12.

305 41 8
                                    

Zbliżamy się do końca moi kochani. Jeszcze kilka rozdziałów.


Siedziałem na łóżku, patrząc przez okno, za którym działo się wiele. Obok siedział blondyn, który uzupełniał dokumenty, które przyniósł rano z biura. Bakugo nie odstępował mnie na krok, czy to chciałem iść do łazienki, czy przejść się, zawsze był ze mną, trzymając i pomagając się przemieszczać. 

Spojrzałem na obrączkę, zaczynając się nią bawić. 

Choć byłem szczęśliwy z takiego obrotu zdarzeń, miałem wrażenie, że coś było nie tak. Tym razem nie byli to złoczyńcy, którzy zniknęli po bitwie, lecz to z moją osobą coś się nie zgadzało. Chciałem wyjść za blondyna, który robił wszystko, by ułatwić mi życie, ale... Czy na pewno było to odpowiednie, po tym co mu zrobiłem?

Może za dużo myślałem, zamiast się skupić na tym co ma się dziać. 

- Co się stało?- spytał chłopak, siadając na łóżku i sprawdzając, czy nie mam temperatury, która pojawiła się kila dni wcześniej, po moim obudzeniu się, przez co na dłużej musiałem zostać w szpitalu.

- Nic.- powiedziałem spokojnie, patrząc na niego. 

Od tamtego dnia, gdy się oświadczył, nie pocałował mnie ani razu. Przytulał, pomagał w codziennych czynnościach, ale nie zbliżał się bardziej, przez co miałem wrażenie, że nie chce tego robić.

- Kacchan...- zacząłem powoli, odwracając wzrok.- Czy jesteś stu procentowo pewny, że chcesz mieć mnie koło siebie do końca życia?

- Oczywiście. Dlaczego miałbym myśleć inaczej? Kocham cię, nerdzie.- zapewnił mnie, ale po chwili zamilkł, uświadamiając sobie coś.- Czy ty... nie chcesz tego?

- To nie tak, że nie chcę.- westchnąłem, ściągając pierścionek i patrząc na niego uważnie.- Ale po tym co zrobiłem, myślę, że za szybko mnie zapytałeś. Powinienem najpierw odbudować twoje zaufanie. Pokazać, że wszystko co zrobiłem, było kłamstwem, że zależy mi na tobie. Na nas.- dodałem ciszej.

Na chwilę zamilkł, również mając wzrok wlepiony w biżuterię, którą mi podarował.

- Gdybyś przeżył, a my byśmy się od ciebie odwrócili, nienawidząc cię z całego serca... Co zamierzałbyś robić?

- Wyjechałbym, akceptując wszystko co zrobiłem. Zrezygnowałbym z bohaterstwa i zajął się czymś innym. Może otworzyłbym małą restaurację? Albo bar? Nie wiem, nie myślałem o tym. Zakładałem, że zginę samotnie, tuż koło Shigarakiego.- szepnąłem, odkładając obrączkę na parapet.

- Czy ty chcesz powiedzieć, że zrywasz zaręczyny?- spytał cicho, łapiąc mnie za rękę.- Wszyscy wiedzą, że się zgodziłeś. Nasze rodziny ustalają, jak wszystko będzie wyglądać. Nawet twój ojciec wraca do Japonii, by pomóc w przygotowaniach. 

- Nie zamierzam ich zrywać, Kacchan.- uspokoiłem go, bo jego głos drżał, a w oczach, w które spojrzałem zobaczyłem panikę, taką samą, gdy mówiłem mu o zerwaniu i tego, że poświęcę wszystkich.- Ale proszę o czas. Przebywanie z tobą, sprawia mi ból w tym momencie. Czuję się źle, że mimo tego, jak cię potraktowałem, ty chcesz być ze mną dalej.

- Powinieneś się cieszyć!- podniósł głos.

- Cieszę się. Nawet nie wiesz, jaką ulgę poczułem, gdy mnie pocałowałeś. Gdy oświadczyłeś się, chciałem płakać ze szczęścia, które ogarnęło moim ciałem.- powiedziałem cicho, zaciskając palce na jego dłoni, której nie zabrał.- Kacchan, nie zraniłem cię? Nie czujesz się źle z tym, że oświadczasz się osobie, która cię zdradziła i zniknęła, łamiąc serce, mówiąc okropne rzeczy?

'Deku...' || Boku No Hero AcademiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz