Rozdział 6

78 1 0
                                    

,,Pierwsze zdjęcie''

Rano obudziłem się i leżałem w łożku przez około godzinę zastanawiając się co zrobić (po tej godzinie wybiegłem do toalety żygać) . Mój tzw.,,Baby Bump'' zwiększył się przez ostanie trzy tygodnie. Szczerze mówiąc to zastanawiałem się czy nie zacząć ubierać luźniejszych ciuchów by Oasis nic nie zauważył. Nagle mój telefon zabrzęczał. To był Sebastian. Napisał żebyśmy się spotkali pod pobliskim szpitalem. Na pytanie ,,Dlaczego?" odpisał że to ma być niespodzianka wysłał mi tylko zdjęcie szpitala z napisem ,,Spodkajmy się tu''. Bez szemrania ubrałem się w koszulę i klasyczne jeansy . Zamknąłem mieszkanie i ruszyłem w stronę szpitala . Sebastian już czekał na mnie przed szpitalem.
-Cześć -powiedziałem przybijając mu tzw ,,grabę".
-Hej chodź ze mną do kawiarenki tam ci wszystko wyjaśnię...-powiedział i weszliśmy do środka .Przeszliśmy przez korytarz i kilka metrów od bloku operacyjnego znajdowała się kawiarenka.
Zamówiliśmy sobie kawę (dla Sebastiana) oraz gorącą bezkofeinową latte (na kawie typu inka) ze spienionym mlekiem i bitą śmietaną (dla mnie).
Usiedliśmy przy stoliku i kiedy upiłem łyk kawy ,aż skrzywiłem się. Pytacie dlaczego ? Kawa była dosłownie POTWORNIE słodka . Lubiłem gorzką kawę a ta była słodka aż do zemdlenia.
-Dobra...-Powiedziałem i ugryzłem herbatnika dołączonego do napoju (który też był bezowo słodki)- to po co mnie tu ściągnąłeś?-pociągnąłem kolejny łyk zbożowej kawy .
-Więc ...-zaczął-wiem ,że to miała być nasza tajemnica ale jednak mając na względzie zdrowy rozwój i przebieg twojej ciąży zapisałem cię do specjalisty na pierwsze USG i kilka badań prenatal-nie zdążył nawet skończyć zdania bo oplułem go wziętym do ust łykiem kawy.
-ŻE CO PROSZĘ!?-syknąłem po cichu zirytowany- WYGADAŁEŚ SIĘ?! Nie pomyślałeś jakie mogą być KONSEKWENCJE tego ? Co jeśli się komuś wygada i mój doktorat zostanie zrujnowany!?-powiedziałem i zacząłem się cały trząść. Ze stresu? Z nerwów? Ze złości na Bastiana? Ciężko było powiedzieć .
-Halo? Anybody home?-zapytał Sebastian cytując Danny'ego DeVito w filmie ,,Junior" ( przy okazji wycierając policzek ). -Skoro zadecydowałeś że , je zatrzymasz musisz dopilnować żeby, dbać o najlepiej jak tylko potrafisz .- przypomniał.
-Tak wiem... i co w związku z tym?... Czy to naprawdę taki dobry powód by wy... w sumie..tak.. jest to dobry powód... przepraszam cię Sebastianie...-urwałem i miałem ochotę się rozpłakać. Ta ciąża niekoniecznie dobrze wpłynęła na mój społeczny image. Stałem się bardziej... miękki ...
-Przeprosiny przyjęte a teraz chodźmy na te badania, Valdemarze! -zaśmiał się i ruszyliśmy do drzwi. Najbardziej jednak rozśmieszyło mnie kiedy Bastian mnie wyprzedził ,otworzył mi drzwi  i powiedział (cytując):
- Kobiecie ciężarnej należy ustąpić-rzekł  i zamrugał oczami jak jakaś panienka rodem z epoki baroku.
-A od kiedy ja jestem kobietą?-zaśmiałem się-Bo nic mi o tym tak jakby nie wiadomo?-zapytałem żartobliwe. Zaśmialiśmy się w głos i poszliśmy w stronę gabinetu , nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia gapiów w kawiarence.

   ***

Usiedliśmy w poczekalni .  Ja zacząłem odczuwać  silny stres związany chyba z lękiem o przyszłość mojej ciąży . No wiecie ,jakby były jakieś nieprawidłowości i dzieciak mógłby nie przeżyć... albo gdyby przewidywania Bastiana się sprawdziły ...wolałem o tym nie myśleć . Zamiast tego starałem się skupić na przyszłości.
Z rozmyślań wyrwał mnie damski głos wydobywający się z gabinetu , mówiący :
-  Valdemar Steve Porter proszony do gabinetu. -powiedział  żeński głos.
-Ok...stary .... gotowy ?-zapytał Sebastian. Poczochrałem swoją czuprynę po czym odpowiedziałem mu tymi słowy:
-Bastian.... wiesz co...ja...ja naprawdę nie wiem .... -rzekłem z nieśmiałością.
- No to chodź!- powiedział  jakby w ogóle mnie nie słuchając po czym wepchnął mnie do pomieszczenia z napisem ,,ULTRASONOGRAF". Przy biurku siedziała młoda blondynka (z nietypowo jak na lekarkę obciętymi włosami) w  ciemnych okularach wypełniając jakieś formularze w laptopie .  Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się  i powiedziała :
-Pan Valdemar ! Miło mi pana widzieć!-powiedziała i uścisnęła mnie.  Ja wyraźnie byłem chyba wyraźnie skonsternowany bo ona pośpieszyła z odpowiedzią.
-Monica Jurij-powiedziała takim tonem jak gdyby było to dla mnie oczywiste. Kiedy zobaczyła że ja nadal sobie nie przypominam kim ona jest . Westchnęła, po czym powiedziała -  Zebra...- powiedziała i zaczerwieniła się.
-No to było tak od razu!-powiedziałem z radością. Skąd to przezwisko ? Kiedyś na wycieczce ubrała bardzo poprzecinany strój kąpielowy i zasnęła nad rzeką na pełnym słońcu . Jaki był efekt można by było się domyślić... do końca liceum miała ksywę ,,Zebra". Nawet ja ,kiedy wywoływałem ją do tablicy wolałem : ,, Zebra do odpowiedzi!".
-Dobrze, niech pan spocznie -powiedziała wskazując zachęcająco krzesło. Usiadłem i zaczęły się pytania:
-Od jak dawna jest pan w ciąży?-powiedziała i zaczęła coś notować w notatniku.
-Więc tak mój brzuch wygląda już na 10 tygodni i z tego co się dowiedziałem moje maleństwo jest już wielkości kumkwata. -pochwaliłem się moją wiedzą.
-A jakieś nietypowe objawy?-zapytała mądrze ,po czym dodała -Nietypowe objawy?! Co ja kurczę blade plotę!? Pan jest cały nietypowy!-zaśmiała się nerwowo.
-Nie...raczej nie... a co do tego ostatniego...to nie wiem szczerze co mam powiedzieć!-zaśmiałem się.
Zaśmiała się po czym wróciła do zadawania pytań.
-Stosuje pan jakąś dietę?-zapytała.
-Na winie-zaśmiałem się a ona spojrzała się na mnie z przerażeniem w oczach.
-Co się na winie to zjem ...- Monica odetchnęła z ulgą.
-Dobrze to teraz możemy przejść do badań prenatalnych -Wskazała mi drogę na kozetkę. Zebra wykonała mi parę niezbędnych badań. Po nich nadszedł ten najważniejszy moment . Moment na moje pierwsze spotkanie z moim dzieckiem twarzą w twarz.
-Jest pan gotowy?- zapytała nakładając na głowicę żel w czasie gdy ja układałem się na kozetce podwijając niebieską koszulkę z napisem ,, Boy trapped in a body of men". Pochwyciłem krawędź kozetki i ścisnąłem ją z całej siły . Ona już miała  dotknąć nażelowaną głowicą mojego brzucha kiedy dopytała się:
-Napewno jest pan gotowy?? Co jeśli się okaże że te uwypuklenie to-nie zdążyła skończyć bo syknąłem na nią jakby była niegrzecznym dzieckiem:
-Kurka wodna ,Zebra!-ofuknąłem ją.-Robisz mi to USG czy nie?!
-Przepraszam-pisnęła pokornie jak mysz ,po czym przytknęła mi głowicę do brzucha. Nacisnęła jakąś kombinację przycisków na klawiaturze urządzenia ( przy czym jej długie palce rozjechały się na wszystkie strony bo robiła to w tym samym czasie) i na monitorze coś się pokazało . Mianowicie był to  szary kształt przypominający ziarno fasoli.
-Jak to jest KURKA WODNA możliwe!? -Wykrzyknęła patrząc na monitor ultrasonografu . Kiedy przychyliła monitor w moją stronę,
do oczu napłynęły mi łzy wzruszenia. To było nie możliwe ale jednak... zrozumiałem że jestem błogosławiony... że jestem najprawdopodobniej
pierwszym na świecie mężczyzną który donosił ciąże do tego momentu.

***

Nine months of teachingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz