Byłam już na granicy dojścia, gdy...
Moją zabawę przerwał dzwonek telefonu. Podniosłam się z łóżka z niechęcią i wzięłam urządzenie do ręki. Na wyświetlaczu widniał nieznany mi numer. Odebrałam połączenie, a to co usłyszałam momentalnie pozbawiło mnie tchu.
- Dzień dobry, tutaj doktor Amelia Kowalska, czy rozmawiam z panią Różą Nowicką?
- Dzień dobry, tak to ja - odparłam zaskoczona - w jakiej sprawie pani dzwoni?
- Bardzo mi przykro, ale muszę przekazać pani tą informację, pani mama miała wypadek samochodowy, zderzyła się z samochodem jadącym z naprzeciwka, kierowca drugiego auta prowadził pod wpływem narkotyków i to on spowodował wypadek
- O Boże, a co z mamą? - niemal wykrzyczałam to zdanie
- Pani mama jest w bardzo ciężkim stanie, ma kilka złamań, wstrząs mózgu oraz pojawił się u niej krwotok wewnętrzny, który na szczęście opanowaliśmy, przeprowadzając operację od razu po zdiagnozowaniu problemu. Na ten moment pacjentka jest w śpiączce farmakologicznej, aby organizm mógł się zregenerować. Najbliższe doby będą decydujące. Może pani przyjechać do szpitala i przywieźć dla mamy najpotrzebniejsze rzeczy?
- Oczywiście, będę za maksymalnie półtora godziny - powiedziałam jednocześnie zszokowana i zmartwiona
- Proszę przyjąć moje wyrazy współczucia, to musi być dla pani olbrzymi szok
- Dziękuję, do widzenia - wydukałam, nie będąc w stanie powiedzieć nic więcej
Usiadłam na podłodze, płacząc i trzęsąc się z nerwów. Co teraz będzie, co będzie jeśli mama umrze...
Nie, nie mogę dopuszczać do siebie tej myśli, muszę być silna jak nigdy.
Wstałam, kierując się do sypialni mamy, wzięłam z szafy sporych rozmiarów torbę i spakowałam jej rzeczy. Gdy sprawdziłam czy wszystko wzięłam, chwyciłam jeszcze telefon i portfel, zamknęłam mieszkanie i udałam się na przystanek autobusowy. Nie miałam pieniędzy na taksówkę, ponieważ szpital znajdował się na drugim końcu miasta. Na szczęście najbliższy autobus jadący w tym kierunku miał być za 15 minut, miałam więc szczęście. Usiadłam na ławeczce, kładąc torbę obok siebie. Przetarłam zapłakane oczy rękawem bluzy i pomyślałam, że warto byłoby dać znać Dominikowi co się dzieje. Opisałam mu wszystko pokrótce, a już po chwili dostałam odpowiedź. Chłopak bardzo przejął się tym wszystkim, napisał że jest przy mnie całym serduszkiem, że muszę być silna oraz że wszystko się ułoży i mama z tego wyjdzie. Dodał też, że jeśli bym czegokolwiek potrzebowała to mam od razu mówić.
Po przeczytaniu wiadomości zrobiło mi się troszkę lepiej, wiedziałam że jest na tym świecie ktoś, w kim mam wsparcie.
Napisałam jeszcze do Oli, która w tym momencie była w szkole. Nie chciałam jej nadmiernie martwić, więc nie pisałam jej wszystkiego. Obiecałam wyjaśnić jej to w domu.
Podniosłam głowę znad ekranu telefonu i zauważyłam, że właśnie nadjeżdża mój autobus. Szybko schowałam urządzenie do kieszeni bluzy i usiadłam z samego tyłu pojazdu.
Po upływie około czterdziestu minut byłam na miejscu. Stałam przed wielkim szaro białym budynkiem, szukając drzwi wejściowych, które, jak się później okazało, znajdowały się po drugiej stronie szpitala.
Podeszłam do pierwszej napotkanej pielęgniarki, pytając o kobietę w ciężkim stanie, przywiezioną z wypadku. Pielęgniarka skierowała mnie do pani doktor z którą rozmawiałam wcześniej przez telefon. Lekarka odebrała ode mnie torbę z rzeczami mamy oraz wyjaśniła mi wszystkie szczegóły. Dowiedziałam się, że kierowca drugiego samochodu zginął na miejscu, nie było nawet szans na przeżycie transportu do szpitala. Mama miała więcej szczęścia, ponieważ miała zapięte pasy. Pani Amelia powiedziała też, że jest niewielka poprawa stanu zdrowia mamy, ponieważ jej wyniki nieznacznie się poprawiły. Nie jest to jednak gwarancja, że powróci ona do zdrowia. Trzeba czekać. Pani Amelia oraz inni lekarze robią wszystko co w ich mocy, aby mama wydobrzała. Na koniec naszej rozmowy, lekarka dodała, że mogę zobaczyć mamę, jednak nie na długo. Weszłam więc do jej sali, a widok, który zobaczyłam przyprawił mnie o dreszcze. Na początku nie potrafiłam jej rozpoznać, była cała w bandażach i opatrunkach. Nawet twarz mamy była pokryta kilkoma białymi plastrami. Usiadłam na taborecie stojącym przy jej łóżku, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.
"Mamo, nie wiem czy mnie słyszysz, ale chcę żebyś wiedziała, że jestem tu z tobą. Pewnie teraz śni ci się coś pięknego, może nasze ostatnie wakacje? Pamiętasz jaka byłaś szczęśliwa? Wiem że nie zawsze byłam idealną córką, teraz dopiero widzę to wszystko... Uświadomiłam sobie, ile dla mnie robisz... Żałuję że dopiero w takiej sytuacji było dane mi to zrozumieć, ale czasami gubimy się w rutynie, w tej szarej codzienności i nie widzimy kolorów świata wokół nas... Przepraszam cię za wszystko i obiecuję, że jeśli tylko z tego wyjdziesz to ja i Ola będziemy dla ciebie najlepszymi córkami na świecie, potrzebujemy cię, potrzebujemy takiej cudownej mamy jaką jesteś ty, proszę, bądź silna..."
Po tych słowach rozpłakałam się po raz kolejny. Chciałam, aby już było po wszystkim, żeby mama otworzyła oczy, wstała z tego cholernego łóżka i po prostu mnie przytuliła. Tak bardzo tego teraz potrzebuję.
Po kilku minutach drzwi pomieszczenia otworzyły się i stanęła w nich pielęgniarka, która spokojnym głosem oznajmiła, że czas odwiedzin dobiega końca. Powiedziała też, że będą mnie o wszystkim na bieżąco informować, więc mam się nie martwić. Na koniec kobieta popatrzyła mi w oczy z delikatnym uśmiechem i powiedziała że wszystko będzie dobrze.
Pożegnałam się z mamą krótkim "do zobaczenia" i wyszłam z sali.
Opuściłam budynek szpitala i szłam przed siebie, tak po prostu, w nieznanym mi kierunku. Błąkałam się ulicami, mijając bary, restauracje, sklepy... Dotarłam do jakiegoś nieznanego mi przystanku autobusowego i sprawdziłam rozkład jazdy autobusów. Najbliższy autobus jadący w kierunku mojego domu miał być dopiero za półtora godziny, a ja poczułam jak robię się coraz bardziej głodna, na dodatek się ściemniało. Postanowiłam pójść pieszo. Droga do domu powinna mi zająć około godziny, oczywiście jeśli będę poruszać się dość szybkim tempem. Ruszyłam więc do domu. Droga okropnie mi się dłużyła, byłam zmęczona. Chciałam już tylko zjeść coś, wykąpać się i spać do południa następnego dnia.
Po upływie dłuższej chwili nareszcie byłam w domu. Przywitałam się ze smutną Olą, zrobiłam sobie kilka tostów i usiadłam obok niej w salonie. Zaczęłyśmy rozmawiać o mamie. Moja siostra była przybita, tak samo jak ja. Próbowałam poprawić jej humor, ale niewiele udało mi się zrobić. Rozmawiałyśmy do późna po czym zdecydowałyśmy, że czas pójść się umyć. W międzyczasie, gdy Ola była w łazience, ja pisałam z Dominikiem, moim tatusiem. Napisał, że jestem najcudowniejszym maluszkiem na świecie i że teraz będę musiała być odpowiedzialna, ponieważ to ja muszę zająć się teraz domem i siostrą.
Tata rzadko bywał w naszym domu, ponieważ miał pracę, która wymagała częstych wyjazdów w delegację. Z reguły większością spraw zajmowała się mama, a teraz ja będę musiała tymczasowo ją zastąpić.
Obym tylko dała radę.
CZYTASZ
♡ BĘDZIESZ MOIM TATUSIEM? ♡
Cerita PendekRelacja DD/lg w życiu codziennym. Nie jest to jedno z przekoloryzowanych opowiadań o koszmarnie bogatym facecie i porwanej przez niego, niepełnoletniej nastolatce. Jakiekolwiek podobieństwo do dzieł innych autorów nie jest zamierzone. Zdjęcie na o...