8. Serce Na Dłoni

519 30 12
                                    

8.


 Okropny, waniliowy zapach rozchodził się po samochodzie Thomasa. Zawieszka w kształcie choinki w najlepsze smażyła się przez przednią szybę, dyndajac beztrosko, na przednim lusterku. Damiano otworzył oczy, czuł jakby wrócił do żywych, choć głowa bolała go niemiłosiernie, a ciało walczyło z mdłościami. Rozejrzał się, pierwsze, co rzuciło mu się w oczy, to plakat półnagiej Britney Spears, jeszcze z czasów Ups! I did it again przyklejony do szyberdachu na taśmę izolacyjną. Uśmiechała się do niego, uczesana w te swoje kucyki związane kudłatymi i różowymi frotkami. Thomas miał jakąś obsesję na jej punkcie, chociaż Damiano musiał przyznać, że sam znał na pamięć każdą piosenkę i układ teneczny. 
 

Następnie rozejrzał się na boki. Dalej stał przy winnicy. Na siedzeniu pasażera, zalegała jego torba. Coś mu świtało. Powoli, ale dość intensywnie zaczęły  przypominać się mu wydarzenia z wczorajszego wieczora. Jego popisy oratorskie, jego legendarny upadek, aż wreszcie, wisienka na torcie, rzyganie na oczach Victorii. Fala zażenowania przetoczyła mu się przez ciało.
- Boże, dlaczego? - jęknął. Uniósł, wcześniej leżące oparcie od strony kierowcy i usiadł walcząc z napływającymi mdłościami. Uchylił okno, a powietrze na zewnątrz było tak samo stojące, jak w samochodzie. Nie myśląc długo , zerwał szybkim ruchem waniliową,  dyndającą wesoło choinkę i cisnął nią na zewnątrz.


Kątem oka wyłapał swoje odbicie w przednim lusterku. Wyglądał okropnie. Zaczerwienione oczy, blada skóra, coś zaschniętego na brodzie. I ta, lekko odrastająca szczecina na twarzy.  Czy wyglądał tak też wczoraj, kiedy Victoria z nim rozmawiała?

Potarł twarz dłońmi i zerknął w bok zastanawiając się, co powinien zrobić. Przypominały mu się elementy rozmowy w łazience, złość Victorii, jej zaszkolne oczy, kiedy kazała mu się wynosić. Wiedział jedno, nie chciała go widzieć. Wcale się nie dziwił. Sam nie chciał siebie oglądać, ale niestety, nie miał  wyboru.
  Odpalił samochód przekręcając kluczyki i ruszył z miejsca. Sprawnie skręcił na piaszczystą drogę, manewrując między ustawionymi w rzędzie, oliwnymi drzewami.


    *


 Ciepła woda z plastikowej butelki nadała się do przetarcia twarzy. Damiano przeczesał palcami włosy i ostatni raz spojrzał w lustro. Dalej wyglądał źle, ale to było wszystko, czym mógł grać na ten moment.  Wciągnął na siebie krótkie jeansowe spodenki i bawełniany biały t-shirt. Wyciągnął z torby dezodorant i spryskał się nim obficie, niczym sprayem na komary. Upodlenie. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko się tak potoczyło. Na wino zapewne nie spojrzy już do końca życia, bo już na samą myśl, jego żołądek niepokojąco się wykręcał.
  

Wysiadł z samochodu, wciąż był na lekkim rauszu. Powolnym krokiem skierował się do winnicy Anny. Stała, w pełnym słońcu, a przy niej był zaparkowany biały jeep Gudmundura. Cudownie.
  Wspiął się na betonowe stopnie i załomotał kołatką do niebieskich, drewnianych drzwi. W głowie układał sobie słowa, które powinien był powiedzieć, ale żadne nie wydawały mu się wystarczająco w porządku. Przez witraż dostrzegł idącą ku drzwiom sylwetkę, a chwilę potem ujrzał niko innego, jak Chrisa Hemswoth'a. Blondyn uniósł lekko brwi w zdziwieniu, a potem poczęstował go wesołym uśmiechem.


- Witamy wśród żywych! - oczywiście, był tak dokonały, że pierdolona złość nie była dla niego. Damiano wciągnął powietrze w płuca, aby dodać sobie otuchy.


- Przyszedłem was przeprosić.


- Jeśli chodzi o mnie, to nie ma sprawy - oczywiście - ale rodzice i Marzia jedzą śniadanie, dołączysz?

Włoskie pocałunki MåneskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz