13

445 20 2
                                    

Po chwili, która trwała bardzo krótko coś strzeliło i zobaczyli siebie oraz samochód.

– A niech to!... – krzyknął Ron, uderzając w guzik Dopalacza Niewidzialności. – Coś tu nie gra... Grace, wygadałaś...

Harry i Ron naciskali na srebrny guzik, a samochód robił się niewidzialny i znowu się pojawiał.

– Trzymajcie się! – ryknął rudowłosy i przydepnął pedał gazu.

Samochód wystrzelił prosto w niskie chmury. Otoczyła ich gęsta mgła. Wyszło na to, że Grace miała rację, ale nie czuła z tego powodu satysfakcji.

– I co?! – krzyknęła zdenerwowana Grace. – Mówiłam wam, że to głupi pomysł, ale nie... wy wiecie najlepiej! Wiedziałam, że będą kłopoty! To twoja wina, Ron!

– Moja?! Przecież to ty wykrakałaś, że coś pójdzie nie tak!

– Nie kłóćcie się! – przerwał im okularnik. – Wasze kłótnie nic nie dadzą. Lepiej pomyślmy co teraz.

– Musimy zobaczyć pociąg, żeby wiedzieć, w którą stronę lecieć – powiedział Ron. – Zanurkuj... szybko...

Opadli poniżej poziomu chmur i zaczęli się wiercić na siedzeniach, aby coś zobaczyć w dole.

– Widzę! – krzyknął przyjaciel Rona. – Przed nami... tam!

Grace spojrzała w dół tam gdzie pokazywał Harry. I rzeczywiście, pod nimi jechał czerwony Ekspres do Hogwartu.

– Jedzie na północ – powiedział Ron. – W porządku, trzeba po prostu sprawdzać kierunek co pół godziny. Nie puszczaj tego guzika...

I wystrzelili prosto w chmury. Zaraz potem wynurzyli się z nich w pełnie blasku słońca. Wyglądało to cudownie, ale rudowłosa nie zwracała na to w tej chwili uwagi. Wolała jechać pociągiem niż lecieć samolotem. Coś czuła, że będą jeszcze jakieś problemy z tym samochodem. Jej złość na Rona nie minęła, a nawet pogłębiła, gdy Ron i Harry wybuchnęli śmiechem. Ona nie widziała w tym niczego zabawnego. No chyba, że śmiali się z własnej głupoty.

W pewnym momencie lotu, chłopcy zapytali się Grace czy nie ma ochoty na toffi, ale ta tylko burknęła coś w stylu, że nie ma nastroju na toffi.

– Czemu ty jesteś taka nie w humorze? – zapytał Ron. – Przecież tu są wspaniałe widoki. Wyobraź sobie minę bliźniaków, gdy wylądujemy na błoniach.

– Wyobraź sobie w jakie kłopoty wpadnie...

– Skoczysz wreszcie z tymi kłopotami? – przerwał jej Ronald. – Chyba się nie wyspałaś.

Po jakimś czasie chłopacy zaczęli marudzić, że się cali kleją i chce im się pić. W tym momencie dziewczyna pomyślała, że dobrze zrobiła nie częstując się toffi.

– Chyba już blisko, co? – zachrypiał Ron parę godzin później, gdy słońce zaczęło już zachodzić. – Uwaga, nurkujemy!

Grace spojrzała w dół. Pociąg nadal jechał pod nimi. Wolałaby jechać z Ginny pociągiem niż lecieć samochodem z chłopakami.

Znowu wznieśli się ponad chmury, a silnik zaczął dziwnie wyć. Dwunastolatka wyczuła kolejne problemy.

– Prawdopodobnie się zmęczył – powiedział Ron. – Tak daleko nikt nim jeszcze nie jeździł...

– Chyba nie zacznie spadać, co? – zapytała zaniepokojona.

– Mam nadzieję...

Grace jęknęła. Po kilku sekundach silnik zaczął głośniej wyć i zrobiła cię ciemno. Już nawet pojawiły się gwiazdy.

Zaginiona SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz