2. Rozmowy Nocą

617 28 4
                                    


2.


Damiano wyszedł spod prysznica, nagie ciało ociekało jeszcze ciepłą wodą, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Przetarł dłonią zaparowane lustro, i dostrzegł swoją zmęczona twarz, resztkimakijażu rozmazane na dolnych powiekach. Puścił wodę z pastelowozielonej umywalki, która idealnie wpisywała się w wystrój hotelu,który był eleganckim wehikułem czasu, zabierającym gości, conajmniej, o wiek wstecz. Oprawione złotem lustro, wyraźnie wskazywało na to, że powinien się położyć, ale adrenalina wciążw nim buzowała. Koncert był intensywny, szalony, nieziemsko odrealniony. To wszystko działo się tak szybko, za szybko. Trochę go to przerażało, ale i ekscytowało zarazem.

Telefon postawiony na szklanej, łazienkowej półce za wibrował. W powiadomieniu wyskoczyła wiadomość od Giorgii na instagramie. Wysłała mu zdjęcie. Przetarł oczy ciepłą wodą, a potem niechlujnie wytarł twarz w biały ręcznik przewieszony przez krzesło z retro obiciem. Prześlizgnął palcem po wyświetlaczu i kliknął w powiadomienie, a na ekranie wyskoczył mu czat. Giorgia leżała na łóżku, w koszuli nocnej, usta zakrywała dłonią zpierścionkiem. Wyglądała zjawiskowo, jak zawsze, nie mógł zaprzeczyć. Bez namysłu szybko kliknął w aparat i wysłał jej zdjęcie w odpowiedzi, dbając o to, żeby wszystko się na nim znalazło.
- No... - skwitował zadowolony, a potem wyszedł złazienki, żeby położyć się spać. Drewniany zegar zawieszony naścianie oklejonej zieolnakwo-srebrną tapetą wskazywał za piętnaście pierwszą w nocy. Wskoczył do łóżka, szybciej wciskając się w leżące na ziemi bokserki.


Nie minęło pięć minut, a po okolicy rozniósł się dźwięk burzy.Grzmot zatrząsł okolicą, a chwilę po nim pojawił się błysk,który na moment rozwietlił pokojowy mrok. Damiano sięgnął po telefon, ale Giorgia nie odpisała na jego, jak przyznał w duchu,całkiem seksowne zdjęcie, więc odłożył go obok na pościeli, wsłuchując się w głośne dźwięki wyładowań.


- Vic się pewnie boi -pomyślał z lekkim rozbawieniem, wyobrażając sobie ją przykrytą po sam czubek nosa kołdrą. Zwykle była odważna, ale gdy tylko zaczynała się burza, znikała w mgnieniu oka, błyskawicznie. Jego myśli automatycznie skierowały się ku temu jak zareagowała na wieść o jego zaręczynach. Wydawała się być zadowolona, szczęśliwa. Kilka razy nawet mu gratulowała. I czuł się z tym...dziwnie.


W ogóle z Vic czuł się dziwnie, dziwnie za dobrze. O ile szybciej wydawała mu się nieco dziecinna, to od dłuższego czasu łapał się na tym, że zawieszał na niej wzrok, przyglądał się temu jak się uśmiechała, a uśmiech miała na prawdę ładny. Zauważył też, że jej ciało też przestało być mu obojętne. Dostrzegał jej piersi prześwitujące się przez lekkie koszulki, odsłonięty brzuch, kształtne pośladki. No i te niebieskie oczy, delikatne malinowe usta, które nęciły go, jak kwiat pszczoły.
Jednako dpychał od siebie te myśl, była w końcu jego przyjaciółką,małą Victorią, o którą Giorgia nigdy nie była zazdrosna. O,którą nigdy nie musiała być zazdrosna.
Sięgnął po telefon i wyszukał rozmowę z Victorią na instagramie. Chwilę zastanawiał się, co powinien był napisać. Było mu trochę źle, z tym jak ją potraktował w autobusie. Nie bywał do niej taki zdystansowany.

- Już popuściłaś ze strachu? - napisał żartobliwie.

- Mało zabawne, pajacu... - odpisała błyskawicznie, prawie tak samo błyskawicznie, jak uciekała przed burzą. Zaśmiał się i już miał odkładać telefon, kiedy przyszła kolejna wiadomość. - Mogę wpaść? Strasznie trzaska, ja wiem, że Giorgia będzie wkurwiona, ale ja się mogę położyć na sofie. Po prostu nie chce być sama...- za tą wiadomością pojawił się gif z Nicolasem Cage'm , który składał ręce w proszącym, uniżonym geście. I, choć, stary dobry Nicolas wywołał u niego uśmiech, to Damiano chwilę walczył ze sobą o to, co powinien był napisać. Kasował i pisał od nowa słowo "nie", bo w gruncie rzeczy, to nie Giorgia bała się o niewierność Damiano, ale on sam zaczynał mieć wątpliwości. Giorgia kilka miesięcy temu przebąknęła coś o tym , żeby chciała się zaręczyć, wtedy kiedy, jeszcze było między nimi lepiej. On, nie wiedzieć czemu uznał, że ten desperacki krok skutecznie go ostudzi w uczuciach do Victorii, które od pewnego czasu, niebezpiecznie zaczęły się komplikować. Dziewczyna od początku traktowała go jak kumpla, przyjaciela, bratnią duszę, ale nie jako kogoś z kim mogłaby sypiać.

Na samą myśl, o tym, co mogliby robić, zrobiło mu się ciepło.

- Jasna cholera... - mruknął, gdy dziewczyna wysłała mu znak zapytania. Odpisał "okej", zażenowany własną asertywnością, a raczej jej brakiem. Nie umiał jej odmówić, nigdy nie potrafił.

Otworzył hotelowe drzwi, po tym jak Victoria zapukała w nie kilka razy. Wpuścił ją do środka. Była zawinięta we własną kołdrę, a spod spodu, wyglądały jej zielone nogawki od piżamy w Kubusia Puchatka. Była to najgorsza piżama jaką prawdopodobnie miała.  Zmechacona, z żółtą głową Kubusia, która była już ledwo widoczna. Victoria nawet nie lubiła tej bajki. Włosy sterczały jej na wszystkie strony, a lekko zapuchnięte od zmęczenia oczy, rozglądały się po pokoju.

- Dzięki. Niech już się to skończy, bo nie zasnę! - Damiano przekręcił zamek i przyglądał się jak kokosiła się na welurowej sofie. -Dasz poduszkę? Zapomniałam swojej...

- Połóż się do łóżka, ja położę się na sofie...

- Ale mi tu jest wygodnie - przekonywała, układając i wygładzając kołdrę. Damiano podszedł do swojego łóżka i ściągnął z niego swoją pościel.

- Oboje wiemy jak się rozpychasz... Nie mam zamiaru, cały następny dzień słuchać o tym, jak to się nie wyspałaś... - zażartował, chodź jego twarz była niewzruszona. Widocznie argument był trafny, bo zaledwie wzruszyła ramionami i w zgodzie przeniosła się na miejsce bruneta.

Damiano ułożył się na sofie i zgasił nocną lampkę stojąca na drewnianym, ozdobnym stoliku. Słyszał jak Victoria układa się jeszcze w pościeli. Burza szalała, w okna bębnił silny deszcz, a podmuchy wiatru co jakiś czas ciskały w szyby małymi gałązkami. Sporadycznie rozlegał się przeszywający okolice grzmot, zdający się poruszać u podstaw całe miasto. To, w jakiś dziwny sposób uspokajało mężczyznę, zawsze lubił deszcz. Nagle, z lekkiego snu obudził go dźwięk . Zlękniony uniósł głowę, w ciemności dostrzegł Victorię, która położyła się obok sofy, na dywanie, tak cicho, że nawet nie wiedział kiedy podeszła.

- Co robisz? - zagaił zaspanym głosem. Vic chwilę leżała w ciszy. Słyszał tylko jej oddech.

- Tu mi jest wygodniej. Dobranoc. - po chwili namysłu wyciągnął dłoń i znalazł w ciemności jej palce. Złapał ją za rękę, i lekko pogładził. Jednak była to wciąż ta sama Victoria, mała Vic.




Włoskie pocałunki MåneskinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz