⚡Cuatro⚡

277 29 21
                                    

Cztery dni później chłopcy zaklepali tamtą miejscówkę dla siebie. Była ich i tylko ich. Chodzili tam w każdy wolny czas, nawet jeśli miałoby to być na pięć minut. Po prostu tylko tam obaj zapominali o liczniku na nadgarstku Bakugo. Tylko tam czas dla nich stawał, jak za dotknięciem magicznej różdżki.

Aktualnie była dwudziesta i obaj siedzieli na grubej gałęzi drzewa, będąc przysłonięci przez liście. Jedynie przedzierające się przez korzenie blade światło księżyca, oświetlało ich twarze.

— A tak w ogóle, Kacchan-kun.

— Nie nazywaj mnie tak — warknął blondyn.

— Jasne, jasne. — Denki machnął dłonią. — Wracając, kto mógłby być twoją bratnią duszą? Kogo przypuszczasz?

— Nie wiem, ale to i tak bez znaczenia. Umrę zanim moja bratnia dusza będzie mieć urodziny, a bez jej znacznika się nie sparujemy.

— No tak — westchnął chargebolt. — A kto ma najbliżej ciebie urodziny?

— Ty, głupku, bo masz je 29 czerwca, a pomiędzy nami nie ma nikogo, kto by miał wcześniej. Zresztą to może być każdy, nawet osoba, której jeszcze nie znam — Katsuki zaśmiał się trochę nerwowo.

Mimo to cieszył się. Do tej pory miał znikomą znajomość z nastolatkiem, jednak teraz, nie dość, że odkrył, że go kocha to na prawdę dobrze mu się z nim gadało. Denki był mniej irytujący niż z początku przypuszczał i miał sporo do powiedzenia, wbrew pozorom.

— Haha, no tak. — Podrapał się po głowie, przymykając uroczo oczka. Bakugo miał ochotę pocałować jego delikatne powieki. — Tak poza tym, to jak myślisz? Kto będzie moją bratnią duszą?

Bakugo chciał powiedzieć "ja", ale wiedział, że to niemożliwe. W końcu za dwa dni pożegna się z życiem.

— Nie wiem, może Kyoka albo Shinsou.

— Ma to sens — odparł, wyobrażając sobie siebie z dziewczyną, albo chłopakiem. Jednak ilekroć spróbował, jego umysł na ich miejsce podkładał szkarłatnookiego.
Nastolatek otrzepał głowę, próbując wymyć ten obraz sprzed oczu. — Pójdę się napić. — Zeskoczył z gałęzi, krzywo lądując na trawie. Poszedł na stację, by kupić sobie wodę oraz skorzystać z toalety. Szybciutko zapłacił i skierował kroki w stronę łazienki. Wszedł, czując na sobie nieprzyjemną ciszę. Przeskanował pomieszczenie, skupiając wzrok na małym, brudnym oraz pękniętym lustrze. Zbliżył się do niego, obserwując swoje odbicie. Nie pamięta, w której chwili zaczął płakać. Jednak głośny szloch rozszedł się z dławionym krzykiem po malutkim pomieszczeniu, a łzy spływały mu do ust, mieszając ze śliną. Od nadmiaru płynu w ustach, po prostu pozwolił, aby ściekała po brodzie, kapiąc na podłogę oraz bluzkę. Nastolatek czuł ogromny ból w klatce piersiowej, który rozrywał mu serce na małe kawałeczki.

I wiedział w tym momencie tylko jedno.
Zakochał się w tym wariacie i nie chciał żadnej Jiro ani żadnego Shinsou. Pragnął Katsuki'ego, tylko jego. Ale oni nie są sobie pisani. Ta myśl sprawiała, że Denki zaczął bać się przyszłości. W końcu jak ma sobie poradzić bez osoby, którą obdarzył uczuciem tak silnym, tak szczerym oraz nierozerwalnym jakim jest właśnie miłość. Jak ma znieść jego śmierć? Nie chciał o tym myśleć. Pozwolił więc na płacz, który chwilowo przyćmiewał mu umysł.

Chciał być silny, ale nie potrafił.
Nie był wystarczający i nawet maska wiecznego optymisty pękła, niczym to lustro, w którym widział swoje nędzne odbicie.

Grom z Jasnego Nieba //Kaminari x Bakugo// [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz