Harry westchnął i odruchowo spojrzał na tablicę, a jego oczy przebiegły przez różne równania matematyczne, nawet nie próbując ich zrozumieć. W roztargnieniu bawił się ołówkiem, obijając gumką o pełną dolną wargę, kiedy nauczyciel stojący przodem do klasy mówił coś monotonnym głosem, ciągnąc lekcję w nieskończoność.
Dzwonek wreszcie zabrzmiał, wyrywając wszystkich uczniów z nieprzytomności. Wrzucili swoje książki do toreb i wybiegli z klasy. Harry chętnie podążył za nimi, zadowolony z faktu, że w końcu uwolni się z tej sali.
Przesunął palcami przez loki, z łatwością przesuwając się przez morze tętniących życiem ludzi, starając się dostrzec przyjaciół. Zazwyczaj nie było to trudne – był na tyle wysoki, że górował nad wszystkimi, mając dokładny widok na wszystkich na korytarzu – ale dziś nigdzie nie widział swoich przyjaciół.
Nagle czyjeś ramię zderzyło się z jego klatką piersiową. Harry spojrzał w dół i zobaczył chłopaka, który leżał rozciągnięty na ziemi, z książkami porozrzucanymi dookoła. Już miał podać mu rękę, by pomóc mu wstać, gdy ujrzał jego twarz. Piękne niebieskie oczy umiejscowione w doskonale wyrzeźbionej twarzy, miękka grzywka wpadająca do jego oczu w tym rozczochranym stanie. Gładka, miękko wyglądająca, opalona skóra na jego twarzy była w lekkim, różowym odcieniu zażenowania, iż wbiegł w kogoś i przewrócił się na oczach wszystkich.
Harry zamrugał kilka razy i otworzył usta, ale nic nie powiedział. Jedyne, co mógł zrobić, to patrzeć na wąskie usta drugiego chłopaka; dziwiąc się, jak gładko i doskonale wyglądały i zastanawiając się, jakby to było stopić je pod własnymi ustami w pocałunku.
Co?
Harry warknął na siebie samego, zły, że w ogóle o tym pomyślał. Spojrzał na swoją dłoń, która nadal była wyciągniętą w stronę chłopaka i zacisnął ją w pięść, prostując się.
- Patrz jak chodzisz – warknął gniewnie, kopiąc jeden z podręczników przez korytarz.
Kilka osób spojrzało na dwóch chłopców, chichocząc, gdy zobaczyli tego na podłodze.
Twarz Harry'ego paliła z wściekłości i wstydu, jakby tamten chłopak mógł jakoś usłyszeć to, o czym myślał zaledwie sekundy temu, ale usłyszał jednego ze swoich przyjaciół, który go wołał. Odwrócił się więc w kierunku znajomego głosu, ignorując pragnienie odwrócenia się i spojrzenia ponownie w piękne oczy chłopaka. Nie, nie myślę tak, warknął do siebie. Nie był gejem. Nie był.
- Co się stało? – mruknął Zayn, przyjaciel Harry'ego, unosząc brwi.
Odruchowo machnął zapalniczką, opierając się obok swojej otwartej szafki. Harry wzruszył ramionami, sięgając do szafki Zayna i wyciągając miętową gumę. Potrzebował czegoś, co wyrzuci z niego to, co do diabła było w nim nie tak i miał nadzieję, że lodowaty wybuch mentolu mu pomoże.
- Jakiś dzieciak wszedł we mnie. Nie patrzył gdzie idzie. – Harry mruknął, chociaż wiedział, że była w tym i jego wina.
Był tak zajęty szukaniem swoich przyjaciół, że nawet nie zauważył mniejszego chłopaka, ale nadal był na niego zły, za sprawienie, że czuł się tak bardzo speszony. I winny za kopnięcie jego podręcznika. Zayn zachichotał.
- Tak, to jest Louis Tomlinson. Jest prawdziwym dziwakiem – dodał, chwytając paczkę papierosów z szafki zanim ją zatrzasnął.
Harry spojrzał na chłopaka – Louisa, przypomniał sobie – biegającego dookoła na czworakach, zbierającego papiery i książki, które upuścił. Jego oczy skupiły się na ziemi, a szczęki zacisnęły się mocno, jakby walczył z łzami, kiedy kilku ludzi wypowiadało w jego stronę drażniące obelgi, kopiąc jego rzeczy po podłodze tak, jak zrobił to Harry.
CZYTASZ
✔ Hiding ✔ - Tłumaczenie (Larry)
FanfictionHarry nie wie dlaczego znęca się nad Louisem. Cóż, głęboko w duszy wie; ale nie potrafi przyznać się przed samym sobą, że mógłby być gejem - lub, że po prostu zakochał się w społecznym wyrzutku. Tłumaczenie opowiadania autorstwa curlshire, tłumaczo...