1. Motyle I Inne Owady

1.1K 32 7
                                    


1.

Dostałam niezliczoną ilość poprawek od internetowych gramatycznych znawców, więc napiszę to tu, na początku. Obie wersje patrzyło i patrzało są poprawne. Przysięgam, dostanę jeszcze jeden komatrz, że piszę błędnie, to nie wytrzymam! 💋                     

Victoria oparła głowę o szybę busa, którym właśnie cały zespół zmierzał w stronę stolicy Francji. Gdzieś w oddali majaczyła już widoczna zza skołtunionych chmur, wieża Eiffla. Byli już niedaleko, na tyle niedaleko, że gdzieś w żołądku zaczynała czuć ucisk ekscytacji. Pierwszy zagraniczny koncert. Wiele razywyobrażała sobie ten moment, kiedy będzie już sławna, kiedy będzie mogła podzielić się muzyką, którą kochała z dużą publicznością. Jednak, wciąż to do niej nie docierało. Nie nadążała za wszystkimi informacjami, zdjęciami, za followersami, którzy w komentarzach wyznawali jej miłość. To było jak film,albo sen, z którego bała się, że coś ją raptownie wybudzi.

 - Nad czym tak rozmyślasz? Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że pękasz - zagaił Damiano, który pojawił się nagle przy niej, oparł się dłonią o sufit autokaru i zajrzał w okno, które zapraszało do podziwiania Paryża. Wjechali do miasta. Kolorowe budynki, ciasne uliczki, dokładnie tak, jak sobie to wyobrażała.

- Dziwne uczucie, co? Zobacz tu też jest nasz plakat - wskazała palcem znikający właśnie za rogiem blok, na którym wisiała informacja o koncercie. Zerknęła na przyjaciela, a on przyglądając się jej, usiadł tuż obok.

- Taaaak, Thomas co chwilę informuje ile przybywa nam obserwujących. To chyba dobrze, o tym marzyliśmy, co nie? - skinęła głową i posłała mu uśmiech, który odwzajemnił, dość zdawkowo. Trapiło go coś, chociaż starał się to ukryć, ale ona znała go za dobrze. Za długo, aby nie zobaczyć w jego bursztynowych oczach przebijającego się smutku. Cały on. Najpierw myślał o innych, a potem dopiero o sobie, niczym starszy brat, opiekun. Sięgnęła po jego dłoń, jak zawsze gdy chciała dodać mu otuchy, ale odsunął ją czym prędzej i splótł ręce na piersi, wbijając się w wygodny, czerwony fotel. - Nie wiedziałem, że we Francji jest tak brudno...

- Tak... Straszny syf...- rzuciła lekko, zbita z pantałyku, a potem zwróciła się w jego stronę. - Może, to ty się denerwujesz? - Zapytała starając się, aby jej głos nie wybrzmiał złością. Nie chciała pokazać, że jego dystans, aż tak ją ubódł. Kiedy zignorował jej pytanie, kwitując je pobłażliwym uśmiechem, dodała: - Co się dzieje?

- Wiesz, Giorgia dziś przez telefon powiedziała mi, że nie podoba jej się to, że każda gazeta insynuuje to, że między mną, a tobą coś jest - ściągnął brwi, obserwując twarz Victorii. - Możesz chociaż raz zachowywać się poważnie? Nie wywracaj oczu...

- Dziewczyna potrząsnęła głową na boki, w geście dezaprobaty. Obróciła się znów do okna. Stali w korku, a upalne słońce przebijało się przez szkło nagrzewając skórę. - Vic..., przecież wiesz, że to nie ja. Ona po prostu się martwi... Vic... - dotknął jej ramienia, a ją przeszedł dreszcz podniecenia, odwróciła twarz bardziej w kierunku szyby, aby nie dostrzegł tego, że na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Nie mogła być zła na Giorgię, sama byłaby zazdrosna widząc, że ukochany, ma tak dobrą relację z przyjaciółką. To już od dawna nie przypominało przyjaźni. Łapanie się za ręce, siadanie na kolana, delikatne całusy. Od pewnego czasu nie patrzała na Damiano tylko w przyjacielski sposób. Sama nie wiedziała kiedy się to stało, rok, może dwa lata temu. Na początku niewinnie, zaczęła dostrzegać to, że jest przystojny, że ma ładne oczy, no i usta, i, że w ogóle, cały taki jest niczego sobie.

Lubiła na niego patrzeć, przytulać go, czuć jego zapach i ciepło obok siebie, aż w końcu całkiem niedawno dostrzegła to, że jego dziewczyna budzi w niej zazdrość. Żarliwą i intensywną, która aż piekła w trzewia od środka. Była o tyle większą, o ile Victoria widziała, ich razem.

Jednakże udawała, udawała, że nic ją to nie obchodzi, w końcu byli przyjaciółmi, bratnimi duszami. Przecież, nie mogła wszystkiego zniszczyć, tylko dlatego, że coraz częściej myślała o nim, jako o kimś kogo kochała, ale nie miłością braterską, beznamiętną, zaczynała uświadamiać sobie, że żywi do niego inny rodzaj miłości. Taki, który nie dawał jej spokoju jak mucha w upalny dzień. Bzyczał nad głową i nie pozwalał zapomnieć.

Victoria skierowała wzrok na Damiano, który z troską wpatrywał się, oczekując jakieś reakcji. Czegokolwiek, tylko nie milczenia. Wciąż zaciskał delikatnie swoje palce na jej ramieniu. Powoli zwolnił uścisk.

- Okej - przeszło jej z trudem przez gardło, wykrzywiła usta w uśmiechu, starając się wyglądać wiarygodnie. - Też bym była zazdrosna o taką divę... - rzuciła lekkim tonem i wstała, widząc, że parkują.

- Damiano! Czemu nic nie mówisz?! - w ich kierunku podszedł Thomas z telefonem przed nosem.

- O czym? - zagaiła Victoria. Ethan podszedł do grupy wesoło się uśmiechając, poklepał bruneta w ramię.

- No jak o czym? Zaręczył się! - Thomas wyciągnął telefon ze zdjęciem od Giorgii. W prywatnej wiadomości do gitarzysty, na messengerze wysłała zdjęcie zgrabnej dłoni z białymi, długimi paznokciami, i z pierścionkiem, który pięknie dopełniał całości. Mały diament skrzył się na serdecznym palcu modelki.

- Miałem Ci mówić... Wam mówić... - odezwał się zakłopotany Damiano, wbijać wzrok w przyjaciółkę. Victoria uśmiechała się sztucznie, oglądając cholerny obrazek. Najgorsze uczucie, gorsze od stopy na klocku lego, gorsze od kanałowego leczenia zęba i włosa w zupie. Cholera.

_________________

Co dalej, co dalej?


Włoskie pocałunki MåneskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz