Rozdzial 7

357 24 7
                                    

- to już 3 dzień bez alkoholu. Idzie mi coraz lepiej. Chodź kusi mnie by teraz pójść do baru- powiedział Venti po czym uśmiechnął się do brunetki. Ptaki śpiewały ,a wiatr delikatnie wiał jednocześnie biadać ze sobą zapach nadchodzącej burzy.

- jak pójdziesz do baru to pożałujesz. Pamiętaj jestem surowa i za każde złamanie zakazu będziesz miał karę - powiedziała Luna patrząc na zachodzące słońce. Jej oczy utkwione były w dal.

- mmmm~ kara~ ,a jaka dokładnie ona będzie ~ ?- spytał ciemnowłosy śmiejąc się przy tym. Brunetka bez zastanowienia uderzyła go w ramie.

- zboczeniec- powiedziała zielonooka z lekkimi rumieńcami na policzkach. Zielonooki chłopak tylko się zaśmiał po czym odpowiedział.

- to ty tu zaczęłaś zboczonymi tekstami walić nie ja- z uśmiechem na twarzy Venti patrzył na swoją ukochaną.

- nie prawda to ty masz skojarzenia zboczeńcu- powiedziała zielonooka. Po chwili śmiechów i dalszej rozmowy zaczęło kropić. Venti od razu to zauważył.

- cholera nie zdążymy chyba dojść do domu zanim się rozpada- powiedział ciemnowłosy.

- możemy biec. Po za tym nie jestem z cukru wiec się nie rozpuszczę- powiedziała brunetka po czym spojrzała na swojego chłopaka.- ,ale nie wiem jak ty słodziaku. - po tym brunetka się zaśmiała ,a Venti tylko zarumienił i uśmiechnął.

- chodźmy lepiej. - powiedział ciemnowłosy po czym zdjął z siebie swoją pelerynę i nałożył ją na ramiona Luny. - to na wszelki wypadek byś nie była mokra - powiedział po czym złapał jej dłoń i szybko zaczął z nią bęc w stronę mondast. Po drodze oczywiście złapał ich deszcz i kiedy wbiegli do domu byli cali mokrzy.

- brrr. ,Ale zimno. Nie lubię deszczu- powiedział Venti po czym zaśmiał się i spojrzał na swoją dziewczynę.

- ja kocham deszcz. Ładnie wtedy pachnie i jest wilgotne powietrze. Fajnie się oddycha. - powiedziała brunetka uśmiechając się do chłopaka po czym zdjęła jego pelerynę i inne zbędne ciuchy. Ostatecznie została w samej sukience i spodenkach pod nimi.

- zrobie ci kolacje okey? - spytała brunetka po czym ruszyła do kuchni i od razu zaczęła robić sałatkę.

- wiesz ze nie musisz co nie? Sam umiem sobie jedzenie zrobić po za tym nie jestem głodny- powiedział ciemnowłosy podchodząc do dziewczyny od tyłu i tuląc ją z uśmiechem na twarzy. Swoją głowę oparł o jej ramie ,a dłonie dał na jej talie.

- chce ci zrobić kolacje. Kocham górować wiesz o tym. - powiedziała Luna ze słodkim proszący wyrazem twarzy. Venti od razu poczuł jak na jego polikach pojawiają się rumieńce .

- no dobrze. Możesz zrobić mi jedzenie ,ale mało bo nie chce nic zostawić. Marnowanie jedzenia jest złe - powiedział zielonooki z uśmiechem po czym zamknął oczy i wtulił się bardziej w swoją dziewczynę. Brunetka w ciszy zaczęła robić kolacje dla swojego chłopaka. Po krótkiej chwili jednak cisza zaczęła dobijać ciemnowłosego chłopaka dlatego zaczął nucić swoją ulubiona piosenkę.

-There once was a ship that put to sea
And the name of that ship was the Billy o' Tea
The winds blew hard, her bow dipped down
Blow, me bully boys, blow
Soon may the Wellerman come
To bring us sugar and tea and rum
One day, when the tonguing is done
We'll take our leave and go. - głos chłopaka rozchodzić się po pomieszczeniu. Brunetka z uśmiechem przysłuchiwała się jak jej ukochany śpiewa. Po chwili skończyła robić sałatke po czym spojrzała na twarz swojego chłopaka.

- skończyłam kochanie- powiedziała. W tym momencie Venti otworzył oczy i przestał śpiewać.

- ty nie jesz?- spytał chłopak patrząc w oczy swojej ukochanej.

- nie jestem głodna aż tak. Po za tym jadłam przed spacerem wiec i tak bym za dużo nie zjadła - powiedziała zielonooka biorąc na widelec trochę sałatki i przystawiając ją do ust ventiego. Chłopak posłusznie zjadł to co było na widelcu.

-mmmm~ ,ale pyszne~ mmm~ - powiedział zielonooki po czym wziął widelec od dziewczyny i zaczął zajadać się sałatka zapominając o świecie rzeczywistym. Luna patrzyła na to z uśmiechem jednak po dłuższej chwili jej oczy zaczęły same się kleić.

- chcesz spać? Możesz iść się położyć- powiedział Venti patrząc na Lunę. Brunetka otworzyła oczy i spojrzała na niego.

- wiem wiem ,ale chce na ciebie poczekać. Lubię się do ciebie tulić- powiedziała brunetka z lekkim rumieńcem na twarzy.

- oh... hehe... tez lubię cie tulić kochanie- powiedział zielonooki z wielkimi rumieńcami na twarzy. Chłopak szybko dokończył sałatkę po czym odniósł talerz do zlewu i wziął swoją ukochana na ręce.

- teraz idziemy spać kochanie- powiedział chłopak po czym ruszył z dziewczyną do pokoju i od razu po wejściu położył się z nią na łóżku. Brunetka od razu wtuliła się w niego jednocześnie się kuląc i chowając twarz w jego klatce piersiowej zaś Venti tylko przytulił ją i chował twarz w jej włosach.

- dobranoc kotku- powiedział zielonooki po czym zamknął oczy. Nie minęło wiele czasu ,a chłopak zapadł w sen. Zaś Luna starała się zasnąć. Była zmęczona i chciała spać lecz nie mogła. Nie wiedziała czemu sen do niej nie przychodził. Zmęczenie wykańczało ją ,a oczy nie miały siły na to by się otworzyć. Jej ciało stało się ciężkie wiec brunetka miała problem nawet z najmniejszym ruchem ,a jej usta co chwile otwierały się by mogła ziewać. Nie umiała zasnąć. Znowu. Od Kąt Venti zabrał jej leki na sen zaczynała mieć większe problemy z zasypianiem. Dziś jednak było gorzej niż zazwyczaj. Brunetka przeleżała tak godzinę, dwie, trzy, cztery. W czasie kiedy próbowała zapaść w sen słońce zdołało całkowicie zniknąć z nieba, księżyc zaczął oświetlać świat gwiazdy pojawiły się na niebie świerszcze zaczęły cykać ,a burza już dawno minęła. Dziewczyna nadal nie potrafiła zasnąć. Była wykończona. Nie umiała nic zrobić by zasnąć. Wiercica się starała w jakiś sposób wywołać sen przez liczenie owiec lub śpiewanie w myślach kołysanek jednak nic nie działało. W końcu po paru godzinach Luna nie wytrzymała i z jej oczu zaczęły spływać łzy ,a cichy odgłos płaczu roznosił się po pokoju niczym echo. Znowu płakała przez brak snu. Znowu marzyła tylko o tym by zasnąć. Chciała iść do kuchni i szukać swoich leków na sen jednak nie mogła. Wiedziała ze nic nie znajdzie. Wiedziała ze po drodze upadnie pare razy z wykończenia. Wiedziała ze po raz kolejny musi przezywać swój najgorszy koszmar którym był brak snu.

❤️❤️❤️

No wiec zapomniałam tego opublikować.... I jakieś 5 dni to było nieopublikowane i ... nie zauważyłam.... Hehe... sorry

Venti x oc: jesteś moim snem. [Zamończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz