-Samantha, obudź się!- ktoś wykrzyczał mi wprost do ucha te słowa, gdy jeszcze sobie smacznie spałam. Cicho jęknęłam i obróciłam się na drugi bok- No idiotko! Jest już dziewiąta godzina.
- Która?- zapytałam zaspanym głosem, nawet nie otwierając oczu.
- Dziewiąta.- stanowczy i lekko zdenerwowany głos mojej przyjaciółki, rozbrzmiał po całym pokoju.
- Boże, to przecież jeszcze noc.- powiedziałam, lecz jej chyba niezbyt się to spodobało, ponieważ wzięła całą kołdrę i zwaliła ją z łóżka.
Otworzyłam oczy i obdarzyłam dziewczynę groźnym spojrzeniem, próbując wygramolić się z materaca.
- Tak poza tym, to co tu robisz?- skierowałam się w kierunku drzwi do łazienki.
- Zostały ostatnie dwa dni ferii. Trzeba to jakoś wykorzystać. Może jakieś zakupy, a później impreza?- uniosła jedną brew, patrząc na mnie z nadzieją.
- Nie mam nastroju do jakiś imprez, poza tym obiecałam Peter'owi, że z nim dzisiaj spędzę trochę czasu- odparłam obojętnie, po czym podeszłam do zlewu i zaczęłam myć zęby.
- Peter może iść z nami. Znając go, na pewno się ucieszy.
- Czy ty zawsze masz rozwiązanie do każdej sytuacji?- zapytałam, mając pełno pasty w ustach.
- Możliwe.- odpowiedziała dumna z siebie i popatrzyła na mnie w odbiciu lustra.- To pójdę go obu...
- Siema!- krzyknął mój brat, wchodząc do pokoju, niemal urywając drzwi z zawiasów.- O Molly, ty też tu jesteś.- spojrzał na nią trochę zdezorientowany, ale tego nie skomentowałam.
- A jestem. Słuchaj zabieram ciebie i Sam na zakupy, a później na imprezę. Co ty na to?
- Miałem dzisiaj w planach cały dzień napierdalać na konsoli, ale twój pomysł nie jest zły. Wchodzę w to.- mój brat uwielbiał grać. Czasami spał po dwie lub trzy godziny, tylko po to by zdobyć w jakieś grze wyższy level.
- No to idź się zbierz. Za pół godziny wychodzimy.
- Pół godziny? Kobieto, ja potrzebuję niecałe pięć minut- powiedział, po czym szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
Ja natomiast zajrzałam do szafy i próbowałam wykopać z niej jakieś ubrania. Wybrałam czarne rurki i dużą beżową bluzę z napisem "close your eyes".
Włosy spięłam w niechlujnego koka, z przodu pozostawiając dwa pasemka. Nałożyłam korektor, tusz do rzęs i błyszczyk.
Wyszłam z pokoju, a zaraz za mną Molly. Zeszłam po schodach i skierowałam się do kuchni, gdzie zrobiłam śniadanie dla siebie i Peter'a.
- Czyżby moja kochana siostrzyczka zrobiła mi śniadanko?- zapytał z zawadiackim uśmiechem, a ja tylko przewróciłam oczami.- Molly, a jak tam u ciebie? Wszystko w porządku? Trochę cię nie widziałem.- na jego wypowiedź, moje kąciki ust poszły ku górze. Cieszyłam się, że mój brat ma takie kontakty z moimi znajomymi. Był ode mnie o rok starszy, ale świetnie się dogadywaliśmy. Ja zadawałam się z jego z przyjaciółmi, a on z moimi.
- Tak, wszystko w porządku. Mam tylko trochę obciążenie, bo moja mama jest chora. Ma jakąś grypę czy coś, ale tak to jest dobrze.
Po zjedzeniu śniadania, ubrałam buty, zabrałam swoją czarną, skórzaną torebkę i razem z tą dwójką idiotów, obok mnie, wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Mamy nie było, ponieważ pracuje od rana, do bardzo późnego wieczora. Jest zatrudniona w firmie i bardzo kocha swoją pracę.
Tata pracuje w Europie i przyjeżdża do nas raz na dwa miesiące. Nigdy tego nie rozumiałam, bo tutaj w Los Angeles też nie są złe zarobki, ale jak kto woli. Wyjeżdża tam od jakiś dwóch lat. Razem z mamą i Peterem przyzwyczailiśmy się do tego, bo mimo wszystko, dzwonił do nas codziennie i pytał, co u nas.
- Ale czekajcie, Molly prowadzi?- mój brat wyrwał mnie z moich myśli. Pokiwałam głową, na znak potwierdzenia.- No chyba żart. Nigdzie z nią nie jadę. Ona do cholery jedzie 20 na godzinę!- powiedział zdruzgotany. Tak, mnie też nie podobało się, że z nią jedziemy, ale chyba nie mam innego wyboru.
- A ty za to jedziesz 150 na godzinę w zabudowanym!- odezwała się oburzona przyjaciółka. To prawda. Mój brat jeździł jak pirat drogowy i sama już nie wiedziałam z kim lepiej jeździć.
- Nie ma opcji, że z tobą pojadę. Jedziemy moim.- dparł pewnie, unosząc wysoko głowę.- Wiesz, że cię uwielbiam, ale Molly, ty nawet cofać nie umiesz! Nie wiem kto dał ci to prawo jazdy.
- Nie prawda.- zdenerwowana podeszła do samochodu Petera i wsiadła, trzaskając drzwiami.
- Nie musisz się wyżywać na moim dziecku. Ono nie jest niczemu winne.- przejechał ręką po masce auta. Swoje niebieskie BMW M8 traktował naprawdę jak dziecko. Mył je co najmniej trzy razy w tygodniu. Oczywiście on sam nie sobie go nie kupił. Dostał od naszego bogatego wujka, który mieszka w Afryce.
Wsiadłam do auta, na miejsce pasażera, a zaraz po mnie, Peter. Włożył kluczyk do stacyjki i przekręcił go.
Jechaliśmy tak, jakieś dziesięć minut, aż dotarliśmy do ogromnej galerii. Uwielbiałam to miejsce. Przed budynkiem było bardzo dużo śnieżek, a na środku umiejscowiona była podświetlana fontanna, która w tym momencie się nie świeciła.
Były tam równiej różnego rodzaju rośliny, które dodawały życia temu miejscu.
Budynek miał trzy piętra, z czego to najwyższe było oszklone. Nie mogłam się napatrzeć na to miejsce, chociaż widziałam je częściej, niż często.
Wyszłam z auta, razem z Peterem i Molly, po czym skierowałam się w stronę ogromnych drzwi do galerii.
- Właśnie Molly, James nie chciał jechać z nami?- zapytałam, przypominając sobie o naszym przyjacielu.
- Pojechał z mamą, gdzieś za miasto i nie mógł pójść z nami, ale obiecał, że jutro coś z nami porobi.- powiedziała patrząc przed siebie, a ja lekko się uśmiechnęłam. Kochałam James'a, tak samo jak Molly, mamę czy Petera. Mimo, iż nie byliśmy rodziną, tak się traktowaliśmy.
- Miałem plany na jutro, ale chyba wolę zobaczyć się z James'em. Dawno go nie widziałem. Więc mogę się do was przyłączyć?- w naszą rozmowę, wtrącił się mój brat. Miałam wrażenie, że on naprawdę bardziej lubi moich znajomych, niż swoich.
- Jasne- odpowiedziała mu Molly.- może programy w jakieś gierki jutro?
- Mi pasuje- odparłam, w tym samym czasie co mój brat. Dziewczyna parsknęła.
***
- Nie podoba mi się. Jest stanowczo za krótka- narzekałam, patrząc na czarną sukienkę, którą podawała mi Molly.
- Co jak co, ale siostra, ta kiecka jest nie zła- wtrącił Peter. Nawet on wciskał mi ten materiał do rąk. Okej, może była ładna, lecz nie na mnie. Nie lubię obcisłych rzeczy, ponieważ mam szerokie biodra, przez co mam kompleksy.
- Zapłacę za nią, tylko proszę weź ją. Wyglądasz w niej lepiej, niż sama Gigi Hadid na wybiegu. Błagam, no weź ją!- prosiła mnie dziewczyna.
- Ehh dobra wezmę, ale ty za nic mi nie płacisz.- wyrwałam materiał z jej rąk i podeszłam do kasy, gdzie zapłaciłam za sukienkę.
Po skończonych zakupach wróciliśmy do domu. Była godzina trzynasta, więc stwierdziliśmy, że zamówimy sobie coś do jedzenia. Po czterdziestu minutach przywieźli nam pizzę, którą zjedliśmy w mgnieniu oka.
Później oglądaliśmy telewizję przez kilka godzin, aż nastała siedemnasta i Molly stwierdziła, że pora się zbierać na imprezę.
~•~•~•~•~•~•~•~•~•
Cześć bąbelki!
Przychodzę do was z pierwszym rozdziałem.
Mam nadzieję, że się podoba. Za wszystkie błędy bardzo przepraszam, ale dopiero zaczynam.
Miłego wieczoru!