziwny mężczyzna. Miał długą siwą brodę i długie siwe włosy. Ubiór też
miał nietypowy: miał granatową długą pelerynę i spiczasty kapelusz w tym samym kolorze. Rozejrzał się dookoła i ruszył w stronę drzwi.

Puk, puk, puk. Grace usłyszała pukanie do drzwi. Od kilkunastu minut leżała i rozmyślała o tym jak się czuje osoba, która jedzie ze sierocińca do domu. Do domu, w którym czeka rodzina. Puk, puk, puk. Znowu pukanie. Dziewczyna nie chętnie wstała i podeszła do drzwi. Gdy je otworzyła ujrzała panią Gray i jakiegoś starca z długą siwą brodą.

– No nareszcie – powiedziała pani Gray, gdy Grace otworzyła drzwi – Dłużej się nie dało?

– Dało – mruknęła dziewczyna – i by było, ale nie mam nastroju na słuchanie pukania do drzwi.

Pani Gray nie spodobała się ta odpowiedź, ale nieznajomemu rudowłosej widocznie tak, bo zachichotał.

– Ten pan chcę z tobą porozmawiać – powiedziała i wyszła zamykając drzwi.

Zaginiona SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz