V

163 11 5
                                    

Lot przebiegł bez zakłóceń. Na lotnisku, tak jak przewidywała, spotkali dziennikarzy. Całe szczęście, szybko uporali się z nimi. Teraz siedzieli w wypożyczonym autokarze, który miał dowieźć ich do hotelu.

— Ej, wy. — David trzymał w dłoni mikrofon, którego zazwyczaj używają przewodnicy. —Edgar, Thomas, Vica. — wymienił, gdy nie zareagowali. Przerwali swoje dotychczasowe zajęcia, spoglądając na wokalistę.

— Czego chcesz? — zapytał Raggi. — Nie widzisz, że jesteśmy zajęci.

— Widzę. I właśnie dlatego wam przeszkadzam. Musimy się integrować, a teraz jest na to idealny czas.

— Integrować? Serio, Damiano, nie mieszkamy razem dopiero od pół roku, a ty chcesz się integrować?

— No tak. Nawet nie wiecie, jak pusto jest w moim mieszkaniu bez was.

— Nie dziwię się. — wtrąciła się De Angelis. — Mieszkaliśmy tam we czwórkę. A ty mieszkasz w jeszcze mniejszym mieszkaniu niż ja teraz.

— Właśnie. — Ethan poparł basistkę. — A poza tym mieszkasz z dziewczyną, więc nie narzekaj na samotność.

— Yyyy... — brunet zmieszał się. — Jeśli chodzi o tę dziewczynę, to...

— Zerwałeś z nią?

— Zerwałeś z Georgią? — blondynka i perkusista wykrzyknęli w tym samym momencie.

— Nie tak głośno, bo nam chłop na zawał zejdzie jeszcze i kto wtedy będzie śpiewał. — zażartował Thomas. — Tłumacz się. — dodał poważniejszym tonem.

— Nie.

— Co, nie?

— Nie zerwałem z nią. Ja tylko...

— Spłodziłeś jej dzieciaka i zwiewasz? — gitarzysta spojrzał na niego podejrzliwie. Victoria zmieszała się na te słowa, ale nie dała tego po sobie poznać.

— Nie, nie i jeszcze raz nie! — zaprzeczył.

— To co w takim razie?

— Ja... oświadczyłem się jej. — powiedział na jednym wdechu.

— Zajebiście, stary. — Raggi był zadowolony, że jego przyjaciel w końcu się na to zdobył.

— Gratulacje. — dziewczyna wstała ze swojego miejsca i uściskała Damiano. — Wiedziałam, że w końcu to zrobisz, Dam.

— To świetnie. — perkusista powtórzył gest Victorii. — Vica, wisisz mi drinka. — zwrócił się do basistki.

— Drinka? Czy wy założyliście się o to, czy ten nasz ukochany przyjaciel. — Raggi wskazał na Davida. — Oświadczy się Georgii? I czemu beze mnie?

— Założyliśmy się o to, kiedy, Dam, oświadczy się Georgii. — poprawiła De Angelis. — I bez ciebie, bo nie słuchałeś, gdy ci to mówiliśmy.

— A, faktycznie. Kiedyś coś gadaliście. Dokładniej w piątek wieczorem na imprezie. Dobrze wiecie, że wtedy nie słucham nikogo oprócz pięknych blondynek siedzących przy barze.
___

Dojechali do hotelu, który znajdował się centrum Rotterdamu. Kierowca zaparkował obok innych autokarów, najprawdopodobniej należących do pozostałych reprezentantów. Wzięli swoje walizki oraz bagaże podręczne, instrumentami miała zająć się obsługa, i wyszli z pojazdu rzucając krótkie - goodbye - do kierowcy.

Drzwi prowadzące do hotelu otworzyły się, ukazując, nowocześnie urządzone, lobby. Podeszli do recepcji. Po chwili podeszła do nich młoda Holenderka.

— Hello. — przywitała się.

— Hey. — Damiano oparł się o blat, próbując oczarować dziewczynę, lecz nie było to potrzebne, ona i tak już pożerała go wzrokiem. Victoria kopnęła go w kostkę.

— You're engaged. — powiedziała. Specjalnie użyła angielskiego, by recepcjonistka zrozumiała. — We're Måneskin. We represent Italy at the Eurovision.

— I know. — odpowiedziała kobieta, w dalszym ciągu, oczarowana, Damiano.

— You should have room keys for us. — kontynuowała.

— Of course I have. Here you are. — podała blondynce dwie karty.

— Only two keys? There are four of us, not two.

— I know but we only have two empty rooms.

— Ok, I understand. — Victoria odeszła od recepcji. Za nią udali się pozostali członkowie grupy. — Jak ta dziewczyna była irytująca. — westchnęła.

— Masz te klucze? — zapytał Ethan. Basistka uniosła dłoń, w której trzymała karty. — Tylko dwa? — zdziwił się.

— Niestety. Tamta uważa, że wszystkie inne pokoje są zajęte, więc mamy tylko dwa. Jak się mamy podzielić? — przesuwała wzrok pomiędzy wszystkimi członkami czekając, aż któryś z nich się odezwie.

— Może najpierw zobaczmy te pokoje, a później zdecydujemy. — zaproponował Thomas.

— Dobry pomysł. — poparł go Ethan. Weszli do przywołanej wcześniej windy.

— Które piętro? — zapytał Raggi.

— Nie wiem.

— No weź, Vic.

— Sorry, ale ta recepcjonistka mnie zdenerwowała i zapomniałam się zapytać.

—No to mamy dwie możliwości. Błądzić po całym hotelu w poszukiwaniu tych pokoi lub wrócić tam i zapytać.

— Ja, tam na pewno nie wrócę. Chyba, że po to, by wydrapać jej oczy.

— Uuuu... czyżby ktoś był zazdrosny? — zaśmiał się David. — Wiem, Vica, taki przystojny mężczyzna, jak ja onieśmiela wszystkie kobiety. Ale nie miałem pojęcia, że i ty na mnie lecisz.

— Wal się, Dam. — uderzyła go w ramię. — I nie, nie lecę na ciebie. Chciałam ci tylko przypomnieć, że masz narzeczoną. — po czym dodała ciszej. — Nie pozwolę ci jej skrzywdzić.

— I co z tego? — rzucił lekkim tonem.

— I co z tego?! — powtórzyła jego słowa. Jeśli wcześniej była zdenerwowana, to teraz wręcz kipiała z wciekłości. — Czy ty jesteś normalny, człowieku? Ty... — nie dokończyła, bo Ethan zasłonił jej usta, dłonią.

— Ludzie się na nas gapią. — faktycznie. W dalszym ciągu stali w windzie, która była na parterze. — Wybierzcie, któreś piętro i zwiewajmy stąd.

Thomas posłuchał przyjaciela i wcisnął przycisk z namalowaną czwórką. Drzwi windy zamknęły się, a oni odetchnęli z ulgą, gdy odcięli się od ciekawskich spojrzeń.

— Skoro zachowujecie się, jak pięciolatki, to będziecie tak traktowani. Ja, osobiście, nie zamierzam być w pokoju, ani z bombą atomową, która może wybuchnąć w każdej chwili, ani z człowiekiem, który jest zdolny do wszystkiego. — Torchio przejął inicjatywę.

— Muszę się zgodzić z Edgarem. — odezwał się gitarzysta. — Naprawdę was uwielbiam, ale nie możecie się tak zachowywać.

— W takim razie, trzymajcie nerwy na wodzy i znajdźmy te nasze pokoje. Dzielimy się tak: Vic z Damiano w jednym, a ja i Thomas w drugim. — zarządził. — Nie interesuje mnie, co będziecie robić. Możecie się pobić czy wrzeszczeć na siebie, ale macie się nie pozabijać i co najważniejsze, nie narobić nam wstydu. Rozumiemy się?

— Tak. — odparli jednocześnie.

To mnie nie złamieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz