-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
Pov Hubert:
Budzę się, pierwsze co robię to sprawdzam godzinę jest 11 nie wiem co do cholery się dzieje i jak trafiłem do tego łóżka. Mam coraz bardziej ochotę zakończyć swoje życie, nie jestem w stanie wyrzymać tego wszystkiego co się dzieje. Coraz częściej w mojej głowie zarysowuje się obraz tych dwóch postaci. Wstaję z łóżka biorę jakieś ubrania i idę pod prysznic. Zimna woda spływa po moim ciele, nie zdejmuje z siebie naszyjnika może to dziwne, ale czuję jagby chronił mnie przed czymś złym. Kiedy patrzę w lustro znów widzę tą samą cholerną postać mam ochotę krzyknąć, ale w porę się przed tym chamuje tyko zaiskając powieki z nadzieją, że postać zniknie i tak się dzieje. Schodzę na dół gdzie stoi Karol robi sobie jedzenie ja siadam za to przy stole i wpatruje się w przyjaciela.
-O Boże nie strasz mnie! -Mówi Karol łapiąc się za miejsce gdzie powinno być serce.
-Nie wzywyaj imienia Pana Boga na darme. -Upominam go pomimo tego, że doskonale wiem, że jest ateistą w sumie tak samo jak ja.
-Prawie dostałem zawału. -Mówi teatralnie.
-Nie martw się, ty nie masz serca. -Drocze się z nim.
-Ty też.
-Wiem.
Patrzę na kalendaż i widze datę, datę której tak bardzo się obawiam. Dzisiaj jest 16.
-Cholera jasna. -Klnę.
-Co się stało?-Pyta Karol siadając obok mnie z jedzeniem.
-Dzisiaj 16.
-Jasna cholera.
-No. -Mówię. -Jak myślisz co się stanie?
-Pewnie nic. -Mówi.
-Jak chuj musi się coś stać.
-Hubert ogarnij dupie nic nie może się sta- Przerwa, słuchać dzwoniący telefon okazuje się, że to telefon Karola.
-Za chwilę wrócę. -Mówi i wychodzi z salonu, lecz po chwili wraca.
-Jednak coś się stanie.
-Co się stanie?
-BIBA SIE STANIE!- Krzyczy mężczyzna.
-Tylko. Nie. To. -Mówie załamując ręcę, Nienawidzę imprez to najgorsza rzecz jaka istnieje.
-Oh daj spokój nie może być tak źle. -Mówi. -Każda biba na którą zaprasza mnie Michał jest zajebista.
-Może dla ciebie ja ich nienawidzę.
-Weź no może to właśnke to co miało się stać. -Przekonuje mnie Karol.
-Nie.
...
-NO DOBRA... -Mówię, miałem już dość słuchania argumentów dlaczego powinienem iść i założe się, że gdybym liczył wyszło by ich ponad milion.
-No dziękuję ci mój towarzysz ty mój miskaczku pysiaczku słodki najleprzy. -Mówi przytlając mnie. -A w ramach podziękowania zabiorę cię w takie super duper fajne miejsce.
-Złote pola?
-Złote pola.
-Dobra.
-Karol złapał mnie za rękę co normalnie by mi przeszkadzało z racji tego, że nie lubię dotyku, ale to jest szansa na kontakt fizyczny z osobą, która (ledwo przechodzi mi to przez myśl) mi się podoba.
Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu
Szliśmy pomiędzy polami rzepaku(to właśnie był powód dla którego to miejsce jest przez nas nazywane złote pola) gdy mój naszyjnik naświecił się na fioletowo.
CZYTASZ
꧁☦︎ 𝐴𝑏𝑠𝑢𝑟𝑑 𝑔𝑜𝑎𝑙☦︎꧂
FanfictionPo pożarze w domu Huberta chłopak dostaje propozycję zamieszkania u swojego przyjaciela Karola gdzie okazuje się, że nie będzie tam tylko on i Karol, ale też Ernest i Marcin. Praktycznie odrazu po wprowadzeniu się Huberta zaczynają nawiedzać go ból...