,,To już koniec"
Parę miesięcy później
Ten dzień zaczął się normalnie . Czułem się dobrze ,dzieciak kopał i wiercił się w przyciasnym brzuchu. Nie znałem płci dziecka (bo sam poprosiłem by nie zdradzać mi płci) i było mi z tym dobrze. Spędziłem ten dzień nad dopieszczaniem szczegółów przed pojawieniem się mojego cudu na tym świecie. Dokładnie o trzynastej kiedy postanowiłem się wykąpać, poczułem jeszcze przed wejściem pod prysznic gdy miałem zdjąć jak jakaś ciecz spływa mi po nogach
-O cholera!-szepnąłem i pobiegłem do telefonu. Wybrałem numer do Rustica.-Błagam odbierz...-szepnąłem kiedy usłyszałem drugi sygnał ale na szczęście zaraz po nim odezwał się Rustic:
-Tak ? Co się stało Valdemar??? -zapytał a moje ciało przeszył skurcz. Krzyknąłem z bólu.
-O mój Boże ty RODZISZ?!-zawołał .
-Jakbym kuźwa nie zauważył!!!-ryknąłem
-Dobra już tam jadę a ty zaciśnij nogi!!! -zawołał ponownie.
-Bardzo śmieszne Rusti-ARHGG!!!-Ryknąłem a on się rozłączył. Leżałem na podłodze w zamoczonych od wód płodowych dresach i uspokajałem się mówiąc do dziecka.
-Żeś sobie wybrał porę, potomku !-zaśmiałem się i podniosłem się do pozycji się siedzącej mając za oparcie ścianę (Co z dziewięciomiesięcznym brzuchem było nie lada wyczynem) . Minuty ciągnęły mi się jak dni gdy siedziałem nucąc dziecku jakieś rockowe klasyki by uspokoić moje zszargane nerwy. W końcu usłyszałem jak ktoś puka do drzwi i rozległ się głos Rustica:
-Porter otwórz drzwi to ja Rustic-szepnął .
-Drzwi są otwarte...kurczę ,ale bóllll!!!-zawyłem ,gdy Rustic wchodził do środka. Wziął mnie pod ramię i wyprowadził z mieszkania. Wpakował mnie do tyłu samochodu gdzie czekał Sebastian.
-Połóż się -zachęcił mnie Bastian i ułożył moją głowę na swoich kolanach po czym polecił mi głęboko oddychać, sam pokazał mi jak mam oddychać przy czym zaczął chuchać na mnie co mnie zirytowało . Ruszyliśmy z miejsca z piskiem opon. Rustic dziko wyprzedzał samochody ale niestety....
-Kuźwa ,zrobił się korek!!!-ryknął wciskając na całego klakson.
-Dość. TEGO!-powiedział Seb i wziął mnie na plecy.-Rustic zobaczymy się w szpitalu. Daj zbać Monice żeby czekała na nas w rzekł i zasalutował mu.
-Dobra ,bądź dzielny Vald!-powiedział i otworzył tylne drzwi .
-Jesteś pewien że ...-zapytałem.
-Nie mamy wyjścia, dziecko zaraz tu będzie ,więc się trzymaj mocno. -powiedział i ruszył dziko z miejsca.
Biegł szybko i w efekcie tego byliśmy na tyłach szpitala w pięć minut. Na tylnim wejściu już czekała Monica ,,Zebra" z wózkiem inwalidzkim. Zdyszany Bastian posadził mnie delikatnie na nim po czym pobiegł dalej z Monicą. Biegł póki ta nie wprowadziła mnie do sali operacyjnej . Pomachał mi na pożegnanie . Kiedy wjechałem do sali od ,razu poczułem jej zimno i drażniący zapach środków do dezynfekcji. Położyłem się na stole i ostatni raz pogłaskałem brzuch, po czym Monica i jakaś pielęgniarka zabrały się do cesarki. Oddychałem spokojnie i myślałem o dziecku . Po paru minutach usłyszałem płacz mojego dziecka! Mojego własnego dziecka!!! Do oczu napłynęły mi łzy wzruszenia.***
Leżałem na sali poporodowej i trzymałem mojego chłopca na rękach. Sebastian siedział obok i patrzył
Na mnie i na małą istotkę z czułością w oczach . Czułem się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie. Tym razem miałem dobry powód by być szczęśliwym....Koniec
CZYTASZ
Nine months of teaching
Short StoryUwaga MPREG jeśli nie lubisz takich rzeczy to nie polecam czytania tego! !WSZELKIE PODOBIEŃSTWO DO OSÓB JEST PRZYPADKOWE A SYTUACJE SĄ FIKCJĄ LITERACKĄ! Valdemar Porter jest nauczycielem języka polskiego w liceum . Jak przystało na nauczyciela jes...