WHAT A LIE ( Tommy & Tuboo)

37 3 1
                                    

Nikt nigdy nie powiedziałby, że dwójka dzieci, tak różnych od siebie może się ze sobą zaprzyjaźnić. 

Nikt nawet nie zgadłby, że ta dwójka przeciwieństw mogłaby teraz biegać po lesie, ganając się na wzajem i wymyślając coraz to nowe zabawy. Właściwie zabawy wymyślał Tommy, Tubbo od razu na wszystko się zgadzał. Nie ważne jak niebezpieczne, by to było poszedłby za przyjacielem na koniec świata. 

Techno, który się temu wszystkiemu przyglądał z westchnieniem pokręciło głową. Choć ta dwójka była naprawdę cudowna w swoim stylu bycia, pilnowanie ich przez pół dnia było dość trudnym zadaniem. 

Różowowłosy niezadowolony, że musiał opuścić to wygodne miejsce jakim jest koc piknikowy rozłożony pod jednym z drzew, podszedł do przyjaciół i jednym sprawnym ruchem powstrzymał Tommiego przed upadkiem z drzewa. Dał znać, żeby zszedł i razem z Tubbo usiadł przed nim. Blondyn niechętnie się go posłuchał mrucząc coś w złości po nosem. 

- Czego chcesz?- mruknął Tommy bezczelnie, niezadowolony, że przerwano mu zabawę. 

- Mam dla was nową grę. Jest taka a przede wszystkim - bezpieczna. 

- Pfff- prychnął Tommy- bez ryzyka nie ma zabawy. 

- Mi tam by pasowało coś nowego - odezwał się Tubbo lekko uśmiechając się w stronę Techno. 

- Ugh. No dobra. Mów co masz mówić, bitch. 

Techno zadowolony, że chociaż zyskał uwagę dwojga przyjaciół siadł  na ziemi i lekko się uśmiechnął. 

- Wiecie na czym polegają państwa? - nie doczekać się żadnej odpowiedzi kontynuował - w każdej chwili możecie zrobić sobie państwo dajmy na przykład....o z tego zawalonego drzewa. Wtedy to będzie część waszego terytorium, gdzie wy rządzicie. Będziecie mogli nazwać swoje państwo i wyznaczyć kto jest prezydentem. 

Jako, że Techno był anarchistą nie za bardzo podobała mu się opcja, w której jego bracia bawią się w coś takiego. Ale kompletnie zabrakło mu pomysłów. I był zdesperowany. 

A więc takim właśnie cudem pod starym zawalonym drzewem powstała Tomburg. Trak niecałe dziesięć minut, kiedy Tommy stwierdził, że robi mu się nudno we własnym państwie, więc mianował Tubbo prezydentem i kazał się wygnać. Tubbo też tak zrobił.

Po chwili jedynka Tommy zaczął tego żałować. Teraz siedział sam przy jakimś drzewie obserwując jak Tubbo wygłasza przemówienia do wymyślonych członków państwa. Blondyn nabrał przekonania, że wielbiciel pszczółek dobrze bawi się tam bez niego. Więc trochę był zaskoczony, gdy brązowa czuprynka podążyła w jego stronę i usiadła obok przyjaciela.

- Wygrałem samego siebie z Tomburgu. Bez ciebie nie fajnie jest prowadzić państwo.

I Tubbo przytulił Tommiego. Przez chwilę blondyn się wyrywał, nie lubił tego rodzaju okazywania uczuć, był dużym chłopcem, nie powinien lubić się przytulać, ale finalnie oddał gest do Tubbo. Niesamowite jak dzieci potrafią brać wszytsko na poważnie, a chwile rozłąki potrafią odczuć jak lata. 

- Obiecaj, że zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem i nigdy mnie nie opuścisz - nagle wypalił Tommy

Tubbo uśmiechnął się i położył mały palec na wcześniej wyciągniętym palcu blondyna ( nie mam zielonego pojęcia jak to opisać). 

- Obiecuje.

Co za kłamstwo. 

[Not od aut] 

Kolejny one shot w ciągu następnego dnia? Co się ze mną dzieje? A więc proszę macie coś takiego nie mam zielonego pojęcia co po prostu se pisałam. Mam też pomysł na dłuższy ( mam taką nadzieję ) one shot o Philu i Kristine sooo

Plus siedzę chora w łóżku 




//I HAVE 'THE BLADE'// Dmsp oneshots//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz