ROZDZIAŁ PIERWSZY

1.1K 22 2
                                    

  Paryż pod koniec czerwca wyglądał prześlicznie. Wszędzie tętniło życie, ludzie byli w dosłownie każdym zakamarku miasta - jedni coś kupowali na miejscowym targu rozstawionym na wyłożonym kostką brukową starym rynku, inni jechali dokądś rowerami lub spacerowali po ruchliwych uliczkach. Dzieci biegały to tu, to tam i śmiały się przy tym głośno, budząc w każdej personie nutkę szczęścia i radości. Słońce grzało mocno, jego jasne promienie oświecały jasne budynki, które wykończone w renesansowym stylu sprawiały wrażenie, jakbym żyła jako arystokrata sprzed kilkuset lat. W dali dostrzegłam zarys masywnej, żelaznej wieży Eiffla, która wraz z wieloma innymi zabytkami i atrakcjami znajdowała się na mojej liście do zwiedzenia. Słyszałam śpiewy ptaków oraz szum liści, a wszystko to złączone razem tworzyło niesamowicie piękną i dostojną mieszankę rozkoszy wpływającej na moje serce i duszę. Stojąc pośrodku tego wszystkiego z dwiema walizkami, cała spocona i zmęczona czułam się jak niepasujący do układanki element, lecz przynajmniej byłam szczęśliwa, jak nigdy dotąd.
  Ruszyłam w końcu przed siebie. Musiałam wyglądać naprawdę komicznie podczas tego nieustannego rozglądania się po dosłownie każdym budynku i człowieku, co jakiś czas przecierając czoło. Mijałam wiele osób, wszyscy wyglądali na zadowolonych z życia i z tego, kim byli. Mogłam usłyszeć to, w jaki sposób mówili po francusku, ale nic z tego nie rozumiałam, co sprawiało mi niemałą przykrość, gdyż bardzo chciałam zrozumieć o czym tak żywo rozprawiali. Niestety nigdy nie miałam możliwości nauczyć się tego języka, a jeśli nawet miałam, to najzwyczajniej w świecie byłam zbyt leniwa, żeby podjąć się tego trudnego i wykańczającego wyzwania. Teraz, będąc w samym sercu Francji bardzo żałowałam, iż nigdy nawet nie spróbowałam. Kiedy w końcu udało mi się dostać do mojego celu, jakim był hotel, w którym kilka dni temu się zameldowałam, odetchnęłam z ulgą z myślą, że teraz już będzie z górki. Był to mój pierwszy lot samolotem, w dodatku całkiem sama, co przysporzyło mi jedynie podwójnej dawki stresu i zdenerwowania, a podróż pieszo z lotniska aż do hotelu wcale nie była lepsza, gdyż ponad trzydzieści stopni Celsjusza i ciężkie walizki nie były idealnymi kompanami. Przemierzając wszystkie ulice Paryża oraz gubiąc się co chwila, modliłam się, bym szczęśliwie dotarła na miejsce. I oto właśnie moje życzenie się spełniło. Weszłam pewnym krokiem do środka, gdzie przywitał mnie lekki, orzeźwiający chłód - w tamtym momencie tak bardzo mi potrzebny. Wnętrze hotelu nie wyglądało jakoś zniewalająco, być może dlatego, iż nie był to budynek pierwszej klasy oznakowany na pięć gwiazdek, lecz zwyczajny, mały motel. W każdym razie wszystko tam było bardzo zadbane i czyste, a jak się później okazało personel również był uprzejmy i otwarty na każde pytanie. Beżowe ściany, brązowa drewniana podłoga i kryształowy żyrandol przywitały mnie przyjaźnie, a ja ruszyłam do przodu, gdzie za ciemną ladą miejsce zajmowała śliczna młoda brunetka o pięknym, śnieżnobiałym uśmiechu.
  — Dzień dobry! — odezwałam się po angielsku z nadzieją, że była to ta sama kobieta, z którą rozmawiałam przez telefon. — Miałam na dzisiaj rezerwację. Pokój 302.
  — Już sprawdzam, proszę chwilę zaczekać - odpowiedziała w akompaniamencie swojego nieskazitelnie pięknego uśmiechu. — Ah, tak. Pani Eliza Buska.
  — Zgadza się.
  — Proszę, o to pani klucze. — Podała mi złoto-czarny przedmiot, a ja poszukiwałam i skierowałam się do schodów. Obok była także winda, ale ja panicznie się jej bałam, także zdecydowanie bardziej wolałam skorzystać z gorszej, ale dużo bardziej bezpieczniejszej opcji, nawet jeśli miałam tam paść na zawał z przemęczenia.
  Po długich i ciężkich męczarniach, jakie przeżywałam podczas prób dostania się na trzecie piętro z wypchanymi po same brzegi walizkami nareszcie dotarłam na miejsce. Dosyć szybko odnalazłam odpowiednie drzwi, które chwilę później otworzyłam. Moim oczom ukazał się malutki biały pokój z dużym oknem wychodzącym na wschód. Weszłam głębiej, aby rozejrzeć się dokładnie. Tuż przy samym drzwiach, po prawej stronie stała biała trzydrzwiowa szafa na całą ścianę, przed nią z kolei znajdowało się duże łóżko z czarnym stelażem okryte białą pościelą i różowymi poduszkami. Nad nim wisiały obrazy z różnymi widokami i postaciami. Obok posłania stał mały stolik nocny, a na nim jakieś książki, kwiaty i również bladoróżowa lampka. Na ścianie równoległej do tej z drzwiami wejściowymi zostało umiejscowione ogromne okno z balkonem, na którym rozstawione były wiklinowe fotele i malutki stolik kawowy. Od jednej belki podtrzymującej do drugiej ciągnęły się lampki owinięte bluszczem, natomiast na czarnej balustradzie, w ciemnych doniczkach rosły prześliczne, czerwone kwiaty. Oknu z prawej strony towarzyszyły także drzwi prowadzące do małej, jasnej łazienki, a obok wejścia stała komoda z telewizorem. Wszystko wyglądało po prostu niesamowicie, a ja nie mogłam się doczekać, by spędzić tutaj całe pięć dni.
  Wyjazd do Francji nigdy nie był spontaniczną decyzją, bowiem już ponad rok temu planowałam zarobienie wystarczającej sumy na podróż oraz mecz i w końcu mi się udało. Jako że od kilku lat bardzo polubiłam pisanie jakichkolwiek opowiadań, historii i książek, to z biegiem czasu przerodziło się w to bardzo dużą pasję, a później w marzenie o wydaniu książki, co także przebiegło pomyślnie i dzięki czemu mogłam być teraz tutaj, gdzie byłam aktualnie. Początkowo podejmowałam się wielu innych prac, które w żaden sposób mnie nie satysfakcjonowały i nie przynosiły odpowiedniego zysku, toteż wśród ciągłej nauki, spędzania większości czasu z książkami w dłoniach oraz uczęszczania na korepetycje z różnych przedmiotów szkolnych znalazłam też czas na systematyczne pisanie książki, dzięki której zarobiłam sumę wystarczającą na wyjazd do Paryża. Kiedy udało mi się osiągnąć mój cel, nie sądziłam, że ów opowiadanie przyjmie się tak dobrze zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. Szybko też i ja stałam się bardzo popularna, co z kolei przerodziło się na częste wyjazdy, spotkania z fanami, udział w wszelkiego rodzaju eventach, a także promowanie wszystkiego, co było możliwe. Aczkolwiek, pomimo narastających obowiązków oraz coraz mniejszej ilości czasu podobało mi się, że moje życie nie było już ciągłą rutyną, jaka towarzyszyła mi przez osiemnaście lat mojego życia, a zwłaszcza to, że zarobiłam pieniądze potrzebne mi na wyjazd i mecz. Kiedy tylko skończyłam trzecią klasę liceum i napisałam matury, czym prędzej postanowiłam wyjechać z kraju, ku niezadowoleniu mojej rodziny. Tata bowiem uważał, że podróż na własną rękę w kompletnie obce miejsce bez znajomości tamtejszego języka było największą głupotą, o jakiej kiedykolwiek słyszał. Kiedy powiedziałam mu o tym pomyśle, odpowiedział, że zawsze miałam beznadziejne idee, które chciałam spełnić i że na pewno mi się to nie uda. Jednakże, choć słowa te dosyć mnie zabolały, nie mogłam się poddać i nie dążyć do celu, toteż nie przestawałam marzyć i walczyć o ten wyjazd. W tym pomyśle z całej mojej rodziny wspierały mnie tylko moje dwie siostry, które sądziły, że marzenia są po to, by je spełniać, a skoro byłam już pełnoletnia, to bez problemu mogłam wyjechać sama. To głównie dzięki nim oraz ich namowom wobec taty udało mi się tutaj dostać za co byłam im ogromnie wdzięczna. Lecąc samolotem trochę żałowałam tej decyzji i obawiałam się tego, co może wydarzyć się w Paryżu, lecz teraz wszystko już minęło i byłam szczęśliwa, iż w końcu dopięłam swego.
  Do meczu Francja - Portugalia zostały jeszcze trzy godziny, więc postanowiłam, że w tym czasie, prócz szykowania się na wyjście, rozpakuję się i trochę odpocznę po długiej podróży. Sięgnęłam po pierwszą walizkę stojącą przy wejściu, po czym z wielkim trudem przeniosłam ją na łóżko, gdzie po chwili ją otworzyłam i zaczęłam wyciągać z niej wszystkie swoje rzeczy typu ręczniki, szczoteczka do zębów i ogólnie artykuły łazienkowe, które zamierzałam zanieść do tego właśnie pomieszczenia. Odłożyłam je na bok, a następnie poczęłam wybierać samą odzież. Wszystkie moje ubrania były koloru czarnego, jedynie jakieś mniejsze dodatki posiadałam w kolorach: białym i różowym. To nie tak, że nie lubiłam innych kolorów lub byłam jakimś emo bądź Gothic, po prostu naszła mnie taka ochota na zakładanie tylko i wyłącznie takiego koloru i było mi z tym bardzo dobrze, pomimo zabójczego wzroku starszych pań, które uważały, że jestem kimś pokroju bandyty, ewentualnie gangstera. Po ułożeniu ich na równe stosy, przeniosłam je do szafy przy drzwiach i zaczęłam dokładnie je sortować. Co prawda — miałam być w Paryżu tylko przez pięć dni, ale moja obsesja na punkcie czystości i porządku nie pozwalała mi normalnie funkcjonować ze świadomością, iż moje rzeczy nie są odpowiednio ułożone i schowane. Kolejną czynnością, jaką wykonałam w najbliższym czasie było zaniesienie wszystkiego, co odłożyłam wcześniej na łóżko do łazienki. Ów pomieszczenie także było utrzymane w jasnych barwach z ciemnymi detalami oraz roślinnością, co spotkało się z moim dużym zadowoleniem. Schowałam wszystkie artykuły do szafek lub na półki, po czym bezceremonialnie ściągnęłam swój dzisiejszy strój i weszłam pod prysznic, uprzednio szykując ręcznik. Po całej podróży jedyne o czym marzyłam to letnia woda oblewająca moje zgrzane ciało i długi odpoczynek na wygodnym pokrytym pachnącą pościelą łóżku.
  Ogólnie reprezentacją Francji zaczęłam się interesować w 2018 roku po Mistrzostwach Świata w piłce nożnej. Wtedy to, gdy kadra francuska wygrała ów rozgrywki odkryłam w nich nigdy wcześniej niezauważany przeze mnie potencjał, dzięki któremu stali się oni dla mnie ulubioną drużyną piłkarską, bez której po prostu nie mogłam żyć. Jako, że byłam dziewczyną z tendencją do zakochiwania się co pięć minut w innych osobach, to też podczas meczów tamtego lata odkryłam swój kolejny obiekt westchnień, jakim był oczywiście Kylian Mbappe. Od tamtego czasu pragnęłam spotkać reprezentację Francji oraz poznać Mbappe. Mała część tego marzenia miała spełnić się dzisiejszego wieczoru, ale cała reszta była tylko głupim wymysłem nastoletniego umysłu bez szans na realizację. Nie byłam z tego powodu smutna czy zła; znałam swoje miejsce w hierarchii społecznej i rozumiałam, iż nigdy właśnie przez nie, nie będzie mi dane wejść w szeregi piłkarskich celebrytów. Nie było mi z tą świadomością jakoś źle, bowiem cieszyło mnie nawet zwykłe oglądanie meczów w telewizji i przeżywania ogromnych emocji z nimi związanych, a wybujałe pragnienia chowałam głęboko do szafy i całkiem o nich zapominałam.
  Kiedy po kilkudziesięciu minutach zbyt długiego relaksu pod prysznicem wyszłam w końcu na zewnątrz, owinęłam się ręcznikiem i mokra wróciłam do pokoju, gdzie bez większego namysłu rzuciłam się prosto w białe poduszki, a te z kolei przyjęły mnie jak dawno niewidzianą córkę. Przymknęłam oczy, wtulając twarz w miękki materiał. Czułam się jakby leżała na chmurze pod samym niebem, gdzie nikt i nic mi nie przeszkadzało. Było wręcz idealnie, przez co nawet nie zauważyłam, kiedy otulona wszechobecnym komfortem i spokojem zasnęłam, zapominając o meczu i nie zdając sobie sprawy z tego, co mnie jeszcze czekało.

TAMTEGO LATA W PARYŻU // KYLIAN MBAPPE // NEYMAR JUNIOROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz