#3

370 29 7
                                    

-A w dokąd? - słyszę głos mojego ojca
-A jak myślisz? - pytam - jesteś w błędzie jeżeli uważasz że tutaj zostaniemy
Wypowiadam te słowa patrząc na mojego brata który kiwa głową na potwierdzenie
-Mówiłem Ci że się nie zgadzam. To nie tak że robimy to specjalnie. Uwierz mi, my naprawdę mamy już nowe życie. - przerwa na chwilę - Nie chcę znowu martwić się o to czy człowiek którego zabiłem miał rodzinę czy też nie!
Niebieskie oczy mojego brata z trudem walczą by nie uronić ani jednej łzy. Spuszcza wzrok patrząc się na swoje czarne buty.
Na twarzy ojca zauważam lekkie zdziwienie oraz smutek bardzo głęboko. Ja wiem że to tradycja, mam tego świadomość ale czy ktokolwiek chciał by narażać własne życie dla bandy arystokratów którzy nawet głupiego dziękuję nie potrafią powiedzieć? Coś mi się nie wydaje. Wiem również że tata chce dla nas jak najlepiej, a, że jest w takiej pechowej sytuacji, że musi spełniać każdą zachcianke króla to tylko zarządzenie losu.
- Zostaniecie albo będę szkolił ich - wskazuje na dwójkę małych dzieci które są w objęciach matki
Po ich wyglądzie stwierdzam że nie są bogaci. Wyglądają na zaniedbane. Mają może 5 czy 6 lat nie więcej. Jakbym była starsza i w ich sytuacji szkolenie  byłoby moim ratunkiem. Dzieci są przywiązane do mamy. Najbardziej mała dziewczynka. Chłopczyk jest od niej starszy. Nie wyobrażam sobie ich próbujących nauczyć się walczyć. Dobro innej jednostki od kilku lat jest dla mnie ważniejsze.
Patrzę na Niall'a i widzę to samo zastanowienie które jest w moich oczach. Pal licho studia. Nie mogę pozwolić żeby kolejne dzieci spotkało to samo co mnie.
-Zgadzam się - mówi nagle blondyn. Tata chce go przytulić ale on łapie go za rękę i zatrzymuje - ale nie myśl sobie że między nami będzie okay
- Zgadzam się ale spróbuj tylko ruszyć któreś z tych dzieci a osobiście wyrwe ci to co dziadek zostawił tobie w genach - mówię idąc w kierunku Bossa.
Jedno jest pewne : na studia już nie wrócę. Nawet nie zdążyłam przenieść moich rzeczy do nowego mieszkania. Tyle pieniędzy poszło się jebać.
Chwytam mojego konia za grzywe i prowadzę w stronę stajni. Niestety przechodze koło Harrego. Wiem że się na mnie parzy. Gdyby nie fakt iż tak jakby jest moim szefem powiedziałabym coś chamskiego. Przy moim boku pojawia się blondyn tak samo jak ja trzymając Lady za włosy.
- No to co, trzymamy razem? - pyta
-A czy ojciec nas szkolił? - odpowiadam pytaniem
-Ty i te twoje gierki słowne - mówi - brakowało mi ich
Biorę brata za rękę i w takich momentach ciesze się że jednak to szkolenie miało miejsce w naszym życiu. Walczyliśmy razem, teraz znowu tak będzie. Będę go wspierać a on mnie. Znowu będziemy uznawani za wzorowe rodzeństwo.

--------------

-Powtarzającie za mną - mówi tata - przysięgam

-Przysięgam - odpowiadam razem z Niallem

-Na tradycję mojej rodziny

-Na tradycję mojej rodziny - odpowiadamy

-Że będę chronił rodzinę królewską

-Że będę chronił rodzinę królewską- już mam odruch wymiotny

-Za wszelką cenę i że

-Za wszelką cenę i że

-Będę strzegł tradycji rodzinnej

-Będę strzegł tradycji rodzinnej - chce mi się spać i wyjść bo czuję na sobie wzrok wszystkich na sali

-Do końca moich dni - mówi tata ze łzami w oczach

- Do końca moich dni - odpowiadam znudzona całym wydarzeniem

-Witamy w gronie strażaków Niall'a Horana i Lole Horan - krzyczy cały uradowany

Zebrani na sali biją brawa. Odwracam się razem z bratem w stronę publiki. Mamy na sobie mundury strażników. Są one czarne. Z tego co wiem chronią przed każdym pociskiem. Na moich plecach mam kołczan z strzałami a w prawej ręce trzymam łuk. Niall ma podobne ułożenie akcesori. Schodzimy z schodów. Ludzie zbiegają się pod naszymi nogami po to żeby nam gratulować. Chcą nas dotknąć, porozmawiać. Będziemy ich chronić.

Król Desmond i królowa Anne tylko kiwają głowami. Tak lekko żeby nikt tego nie zauważył. Jednak kobieta szeroko się uśmiecha. Była dla nas jak mama.

Wychodzimy z sali i to wygląda na koniec uroczystości. Jednak musi ktoś podejść.

Odwracam się i widzę Gemme. Jedyna normalna która jeszcze mnie toleruje.

-Po pierwsze gratuluję a po drugie powinnaś tak dostać w dupe za to że nawet nie przyszłaś - mówi przytulając się do mnie - zasady nie zabraniają przytulania się

Przytulam ją bardzo mocno. Jest dla mnie jak starsza siostra i najlepsza przyjaciółka za razem.

Za nią niestety pojawia się Harry. Dziewczyna zauważa go i odchodzi patrząc się na mnie błagalnie. Każdy wie co między mną a nim zaszło ale nie każdy potrafił mi uwierzyć. Ona była jedną z nielicznych osób które jednak trzymały moją stronę.

-Gratuluję - zaczyna

-Dziękuję wasza wysokość - odpowiadam specjalnie kłaniając się przed nim

-Lola ja - przerywa na chwile - przepraszam

-Dobrze wasza wysokość, czy mogę się oddalić? - pytam z sztucznym uśmiechem na twarzy

Widzę jak zaczyna się denerwować. Oto mi chodziło. Teraz tylko powiedz że mam sobie iść i będę szczęśliwa.

-Nie nie możesz - odpowiada chwytając mnie za nadgarstek - czekałem na to spotkanie dwa lata i nie zamierzam niczego zniszczyć. Wysłuchasz mnie oraz z godnością przyjmiesz wiadomość że znowu będziesz mnie chronić.

Co będę robić? Nie na mowy.

~*~

Komentujcie, głosujcie i piszcie co sądzicie. Jakoś dziwnie się pisało. Tak napisane jest to co się działo po uratowaniu tej księżniczki. Wiem że się nie pokazuje ale na moim profilu wszystko jest napisane.

Do następnego, enjoy :)

ProtectionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz