Rozdział 14

2.1K 208 236
                                    

Od kilku tygodni tylko w kółko chodziłem na różne imprezy i sprzedawałem te gówno. Czasami dochodziło do tego, że nawet w szkole byłem zmuszony to robić na szczęście nikt nic nie podejrzewał. Od kilku dni się nie wysypiałem, a z chłopakami to już w ogóle nie rozmawiałem nie chciałem ich w to wciągać więc najlepszą opcją było po prostu odcięcie się. Strasznie mnie wszystko bolało i byłem cholernie zmęczony. Po kilku lekcjach stwierdziłem, że muszę w końcu pogadać z Slachtt'em o tym jak długo jeszcze zamierza to ciągnąć więc zacząłem zmierzać w jego kierunku.

-Hej..- Powiedziałem prawie szeptem, byłem wykończony.
-Czego chcesz? Jebiesz jakbyś w stodole mieszkał.- Powiedział odpychając mnie. Nie miałem już nawet siły się kłócić byłem po prostu wyczerpany.
-Jak długo chcesz to ciągnąć?- Zapytałem.
-Ale że niby co?- Odparł drwiąc ze mnie.
-Do chuja ile zamierzasz to jeszcze ciągnąć!- Podniosłem ton przez co zwróciłem uwagę kilku uczniów którzy stali niedaleko nas. Kurwa byłem tak cholernie zmęczony i nie miałem ochotę na jakieś kolejne jego gierki. Mam dość tego pierdolenia. Nie śpię po nocach prawie nic nie jem ze stresu, codziennie muszę wszystkich okłamywać i zapierdalać z tymi prochami za tych kretynów i nawet nic z tego nie dostaje.
-Dam ci kolejny towar jutro i radzę ci się kurwa nie stawiać bo możesz źle skończyć i ten twój chłoptaś też więc uważaj kurwa na słowa.
-Mam dość tego zapierdalania w dupe sobie to wsadź i się odpierdol.- Powiedziałem popychając go przez co chłopak się zdenerwował i także mnie popchnął, ale mocniej przez co wleciałem plecami na szafkę.

-Powiedziałem kurwa, że masz nie pyskować bo Karl skończy z pociętą buźką, a teraz grzecznie wypierdalaj.- Powiedział chłopak przeciskając mnie do szafki, a następnie poszedł do klasy.

-Kurwa.- Krzyknąłem i walnąłem pięścią w szafkę. Po chwili ruszyłem w stronę wyjścia ze szkoły. Była dopiero 12, ale nie zamierzałem siedzieć tu ani chwili dłużej. Kiedy wyszedłem ze szkoły poczułem jak ktoś łapie mnie za ramię, ale odrazu się wyrwałem.

-Co cię z nim łączy?- Zapytał zdenerwowany brunet.
-Co?- Zapytałem zdziwionym głosem.
-Zapytałem co cię z nim łączy?- Powtórzył lekko się unosząc. Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową.
-Nie wierzę.- Powiedziałem cicho się śmiejąc.
-Co ty z nim knujesz? Kurwa Nick!- Krzyknął Karl, przybliżając się.
-Nic.- Odparłem obojętnym głosem.
-Kurwa Nick! Co się z tobą dzieję?- Powiedział brunet łapiąc mnie za rękę, ale odrazu się wyrwałem. Nie powinien się do mnie zbliżać, tylko go zniszczę. Wszystko czego dotykam się psuje i upada na dno razem ze mną.
-Nie zbliżaj się.- Powiedziałem powoli się odsuwając. To tak bolało, bolało i to cholernie tak naprawdę chciałem poczuć jego dotyk, poczuć jego zapach.. Chciałem się po prostu przytulić i nigdy go nie puścić, ale nie mogłem.. Nie mogłem bo bym go w to wciągnął.
-C-co? Nick co się dzieje?- Zapytał wyższy chłopak i znowu podszedł bliżej mnie.
-Nie powinieneś się do mnie zbliżać..-
-O czym ty do kurwy mówisz?-
-Kurwa po prostu się odpierdol!- Nie chciałem tego powiedzieć.. Nie chciałem, ale po mimo tego dalej to ciągnąłem czułem jak moje serce powoli się kruszy..

-Nick?- Powiedział chłopak ze łzami w oczach. Moje serce pękało, kruszyło się Na malutkie części. Byłem już blisko płaczu, ale nie mogłem teraz odpuścić. Chciałem przestać, ale wiedziałem, że jak przestanę on nie odejdzie i nie będzie bezpieczny dlatego powiedziałem te jedno słowo które wszystko zmieniło.

-Odejdź.- Nastała cisza, a w tej ciszy było słychać tylko nasze nie równe oddechy i przejeżdżające samochody. Chłopak zaczął powoli się cofać.

Nie odchodź.. Proszę

Obrócił się i.. Odszedł. Odszedł bez słowa.

Stałem niedaleko wejścia do szkoły patrząc jak Karl powoli odchodzi. Kiedy z powrotem do niej wszedł już nie powstrzymywałem płaczu. Po prostu coś we mnie pękło. Poczułem jak wielka gula staje mi w gardle, a moje policzki mnie piekły od gorących łez które powoli po nich spływały. Zacząłem iść w kierunku mojego domu, kiedy po kilku długich minutach w końcu do niego dotarłem odrazu wszedłem na górę i zamknąłem się w pokoju już nie odpowiadając na żadne pytania które były zadawane przez moja matkę. Zacząłem zrzucać wszystkie rzeczy które leżały na moim biurku na podłogę, chciałem jakoś wyładować tą złość byłem takim idiotą. Po chwili mój wzrok powędrował na jedną z szafek w moim pokoju w której trzymałem wszystkie prochy, podszedłem do niej i powoli otworzyłem wywalając z niej wszystkie ubrania które tam się znajdowały i wyjąłem ostatnią małą torebkę foliową w której było jeszcze kilka małych białych tabletek, szczerze nawet nie wiedziałem dokładnie co to było nigdy się nad tym nie zastanawiałam i nawet nie pytałem. Usiadłem na łóżku i przekręcałem mały woreczek w ręce patrząc na tabletki po chwili po prostu wyciągnąłem dwie tabletki które tam były i je połknąłem.. Po chwili wziąłem też całą resztę. Po kilku minutach zrobiło mi się trochę nie dobrze więc chciałem powoli wstać, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa, czułem jak moje mięśnie stają się coraz bardziej sztywne, a serce szybciej biło. Kiedy zmusiłem się do wstania lekko zakręciło mi się w głowie więc zacząłem iść w stronę toalety, strasznie kręciło mi się w głowie i nie wiedziałem do końca co się ze mną dzieje po chwili dotarłem już do łazienki i chwyciłam kubek który leżał obok zlewu i nalałem do niego wody z kranu. Po mimo tego, że właśnie wypiłem szklankę wody nadal chciało mi się cholernie pić na dodatek czułem jak moje serce wariuję, a brzuch coraz bardziej mnie bolał po chwili moje ręce zaczęły się strasznie trząść przez co kubek który trzymałem upadł na ziemię i się rozbił. Usłyszałem jakieś krzyki, ale były strasznie nie wyraźne.. Po chwili po prostu upadłem na ziemię mając zamazany obraz.

Ciągle myślałem o Nick'u i jego słowach "Nie powinieneś się do mnie zbliżać" Co miał wtedy na myśli? Strasznie mnie to przytłoczyło i myśl, że nie chce ze mną już utrzymywać kontaktu bolała, tak cholernie bolała.. Po skończonych lekcjach odrazu wybiegłem ze szkoły. Przebywanie tam było okropne tak bardzo chciałbym go teraz zobaczyć.. Kiedy wracałem do domu mój telefon zaczął dzwonić więc wyciągnąłem go z kieszeni i kiedy zobaczyłem, że dzwoni Nick odrazu odebrałem.

-Nick?!- Zapytałem z wielką ulgą.
-Dzień dobry z tej strony mama Nick'a- Usłyszałem cichy zapłakany kobiecy głos, już wtedy wiedziałem, że coś złego musiało się stać.
-Coś się stało? Co z Nick'iem?- Nerwowo zapytałem przyspieszając kroku.
-Nick trafił do szpitala.. Prawdopodobnie przedawkował narkotyki.- Dokończyła cicho płacząc do telefonu. Czułem jak żółć napływa mi do gardła i cały zesztywniałem po chwili zacząłem odrazu biec w stronę szpitala. W naszym mieście na szczęście był tylko jeden i nie znajdował się daleko więc w kilka minut już tam trafiłem i odrazu podbiegłem do recepcji.

-Karl?- Nagle usłyszałem ten sam damski głos który jeszcze niedawno słyszałem przez telefon.
-Tak, gdzie on jest?- Zapytałem nerwowo na co kobieta odrazu mnie zaprowadziła.
-Narazie nie można jeszcze wchodzić..- Powiedziała trzymając rękę na szybie od drzwi. Czułem jak łzy na nowo zaczęły mi lecieć, widok ukochanej Ci osoby na łóżku szpitalnym podpiętej tymi wszystkimi kablami to coś okropnego. Wspomnienia wróciły.

Po skończeniu lekcji dostałem telefon od mamy, że mam zostać pod szkołą i przyjedzie po mnie za 5 minut odrazu wiedziałem, że musiało się stać coś złego. Była strasznie zdenerwowana. Po kilku minutach już przyjechała i odrazu wsiadłem do samochodu, a następnie ruszyliśmy w inną stronę miasta przez całą droga siedzieliśmy w totalnej ciszy wolałem nie zadawać pytań więc obserwowałem drogę która jechaliśmy po chwili zauważyłem, że jedziemy w stronę szpitala.

-SASHA!- Zacząłem wyć przed salą w której leżała moja siostra, moja kochana siostrzyczka właśnie tam leżała. Patrzyłem jak pielęgniarki powoli odpinały wszystkie kable i zakrywały jej ciało białym materiałem. Czułem jakby część mnie właśnie umarła razem z nią. Zostało mi tylko zastanawiać się dlaczego to zrobiła.. Dlaczego mnie zostawiła..

Myśl, że nigdy nie mógłbym już go przytulić była tak cholernie okropna.. Myśl, że już nigdy nie biegnąłbym jak szalony na kolejne nasze spotkanie, że już nigdy nie zasnę w jego ramionach w zły dzień i nie poczuje jego zapachu albo, że już nigdy nie spędzimy całej nocy rozmawiając przez telefon.. Nawet nie umiem sobie wyobrazić jaki ból bym wtedy czuł.. Tak bardzo nie chciałem przechodzić przez to drugi raz to wszystko mnie tak strasznie męczyło. Usiadłem na podłodze opierając się plecami o tymścianę i skuliłem się w kulkę przybliżając jak najbliżej moje nogi do klatki piersiowej.

-Da radę.- Powiedziała kobieta była naprawdę ładna, miała brązowe oczy i włosy, wyglądała naprawdę młodo jak na swój wiek i Nick był strasznie do niej podobny więc odrazu rozpoznałem, że to jest jego mama. Nick opowiadał mi o niej i o swoim dzieciństwie przez co nie byłem do niej zbyt miło nastawiony co zresztą zauważyła.
-Pewnie ci o mnie opowiadał..- Odezwała się na co tylko lekko pokiwałem głową po czym kobieta także usiadła obok mnie na podłodze.
-Jestem złą matką. Ja to wiem, ale próbuje to zmienić już od dłuższego czasu.- Zaczęła.- Wiesz kiedy uciekliśmy od tego tyrana tak samo jak on nie umiałam sobie poradzić.. Więc szukałam pocieszenia w alkoholu, a potem to już poleciało i skończyłam tak jak nie powinnam.. Nie interesowałam się nim i zamiast mu pomoc zajmowałam się tylko sobą.- Dokończyła, ostatnio zdanie powiedziała już łamiącym się głosem i przechyliła głowę do tyłu, kładąc ręce na głowie.
-Kocham go.- Powiedziała nie powstrzymując łez. Nie myśląc wiele przytuliłem ją. Prawda, była okropną matką i nic jej nie usprawiedliwi, ale widać było, że naprawdę jej na nim zależy tylko nie potrafi tego okazywać w sposób jaki powinna.

Po kilku godzinach wreszcie można było wejść do sali w której leżał więc powoli razem z mamą Nick'a weszliśmy do środka. Był taki blady, serce mi się łamało jak widziałem go w takim stanie tak bardzo żałowałem, że wtedy go zostawiłem. Powinienem wtedy zostać przy nim i go nie słuchać.. Podszedłem do niego i usiadłem na krześle które było obok i złapałem go za rękę lekko ją głodząc, siedzieliśmy tutaj w totalnej ciszy i patrzyliśmy razem na nieprzytomnego chłopaka.

The cruel fate of two boys | KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz