Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu. W uszach mi szumiało, a przed oczami miałam mroczki.
- Obudziła się!- ktoś krzyknął, a ja dalej leżałam nieruchomo, patrząc na sufit, który był cały rozmazany w moich oczach.
Jakąś osoba w okularach i niebieskim ubraniu nachyliła się nade mną. Zamknęłam oczy, bo ktoś chyba włączył dodatkowo światło.
- Gdzie ja jestem?- zapytałam ledwo żywa. Byłam zmęczona i słaba, sama nawet nie wiem po czym. Mój mózg próbował przypomnieć sobie chociaż najmniej istotną sytuację, ale na nic. Kompletna pustka była w mojej głowie.
- W szpitalu Sam.- rozpoznałam głos James'a, który był chyba tuż obok mnie.- miałaś wypadek razem z Peterem.- i wtedy sobie wszystko powoli przypomniałam.
Wyjeżdżający z zakrętu samochód. Mój brat skręcający gdzieś w bok. Ja, niewiedząca co się dzieje.
Teraz jak o tym myślę, to nie wyglądało jak przypadek. Ten samochód musiał wiedzieć, że my tam jesteśmy. Nikt normalny nie wyjeżdża z zakrętu, z taką szybkością, ale kto to mógł być?
- Jak długo tu jestem?- spojrzałam na mojego przyjaciela, który z troską patrzył w moje oczy.
- Dwa dni Sam. Byłaś w chwilowej śpiączce. Już wszystko dobrze.- pogłaskał mnie swoją dłonią po moich włosach.
- Co z Peterem?
- Z nim jest trochę gorzej... Ma połamane żebra, nogę, rękę i kilka zadrapań, ale i tak obydwoje mieliście szczęście. To mogło nie skończyć się tylko na tym.- wskazał na moje ciało, które miało kilka zadrapań. Miałam też bandaż na głowie i złamaną rękę, ale naprawdę nie było tak źle. Przynajmniej się tak nie czułam. Owszem bolała mnie trochę głowa i byłam osłabiona, lecz kogo to dziwi?
- Muszę się z nim zobaczyć.- rzekłam, chcąc wstać z łóżka, które swoją drogą, było cholernie nie wygodne.
- Nie. Nigdzie nie idziesz Anderson. Jesteś za słaba, poza tym on, tak jak i ty, musi odpocząć.
- James. Muszę go zobaczyć.- wypowiadając te słowa przypomniałam sobie o jeszcze jednej rzeczy. A raczej osobie.
- Mama! Gdzie ona jest?! Co ona powie?
- Dziewczyno spokojnie.- uspokajał mnie chłopak.- twoja mama o wszystkim wie i za kilka minut powinna się tu zjawić, tak samo jak Molly.
- Ughh... Boże. Kto nam chciał zrobić krzywdę do jasnej cholery?! Wiadomo kto był w tym aucie?- zapytałam, chociaż znałam odpowiedź.
- Nie. Nie wiadomo, ale policja już się tym zajmuje. Na pewno go znajdą.
- Błagam cię, nie wciskaj mi kitu. Nie znajdą go. Wiem to ja, ty i wszyscy inni. Takie osoby są za dobre w ukrywaniu się. Zejdź na ziemię James.- mój przyjaciel westchnął i złapał moją rękę, masując moje knykcie.- Przyniesiesz mi wodę?- Ethan kiwnął głową, wstając ze swojego miejsca, a następnie wyszedł z sali.
Sięgnęłam po swój telefon, patrząc czy nie dostałam żadnej wiadomości. Nie powinnam chyba teraz korzystać z tego urządzenia, przy moich bólach, ale no cóż.
Zobaczyłam jedną wiadomość od nieznanej osoby.
Od: Nieznany:
Złamałaś umowę, więc dostałaś nauczkę. Musisz nauczyć się zamykać buzię na kłódkę, bo możesz mieć większe problemy. Mnie nie zniszczysz.
Madafak co to było?
Nauczyć się zamykać buzię na kłódkę?
Może to pomyłka? Albo zbieg okoliczności?
Nie. Nie ma takich zabiegów okoliczności. Do głowy przychodzi mi tylko jedna osoba, a mianowicie Matthew, ale przecież nic nikomu nie mówiłam.
Do: Nieznajomy
Kim jesteś?
Wolałam mieć pewność z kim piszę, nie chce oskarżać nikogo bezpodstawnie. W tym samym czasie przez drzwi przeszedł James, a zaraz za nim Molly oraz moja mama. Odłożyłam telefon z prędkością światła na półkę i uśmiechnęłam się blado do osób przede mną.
- Chryste! Dziecko, nic ci nie jest?- moja rodzicielka podeszła do mnie i pocałowała mnie w czoło.
- Nic mi nie jest.- odpowiedziałam podnosząc jedną, sprawną rękę i przytuliłam się do niej.
- Przysięgam, że jak dowiem się kto wam to zrobił, to wyrwę mu gałki oczne.- prychnęłam cicho na jej słowa, a następnie przywitałam się z moją przyjaciółką.
Po kilku minutach moja mama poszła zobaczyć, co u mojego brata.
Molly z James'em rozmawiali cały czas o czymś, ale w ogóle ich nie słuchałam. Myślałam tylko o tym, co odpisała ta nieznajoma osoba.
- Sam, słuchasz nas?- dziewczyna zapytała mnie, patrząc na moją obitą twarz.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- Wszystko w porządku?- tym razem odezwał się James.
- Tak. Wszystko w porządku. Jestem po prostu zmęczona.
- Będziemy się pewnie już zbierać, żebyś mogła w spokoju się przespać.- powiedział, a następnie obydwoje wstali z małych krzesełek i pożegnali się ze mną, wychodząc z pomieszczenia.
Gdy już byłam pewna, że wyszli, chwyciłam telefon i sprawdziłam nową wiadomość.
Od: Nieznajomy
Dobrze wiesz kim jestem. I radzę ci być cicho, ponieważ następnym razem nie skończy się tylko złamaniem.
Do: Nieznajomy
Nie mam pojęcia o co ci chodzi, bo nikomu nie mówiłam o tej sytuacji. Błagam cię, jeżeli ty się komuś wygadałeś, to nie zwalaj winy na mnie. A i jeszcze jedno, jak myślisz, że się ciebie przestraszę, to jesteś w ogromnym błędzie.
Nie uzyskiwałam odpowiedzi przez kilka następnych minut, już miałam odłożyć urządzenie, aż rozbrzmiał dźwięk przychodzącego powiadomienia.
Od: Nieznany
Kozak w necie, cipa w świecie.
Że co?
Do: Nieznajomy
Naprawdę tylko tyle masz do powiedzenia?
Tym razem już nie uzyskałam odpowiedzi. On jest serio pojebany. Czy James wygadał się komuś? Mam nadzieję, że nie, bo już będzie trupem.
Odłożyłam telefon i zrobiłam sobie chwilową drzemkę.
Gdy wstałam wzięłam do ręki kubek z wodą i piłam tak, jakbym co najmniej przez miesiąc żadnego napoju na oczy nie widziała.
Znów przyszło mi powiadomienie, więc je sprawdziłam.
Od: Suka Linda
Zemsta jest słodka nieprawdaż?
Co im wszystkim do chuja dzisiaj odwaliło? Nie miałam zamiaru nic odpisywać. Ze szmatami nie ma co wdawać się w dyskusję.