03

8 3 0
                                    

Rano obudził mnie budzik w moim telefonie. Nienawidzę poniedziałków. Poszłam do pokoju Petera, chcąc go obudzić. Darłam się na cały dom, ale ten ani drgnął. Uderzyłam go otwartą dłonią w twarz, a on od razu się otrząsną.

- Co jest do kurwy?- Powiedział, przetwarzając to, co się właśnie stało.

- Wstawaj ośle, do szkoły trzeba iść.- odparłam, zdzierając z niego kołdrę.- wiercisz się, jak krewetka na tym materacu.

-Spierdalaj

Dzisiaj zdecydowałam, że ubiorę czarne rurki z wysokim stanem i białą bluzę z jakimś czarnym znakiem na tyle.

Zrobiłam lekki makijaż, a włosy pozostawiłam rozpuszczone. Spakowałam kilka zeszytów do torby i jakiś długopis. Zeszłam na dół i zrobiłam kilka kanapek, które zjadłam wraz z moim bratem.

Czułam się jak jakiś trup. Nie spałam pół nocy.

Zabrałam wszystkie moje rzeczy i wpakowałam się do auta mojego brata, a on zaraz za mną.

- Słyszałaś o tym że przedwczoraj w nocy ktoś podpalił dom Pana Roy'a?- o Boże. To, to był dom tego starego człowieka. Nie znałam się z nim za dobrze, ale z opowieści innych osób, był bardzo miły, sympatyczny i sprawiedliwy. Każdy go uwielbiał. Więc czym sobie zasłużył na takie gówno.

- Nie słyszałam- skłamałam.- Co z nim?

- Nie żyje. Zorientował się dopiero, gdy ogień był już bardzo blisko. Nikt tego nie zgłaszał, dopiero, gdy przyjechała do niego córka w odwiedziny, zobaczyła, że budynek płonie.- mówił niewzruszony, cały czas patrząc na drogę, przed sobą.

- Nawet nie wyobrażam sobie tego, co w tym momencie przeżywa jego córka.

- Właśnie. Przecież to było wtedy, jak byliśmy na imprezie. Ty wracałaś sama, niczego nie widziałaś?

- Nie. Nic nie widziałam.- skłamałam poraz drugi, ale nie mogłam powiedzieć prawdy. Nie chciałam więcej problemów.

Dotarliśmy do szkoły. Czy ja naprawdę muszę tam wchodzić?

Poczekałam jeszcze chwilę na Jamesa, bo Molly miała dentystę na pierwszej lekcji.

- Cześć mała.- przytulił mnie, mój przyjaciel, od tyłu.

- Hej. Co mamy pierwsze?- zapytałam patrząc na budynek, przede mną. Więzienie.

- Dwa sporty

- Ile?!

- Dwa... A tak właściwie trzy, bo pani Smith zachorowała i zamiast historii mamy sport. Więc razem trzy.

- Idę się zabić. O której będzie Molly?

- Przyjdzie na czwartą lekcje.

- No jasne.- prychnęłam pod nosem. Oczywiście, że musiała mnie zostawić samą, na TRZY sporty. Czasami jej nienawidziłam.

Poszłam do damskiej szatni i przebrałam się w krótkie, sportowe spodenki i czarną koszulkę. Nigdy nie nosiłam białej. Przeglądnęłam jeszcze media społecznościowe i po chwili zadzwonił dzwonek, informujący, że już zaczęła się lekcja.

Razem z innymi dziewczynami z klasy pobiegłyśmy na salę gimnastyczną, gdzie już czekali na nas chłopaki i pan Lee.

- Dzień dobry klaso. Dzisiaj będziemy ćwiczyć na boisku, z chłopakami z drużyny Futbol'u. Jeżeli ktoś nie chce ćwiczyć, może usiąść na trybunach obok boiska.- Powiedział, a ja rozglądałam się po sali. James na mnie popatrzył, a ja niemo zapytałam go czy idzie ćwiczyć. Zaprzeczył, przez co bardzo się ucieszyłam, bo nie uśmiechało mi się biegać po tym boisku, jak jakaś gazela.

Wszyscy ruszyli na wielkie pole, a zaraz za nimi ja i James. Usiadłam na trybunach, spoglądając na chłopków, którzy właśnie grali w Futbol'a.

Skałami wzrokiem z jednego na drugiego, aż... O Boże... Te ciemne, przeżywające tęczówki spojrzały nagle na mnie. Teraz już wiem skąd go kojarzyłam.

Na bank mnie poznał.

Żesz kurwa mać!

- Zaraz zemdleje.- wydukałam, ledwo siedząc. Przyjaciel potrzymał mnie i podał swoją wodę.

- Wszystko w porządku?

- Nic. Kurwa. Nie. Jest. W. Porządku.- dalej skanowałam chłopaka na boisku, który wciąż na mnie patrzył.- Muszę stąd iść. Teraz.- uniosłam się i szybkim krokiem weszłam do szkoły. James wbiegł zaraz po mnie.

- Ej słońce, co się dzieje?

- Gdy ciebie nie było w mieście... Ja z Molly i moim bratem poszliśmy na imprezę. Później wracałam sama do domu i... Słyszałeś o tym co stało się panu Roy'owi?

- No słyszałem, ale co to ma do rzeczy?

- Żeby dostać się do mojego domu musiałam przejść przez tą ciemną ulicę, gdzie również mieszkał Pan Roy. Widziałam. Ja wszystko widziałam. Jak on... Jak oni... Lali benzynę na ten dom. Ja nic do kurwy nie zrobiłam! To przeze mnie wszystko!- krzyknęłam i z łzami w oczach przytuliłam się mocno do mojego przyjaciela.- Wiesz może jak nazwa się ten chłopak, co przed chwilą się na mnie patrzył? Nie znam zbyt wielu ludzi w tej budzie.

- Matthew. Najbardziej konfliktowy człowiek w tej szkole. Typowy bad boy.

- On również tam był.- James chwycił mnie za ramiona i lekko odepchnął od siebie.

- Żartujesz.

- W tym sęk, że nie żartuje.

All EvilOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz