Rozdział five lol

422 22 2
                                    

Brunetka z trudem ruszyła do pokoju po czym zamknęła za sobą drzwi i szybko przebrała się w jakieś luźne ciuchy. Czuła się lepiej niż wcześniej jednak nadal bolał ją brzuch. Widziała doskonale że za dużo wypiła. W sumie w ogóle nie powinna pic. Nie chciała pić. Żałowała tego. Czuła się jak najgorsza osoba na świecie. Tak czy inaczej brunetka po tym jak poczuła się lepiej się trochę odświeżyła by nie czuć się tak okropnie. Po ubraniu się dziewczyna uznała że pójdzie się napić. Brunetka od razu wyszła z pokoju ruszając do kuchni . Kiedy Luna weszła do pomieszczenia zobaczyła swojego ukochanego. Ciemnowłosy robił coś do jedzenia. Mimo ze brunetka nie była głodna to i tak zapach był bardzo kuszący. Po chwili chłopak się odwrócił i zauważył swoją ukochaną stojącą w drzwiach. Chłopak od razu zarumienił się widząc dziewczynie w o wiele za dużej bluzie. Wyglądała uroczo. W sumie zawsze tak wyglądała. Chłopak od razu sięgnął do półki z lekami po czym wyjął koszyk i zaczął je przeglądać.

- lepiej ci? Chcesz jakieś leki czy coś? Mamy przeciwbólowe, powodujące wymioty, na ból głowy, syrop na kaszel to nie, jest kofeina w tabletce, plastry to tez nie i ..... - Venti urwał widząc paręnaście opakowań leków nasennych. Niektóre były już prawie puste ,a inne nawet nie zaczęte. Ręce Ventiego zadrżały ,a jego serce wypełnił niepokój.

- Luna... mówiłaś że panujesz nad twoimi problemami ze snem... miałaś nie brac leków... ,a na pewno nie w takich ilościach... - powiedział ciemnowłosy patrząc na dziewczynę. Zielonooka tylko spojrzała na niego po czym uciekła wzrokiem gdzieś w bok.

- potrzebuje ich... jak biorę pięć to zasypiam.... Pomagają mi... i nie jestem na nie uczulona... Barbara zadbała o to bym przyjmowała takie leki które mi nie szkodzą - powiedziała brunetka. Venti słysząc to tylko zadrżał i zacisnął pięści na opakowaniu tabletek.

- nie możesz brać aż tyle. Piec tabletek to połowa jednej paczki. Luna to niezdrowe. Nie możesz tak robić - powiedział zielonooki po czym zaczął zabierać opakowania z tabletkami.

- co robisz? Venti? - Luna podeszła do niego ,a kiedy chciała zabrać jedno z opakowań to chłopak złapał jej dłoń.

- zabieram ci to. Nie możesz tego mieć. Od dziś śpię u ciebie i kontroluje to czy nie bierzesz tego świństwa. Masz spać normalnie- powiedział ciemnowłosy po czym wziął wszystkie tabletki i poszedł do kosza na śmieci znajdującego się na dworze. Nie może wywalić tego nigdzie indziej. W domu Luna to wygrzebie z tego kosza. Jak to schowa to to znajdzie. Jak zostawi to Luna je weźmie. Jak wywali to w koszu należącym do miasta lub pójdzie do Diluca i każe mu to ukryć to zadziała to lepiej. Po pozbyciu się leków Venti wrócił do Luny. Brunetka tylko stała w kuchni nie wiedząc co ma zrobić. Wiedziała ze Venti to robi bo się martwi jednak nie czuła potrzeby zabierania tabletek. Nic jej po nich nie było ,a dzięki temu spała.

- Venti.. ,ale.. gdzie ty chcesz niby spać? - spytała brunetka. - ja nie mam gdzie cie nocować.. mogłeś tego nie wyrzucać i nie musisz zostawać by mnie pilnować. Nie chce byś spał na ziemi- powiedziała zielonooka.

- spokojnie Lunka. Bede spać na kanapie albo fotelu. ,A jak bedziesz mieć wielkie problemy to położę się z tobą i cie uśpię. Obiecuje. Już moja w tym głowa byś zaczęła sypiać normalnie bez pomocy leków - po tych słowach ciemnowłosy pocałował brunetkę w skroń i pogłaskał po głowie. Dziewczyna tylko lekko się zarumieniła po czym spojrzała na niego niepewnie.

- pamietam co mówiłam.. doskonale pamietam.... Ty... tez mnie kochasz... co nie? Nie litujesz się ani nic? Nie udajesz co nie? Jeśli tak to powiedz prawdę. Chce wiedzieć czy to prawdziwe uczucia czy kłamstwo- powiedziała zielonooka patrząc w oczy swojego ukochanego. Venti tylko się zaśmiał po czym przytulił do siebie brunetkę bardzo mocno.

- kocham cie. Od dawna.... W sumie nie wiem jak długo to Już trwa... ,ale wiem że z każdym dniem moje uczucia do ciebie są mocniejsze. One przez te wszystkie lata nie zgasły ,a bardziej rozkwitły. Jestem pewny że jesteś tą z którą chcę zostać do końca swojego życia... jeśli się zgodzisz oczywiście. - powiedział zielonooki po czym spojrzał dziewczynie w oczy. Luna tylko się uśmiechnęła po czym zarumieniona odwróciła wzrok.

- mogę tej herbaty? Miałeś mi zrobić- powiedziała dziewczyna. Venti uśmiechnął się po czym odsunął i poszedł po herbatę dla swojej kochanej Luny. Brunetka wziąłeś ją po czym podziękowała chłopakowi i zaczęła ją pic. Przez ten cały czas Venti obserwował brunetkę i zastanawiał się nad paroma faktami.

Jak o to spytać?
Jak jej powiedzieć?
Jak zareaguje?
Jak mam przestać pic by sytuacja z wczoraj się nie powtórzyła?
Jak mam odciągnąć ją od leków?
Jak mam jej pomoc?

- Luna.... Zostaniesz moją dziewczyną? Moją waifu.... Jeśli się nie zgodzisz to zrozumiem... nie bede cie pospieszał - powiedział Venti przeplatając jeden ze swoich warkoczy przez palce. Luna tylko się uśmiechnęła po czym odpowiedziała radośnie.

- chce być twoją dziewczynĄ. Kocham cie i chce być blisko w złych jak i tych radosnych chwilach. - powiedziała dziewczyna po czym złapała dłoń ciemnowłosego.

- dziękuje... tez cie kocham Lunka- powiedział Venti po czym po raz kolejny tego dnia ucałował Lunę w skroń. Cieszył się jednak to nie był koniec. Musiał zrobić jeszcze wiele rzeczy. Musiał wiele jej powiedzieć jak i o wiele rzeczy spytać i zadbać.
,Ale zrobi wszystko by pomoc Lunie. By z nià być i wspierać. By mogli być razem na zawsze i cieszyć się życiem.

❤️❤️❤️

Spóźnione ,ale jest.
Dziękuje za przeczytanie i jak czytacie to od razu po publikacji to dobranoc lub miłego czytania dalej na wattpadzie lub jak czytacie to w dzień to miłego dnia ❤️❤️❤️

Venti x oc: jesteś moim snem. [Zamończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz