Siedziałam właśnie w moim przytulnym łóżku, czytając jakieś romanse. To zawsze pomagało mi się odstresować i przeniosło mnie do innego świata.
Wybiła godzina 18.30, więc postanowiłam się już zbierać na zajęcia. Chodziłam na siatkówkę. Nie lubię ćwiczyć, ani nic, ale gra w siatkówkę jest taka...inna, kocham to robić.
Zapakowałam do czarnej torby sportowej jakieś spodenki i koszulkę. Hala, na której grałyśmy z dziewczynami znajdowała się tuż za rogiem, dlatego nie martwiłam się, że mogę nie zdążyć.
Pożegnałam się z Peter'em i powędrowałam na zajęcia. Po 7 minutach byłam już na miejscu, z czego bardzo się cieszyłam, bo potrzebuję ochłonąć i oderwać się od tego wszystkiego.
Hala była bardzo duża, na środku była powieszona siatka, oddzielająca dwie strony.
Poszłam do szatni, gdzie były już wszystkie dziewczyny z drużyny. Przywitałam się z każdą z nich i przebrałam się na luźne ciuchy.
O równiej 19.00 zaczęłyśmy trening. Najpierw rozgrzewka i jakieś ćwiczenia, później gra.
***
Po dwóch godzinach zdyszana wyszłam z budynku. Na dworze była już lekka szarówka, przez co nie musiałam się spieszyć.
W drodze do domu jeszcze wstąpiłam do sklepu po jakieś bułki, chipsy i różne inne smakołyki.
Wróciłam do mieszkania, gdzie czekała na mnie mama.
- Cześć mamo.- powiedziałam do kobiety, która siedziała na fotelu w salonie.
- Hej.- odpowiedziała, podnosząc swój wzrok ze swojej książki, na mnie.
Znów powróciła do swojej lektury, dlatego postanowiłam pójść do siebie.
Wchodząc do pokoju zobaczyłam jakąś kartkę, która leżała na biurku. Przysięgam, że gdy wychodziłam to nic tam nie było. Może Peter ją zostawił?
Rozłożyłam papier i przeczytałam treść.
"Teraz lepiej ze mną nie zadzieraj, bo może skończyć się to dla ciebie źle.
L.D"
L.D?
Kto to może być?
Trochę pomyślałam nad osobami i...
Tak!
Linda Davis!
Nienawidziłam tej dziewczyny całym sercem. Była córką dyrektora i myślała, że wszystko jej wolno. Miałam z nią spiny co chwilę. Ale o co teraz może jej chodzić? Nie mam pojęcia.
Wiem jedno. Ta gówniara nie będzie mnie straszyć i dokopię się jej do dupy.
Suka.
I skąd w ogóle wzięła się tutaj ta karteczka?
Udałam się do pokoju Peter'a. Może on coś wie.
- Peter.
- Hm?
- Wiesz może skąd się wzięła ta karteczka u mnie na biurku?- pokazałam mu świstek, a on tylko wzruszył ramionami.
- Tracy Li kazała mi ci to dać, więc dałem. Co tam było? Z tego co wiem to się nie lubicie.
Tracy Li. Najlepsza przyjaciółka Lindy. Obie są kurwa siebie warte.
Dałam mu małą karteczkę, a on ją przeczytał i popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Nie wiem o co chodzi. Nie wydaje mi się, żebym coś jej zrobiła, ale wiem, że za takie "nastraszanie" poobijam jej całą mordę. Lindzie, jak i Tracy. Szmaty.- rzekłam i wyrwałam papier z rąk mojego brata i pospiesznym krótkim wróciłam do mojej nory.
Umyłam się i położyłam się na łóżku, podpinając telefon do ładowarki. Zgasiłam lampkę i ułożyłam się wygodnie do spania.