hej, hej urwisy! oto ja, znowu, ze swoim wytłumaczeniem bardzo nie podobnym do lonely, w które włożyłem najprawdopodobniej więcej serca, niż w cokolwiek innego.
hello!
cóż, przejdę od razu do sedna, bo w sumie po co owijać w bawełnę, skoro pewnie spora część osób czytających more time widziało wpis dotyczący tego ff.
zakończenie tego wcale nie jest szczęśliwym zakończeniem.
„jak to? natasha wróciła, james ma ją z powrotem!”, well, yeah, but not exactly. lemme show you why.
yeah, chodzi o to, co powiedział na sam koniec, bo to właściwie wskazuje, że nic z tego nie było prawdziwe – nic, prócz ciągłego wydzwaniania do natashy. bo tak, james dzwonił, kiedy tylko mógł, bo traktował to jako swego rodzaju... dziennik. pamiętnik. nikt nie pomyślał, żeby rozwiązać umowę i usunąć numer natashy, czemu w zasadzie ciężko się dziwić.
sen? wyobrażenie? tego można się w zasadzie tylko domyślać.
tęsknota za nią i brak zrozumienia ze strony chłopaków też mogło się przyczynić do wyparcia jej śmierci. dlatego james zadaje jej pytania, czeka na odpowiedzi, na rady, na to, że sama zadzwoni.
nie zadzwoniła i, tak, to była jedna z jego przyczyn.
a może to była scena, którą wyobraził sobie kilka minut przed śmiercią? w końcu nie ma nigdzie powiedziane, że james jednak nie odebrał sobie życia (o czym mówi w dwudziestym rozdziale). z drugiej strony natasha potakuje, daje mu w tym tkwić, pozwala na to – umarł czy nie umarł?
TO MIAŁO BYĆ CONFUSED OKAY
anyway, przetrawcie to sobie, dajcie mi znać co o tym sądzicie or sth, a ja zostawiam Was z memem i... i widzimy się prawdopodobnie w trust issue!
yeah, sometimes i am a little bitch, but come on. it's a little bit funny! 😃🤘🏻