4.| ᴊᴇsᴛᴇś ɴᴀᴊʙᴀʀᴅᴢɪᴇᴊ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅɴɪᴀ̨ ᴏsᴏʙᴀ̨

637 36 2
                                    

ŚMIECHY roznosiły się raz po raz po całym pomieszczeniu. Diana, Ruby, Jane, Tillie, Ania oraz Sofi siedziały przy stole w jadalni u tej ostatniej. Dyskutowały i plotkowały jak to na nie przystało nie zapominając o jedzeniu ciasteczek, piciu herbaty lub zajadaniu się ciastami.

— Nie mogę uwierzyć, że ten sernik wyszedł ci taki dobry Jane — przyznała Ruby biorąc kolejny kawałek. — Jest po prostu idealny.

— Oj tam, oj tam — Jane machnęła olewająco ręką uśmiechając się z rumieńcami. — Za to ciastka z czekoladą Tillie są cudowne.

Tillie zachichotała nie zapominając o podziękowaniu. Ania z ożywieniem zaczęła opowiadać o różnych zdarzeniach w jej domu, na co każda dziewczyna w skupieniu słuchała. Rudowłosa potrafiła opowiadać z takim zaangażowaniem, że ciężko było się nie uśmiechać.

— Tak w ogóle wczorajszego wieczoru byłam u Jerry'ego — przyznała Diana. — W domu.

Tillie z Ruby zachichotały, Jane z wrażeniem odchyliła się na swoim krześle, a Ania klasnęła w dłonie z zadowoleniem.

— A jak u niego? — zapytała Sofi upijając łyka herbaty. — Dawno się z nim nie widziałam.

— Wszystko w porządku — mruknęła Diana uśmiechając się i przy okazji ukazując dołeczki.

Ruby uderzyła z hukiem dłońmi w stół, jakby była zbulwersowana i spojrzała ze zmarszczonymi brwiami na blondynkę.

— Diana była u niego w domu, a ty pytasz tylko jak u niego? — zapytała krzyżując ręce na klatce piersiowej. — Lepiej zapytać, co robiliście? A właściwie jak ty tam trafiłaś?

— No właśnie — podekscytowana Tillie potwierdziła słowa jej poprzedniczki biorąc do ręki ciastko. — Jak ty tam trafiłaś?

— Całowaliście się przy blasku księżyca? A może wplótł palce jednej ręki w twoje włosy, a drugą trzymał delikatnie twoją talie pochylając cię do tylu, by w skąpanym...

— Chyba za daleko odbiegłaś — zaśmiała się Sofi.

Diana krótko opowiedziała o wydarzeniu, w ciagu którego dziewczyny wydawały z siebie „ochy" i „achy" wprawiając brunetkę w zakłopotanie.

— A co ty Ania taka przybita się zrobiłaś? — zapytała Jane.

Ania od razu skierowała wzrok w stronę Sofi. To było dziwne. Blondynka zaczęła zastanawiać się czy czegoś nie zrobiła.

— Po prostu... — westchnęła zakładając kosmyk włosów za ucho. — Nie bądź zła Sofi, że nie powiedziałam ci tego wcześniej, ale... przed wyjazdem twojego brata pocałowaliśmy się. Tak magicznie. Na zielonej trawie przypominającej twoje oczy. Przy niebieskim niebie tak pięknym, że...

— Rozumiem Aniu — Sofi ku zdziwieniu rudowłosej zaśmiała się perliście. — Nie jestem zła. Właściwie to cieszę się, że mój brat znalazł sobie kogoś takiego jak ty. Jesteś najbardziej odpowiednią osobą.

Ania uśmiechnęła się, a po chwili pisnęła ze szczęścia wprawiając w śmiech resztę dziewczyn. Ich radość przerwał jednak wchodzący do pomieszczenia Gilbert. Chłopak pojawił się jakby znikąd mając w ręku książkę.

— Co ty tu robisz? — zapytała Tillie ze zmarszczonymi brwiami nie zważając na to, że zabrzmiało to niekulturalnie.

W końcu miało to być babskie spotkanie.

— Przyszedłem pożyczyć Sofi książkę — przyznał kładąc ją na blacie i uśmiechnąwszy się do pozostałych dziewczyn podszedł do jego dziewczyny. — Ale spokojnie. Już wychodzę.

𝐅𝐑𝐄𝐄 𝐂𝐇𝐎𝐈𝐂𝐄 • 𝐆𝐈𝐋𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐁𝐋𝐘𝐓𝐇𝐄 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz