Rozdział 2

120 1 2
                                    

Rozdział 2
,,Początek depresji''

-,,Pozytywny!?"-wykrzyknąłem w myślach -Jak ja się niby wytłumaczę z tego mojej klasie!?-zapytałem po cichu sam siebie będąc w totalnym szoku.
-Porter?- zza drzwi usłyszałem głos Rustica. -Wszystko ok? Nie wychodzisz od piętnastu minut ,nie dajesz znaku życia coś się stało? Wyjdź do nas...proszę bez względu jaki jest wynik , masz nas ,prawda?
Wstałem i ukryłem test w dłoni ściskając go mocno. Westchnąłem i nacisnąłem klamkę. Na początku oślepiło mnie słońce wpadające przez okno pokoju . Dopiero potem rozpoznałem twarze moich kumpli .
-I jak?-zapytał zestresowany Sebastian. -Czy te kilkanaście lat biol-chemu poszło na marne?-Ja westchnąłem i wysiliłem się na uśmiech ( co jest u mnie rzadkością) po czym pokazałem im test. Pierwszy zareagował Sebastian mianowicie wybałuszył oczy i przetarł je ze zdziwienia po czym zbladł i padł na ziemię jak długi. Do Rustica informacja dobiegała chwilę. Po chwili wykrzyknął :
-O mój Boże będzie mały Porter!-ekscytacja w jego głosie osiągnęła poziom nastolatki gadającej o swoim ukochanym. Gościu prawie piszczał.
-Chłopaki ja nie wiem czy BĘDZIE mały Porter...-Na te słowa Sebastian obudził się a Rustic padł na ziemię jak worek śmieci.
-Chyba zwolnię się na conajmniej tydzień z pracy... wezmę sobie niewykorzystane urlopy-Sebastian nie zwrócił uwagi na mnie tylko próbował dobudzić nieprzytomnego Rustica . Westchnąłem i ubrałem torbę po czym poszedłem do gabinetu dyrektorki Sash . Zapukałem i wszedłem.
-Dzień dobry ...- powiedziałem zamykając szczelnie drzwi .
-Dzień dobry-powiedziała unosząc wzrok z nad ekranu komputera.
-Czy mógłbym wziąć chorobowe na dziś do przyszłego poniedziałku ? Źle się poczułem w czasie lekcji....-zdałem sobie sprawę że moje tłumaczenie jest żałosne. Ale co ? Miałem powiedzieć : ,,Hejka Pani Dyrektor ! Wie pani co, potrzebuje zwolnienia na dziesięć miesięcy od jutra, bo właśnie się dowiedziałem że jestem w ciąży!"?
-Tak oczywiście na pana zastępstwo przyjdzie Pan Oasis.-Nagle z nikąd pojawił się za mną Adam Oasis-nauczyciel fizyki bardzo nie lubiany przez uczniów (i przeze mnie).-Niech się pan wykuruje .-powiedziała życzliwie.
-Dobrze , choć Valdemar ,odprowadzę cię-powiedział z chytrym uśmieszkiem na twarzy. Chwycił mnie z całej siły za ramię i wyciągnął z gabinetu pani Sash . Kiedy drzwi się zamknęły on rozejrzał się nerwowo po korytarzu i po chwili uśmiechnął się chytrze .
-Więc Valdi , jesteś teraz w ciąży ...-urwał chytrym głosem.
-Co ,...n-nie!-zająknąłem się .- ,, Jakim cudem on się dowiedział?"-zapytałem sam siebie.
- Dobrze ,powiedzmy że ci wierzę -On puścił moje ramię ,po czym dodał -ale jeśli się dowiem że jesteś w stanie błogosławionym , że to twój jest ten test a mnie okłamałeś ,zgotuje twoim uczniakom piekło ...Słyszysz? Piekło...-zasyczał mi do ucha. Spojrzałem na niego dziwnie po czym udałem się w stronę wyjścia . Zaraz po zamknięciu drzwi wypuściłem powietrze i syknąłem na brzuch.
-Przeklinam cię ,słyszysz , przeklinam ,diabelski pomiocie któryś rozwinął się we mnie!-powiedziałem po cichu zirytowany .
***
W domu tylko rozebrałem się i zacząłem ... płakać (co mi się nie zdarza często) . Byłem literalnie zrozpaczony bo co ja niby miałem począć z tym poczętym dzieckiem ...i jeszcze te groźby od Oasis'a . Czy powinienem się splamić ręce jego bogu ducha winną krwią i pozbyć się kolokwialnie mówiąc ,,problemu'' czy też pozwolić brzemienności trwać i narazić moich uczniów na piekło ze strony Oasis'a . Sytuacja ,iście tragiczna' chciałoby się rzec... Padłem na łóżko i wtuliłem się w poduszkę . Chciałem zasnąć i nigdy się nie obudzić... nie chciałem tego dziecka. Nigdy nie widziałem siebie w roli rodzica. Miałem wrażenie że wskazówki zegara przestały tykać .
***
Spędziłem w łóżku ponad dwa tygodnie . Czułem się zagubiony i nienaturalny .Miałem ochotę utopić moje smutki w alkoholu, najlepiej w cysternie jakiegoś dobrego piwa. Nagle moim żołądkiem coś wstrząsnęło i jak co rano wybiegłem do toalety żygać. Wymiotowałem przez około piętnaście minut po czym przemyłem twarz i spojrzałem na siebie w lustrze .
-Czym ja sobie zasłużyłem na takie upokorzenie-Westchnąłem po czym spojrzałem w dół ,na brzuch który się już trochę uwypuklił . Z zamyślenia wyrwał mnie odór wymiocin które zostawiłem w toalecie i w między czasie spuściłem wodę by pozbyć się zapachu. Rozcieńczony kwas solny z mojego żołądka wyżerał mi ściany przełyku niczym ogień piekielny . Nagle wpadłem na genialny pomysł ... podleciałem jak na skrzydłach do komputera i wstukałem ,, klinika aborcyjna''.
Nie trzeba długo było czekać na wynik . Kliknąłem na pierwszy lepszy link i ów link odniósł mnie do strony kliniki ,, Solving''.
Już miałem kliknąć neonowy przycisk ,,UMÓW WIZYTĘ'' kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi . Parsknąłem zirytowany.
,,Świat uwziął się na mnie!!"-syknąłem , przeklinając w myślach dzień w którym zaszedłem w ciążę. Podszedłem do drzwi i otworzyłem je .
-Wszystkiego naj z okazji zajścia w ciążę!!!!-krzyknęli Rustic i Sebastian stojący w drzwiach .
-Właściwie to chłopaki chyba nie ma co świętować i gdybyście mogli być odrobinę ciszej ,nie chcę żeby ktoś z moich sąsiadów dowiedział się o moim problemie...-powiedziałem zirytowany najpewniej z powodu hormonów ale w dużej mierze z tego iż ściany mają uszy. Wciągnąłem ich do środka i zamknąłem szczelnie drzwi . Odetchnąłem z ulgą kiedy usłyszałem zamek drzwi który, szczęknął cicho na znak że drzwi są zamknięte.
Oparłem się o drzwi i odetchnąłem z ulgą i trwogą jednocześnie .
Musiałem im powiedzieć o decyzji.

Nine months of teachingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz