Byłem całkiem niedaleko rezydencji, gdy nagle za jednym z drzew zobaczyłem chłopca, powoli zbiżyłem się do niego, by nie uciekł, a przynajmniej nie odrazu. Gdy tylko zbliżyłem się do niego na mojej twarzy pojawił się lekko psychopatyczny uśmiech i z tym właśnie uśmiechem spoglądałem na chłopca. On także spojrzał na mnie, lecz w jego oczach nie było żadnego strachu, wogóle nie wyglądał na przerażonego, Dlaczego? Sam nie wiem ale wydawało się to dziwniejsze ode mnie, a przecież nie ma nic dziwniejszego od upiorneho klauno-podobnego stwora... No dobra może kilka osób z rezydencji jest dziwniejsze na przykład taki Eyeless Jack czy też Toby, albo lepiej Laughing Jack, pomińmy ten fakt. Także wracając...Usłyszałem jego cichy głosik skierowany do mnie.
- Panie klaunie jak się pan nazywa? - Zapytał dość niepewnie po czym dodał.
- Ja jestem Sam.
Powiedział i uśmiechnął się do mnie. Byłem lekko zdezorientowany, jego zachowaniem, zwykle na mój widok dzieci krzyczały i prosiły bym nie robił im krzywdy, no ale cóż. On jest inny chyba tak to mogę ująć. Wziąłem swój notes i różowym długopisem zapisałem swoje imię na jednej z kartek, po czym pokazałem ją dziecku. On z widoczym zaskoczeniem przeczytał.
- Ca.. Candy pop? Tak się nazywasz?
Zapytał, a ja skinąłem głową na tak i schowałem notes.
- Masz zabawne imię wiesz.
Powiedział, a ja patrzyłem na niego ze zdziwieniem, co takiego jest w tym zabawnego?. Przez chwilę trwała cisza, aż w końcu on znowu się odezwał.
- Umiesz mówić? - Zapytał patrząc na moją zdziwioną minę.
- Tak. Umiem mówić.
Powiedziałem patrząc, już normalnym wzrokiem na dzieciaka.
- To dlaczego nic nie mówisz?
- A dlaczego ty się nie boisz?
- Czego mam się bać?
- Mnie! - Powiedziałem lekko poirytowany.
- Ciebie dlaczego?
- Słuchaj mały nie odpowiadaj mi na pytania pytaniami dobra!. Powinieneś się bać, przecież jesteśmy w lesie, a ja mam wielki młot którym z łatwością mogę cię zabić.
- Masz przyjaciół?
- Co?
<Czy ten mały gnojek śmiał stwierdzić, że jestem na tyle dziwny że nie posiadam przyjaciół, mam przecież Jasona, Jacka, puppetera, Zero, Ann.. >
Z przemyśleń wyrwał mnie głos tego dzieciaka.
- Przyjaciół pytałem czy masz przyjaciół, kogoś na kim ci zależy, kogoś kto cię wspiera.
- Wiem co to przyjaciele!
- To masz ich czy nie?
- Ja..
Chciałem powiedzieć, że tak ale słowa tego dzieciaka o wsparciu i o kimś na kim mi zależy wprowadziły mnie w kolejne błędne koło przemyśleń.
<Jason jest moim przyjacielem, on zawsze mnie wspiera.. No prawie zawsze od pewnego czasu czuje, że zaczynamy się od siebie oddalać z każdym dniem czuję, że spędzamy coraz mniej czasu ze sobą>
Nagle tak zastanawiając się nad słowami tego dziecka poczułem dziwne uczucie, uczucie którego dawno już nie czułem samotność, nie było by to dla mnie takie dziwne gdyby nie całkiem nowe uczucie, którego nierozumiałem. Towarzyszyło mojej samotności to uczucie którego nigdy nie czułem, chciało mi się płakać wspominając to co przeżyłem z Jasonem. Dzieciak chyba wiedział co mi jest, ale mimo to zapytał.
CZYTASZ
"Kocham cię" dwa słowa które tak ciężko powiedzieć
RomanceCandy pop ten dość cichy i szalony klaun nigdy nie wiedział czym są uczucia takie jak smutek, zazdrość czy miłość lecz pewnego dnia coś się zmieniło. (Pisane parspektywą candy Pop'a) Drobne poprawki : Start : 22.10.2022r. Koniec: 26.10.2022r.