Hektor, nowa znajomość, Achilles wcale nie jest zazdrosny

383 46 24
                                    

Stał z Bryzejdą przy szafkach. Dochodziła szesnasta trzydzieści i mimo, że lekcje skończyli już dobre dwie godziny temu, dziewczyna uparła się, żeby oprowadzić go po szkole. W duchu był jej za to wdzięczny.Liceum było ogromnym molochem z mnóstwem przejść, sal i schodów. Kiedy dziewczyna zajęta była wrzucaniem na oślep zeszytów, Patroklos dostrzegł na drugim końcu korytarza istnego giganta. Przy szafce numer 184 stał zdecydowanie najwyższy chłopak jakiego kiedykolwiek widział. Mógł mieć spokojnie dwa metry wzrostu, a długa szyja, dobrze zbudowane ramiona i szczupła sylwetka nadawały mu wyglądu herosa. Patroklos mimowolnie porównał go do Achillesa  i stwierdził, z niemałym zadowoleniem, że złotowłosy podoba mu się bardziej.

- Kto to? - złapał spojrzenie Bryzejdy pokazując brodą nieznajomego.

- Hektor. Chodzi do równoległej klasy, ma dwa lata młodszego brata Parysa.

-Lubimy go?

- Chyba tak. Nie wiem, jest mi obojętny.

- Znacie się w ogóle?

-No pewnie. Ja znam wszystkich na roku, a poza tym chodzę z nim na dodatkową łacinę. Nawet siedzimy w jednej ławce. To skończony samotnik - perfekcjonista. Pewnie psychopata. - Patrkolos parsknął. Hektor mimo wielkiej postury wyglądał raczej niegroźnie, jak starszy brat, który uratuje przed natrętami.

- Psychopata? Serio dziewczyno, skąd ty to bierzesz?

- Mówię poważnie. Chodź, poznacie się - nie czekając na odpowiedź kolegi, pociągnęła go za rękę.

          Stanęli obok Hektora, który kompletnie ignorował ich obecność. Czynność układania podręczników w szafce pochłaniała go kompletnie.

- Cześć - Bryzejda mówiąc to wypuściła z płuc całe powietrze z głośnym świstem.

Hektor podniósł na nich obojętne czekoladowe oczy. Był to najbardziej przenikliwy wzrok jakiego Patroklos kiedykolwiek doświadczył. Słodka mleczna czekolada zdawał się wylewać z jego oczu i zalewać wnętrze rozmówcy w błyskawicznym tempie. Patrkolos miał wrażenie, że Hektor zna już całe jego życie, wszystkie tajemnice, rozumie wszystkie emocje, tylko dlatego, że spojrzał mu w oczy.  Dopiero po chwili otrząsnął się i wyciągnął rękę.

- Patroklos

- Wiem. - głęboki, miękki głos rozlał się po niewielkim korytarzu - Achilles i Odyseusz na koszykówce cały czas mówili o jakimś nowym brunecie.

Patroklos poczuł, że się czerwieni. Achilles rozmawiał o nim? Ale dlaczego? Po co? Dlaczego ktoś w ogóle miałby się nim interesować? 

- Naprawdę?

- Po co miałbym cię okłamywać? - chłopak zmieszał się jeszcze bardziej pod wzrokiem wyższego. No tak, głupie pytanie. - Ale właściwie co wy tu robicie? Jest już późno.

- Oprowadzałam Patroklosa po szkole. Jeszcze by się jutro pogubił, a ja nie będę za niego świecić oczami. - Bryzejda uśmiechnęła się szeroko do Hektora, a Patroklos nie mógł nie zauważyć cienia uśmiechu, który również przebiegł po twarzy wysokiego chłopaka.

          Nie wiedzieli nawet kiedy zaczęli rozmawiać. Po prostu: stali przy szafkach i dyskutowali o szkolnych ploteczkach, nauczycielach oraz tym jak bardzo dużo mają nauki, a jak mało czasu. Chociaż patrząc na sytuację z boku nie można było tego nazwać rozmową, bo mówiła tylko Bryzejda. Zalewała ich wręcz niepotrzebnymi informacjami w takim tempie, że Patroklos nie nadążał. Zauważył za to ciekawą rzecz w zachowaniu nowego znajomego: Hektor, kiedy kogoś słuchał prawie się nie poruszał, czasami niższemu wydawało się, że przestał nawet oddychać.

YOU. || Patrochilles MODERN AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz