Rozdział 1

311 17 0
                                    

-Wczoraj wieczorem doszło do kolejnego morderswa. Tym razem ofiarą była nastolatka z Shadyside. Zgineła w centrum handlowym. Zabójcą był niejaki Ryan Torez, który został postrzelony przez miejscowego szeryfa Nick'a Gooda.- Mówiła Speaker'ka w telewizorze. Madison oglądała te zdarzenia. Znała Heather chodziły do tej samej szkoły. Niby nigdy nie były jakoś blisko ze sobą, ale jakiś kontakt był.

-Madie!- zawołała Pani Parker.- Szybko wychodź już z domu zaraz się spóźnisz- powiedziała podając jej plecak. Madison ockneła się.

-Gdzie jest Tata?- zaczeła Madie.

-Już się obudził, właśnie idę mu robić śniadanie. Dlatego szybko już wychodź zaraz pewnie tu..-

-Kiedy mi zrobisz to śniadanie?!- rozległ się głos Pana Parkera, który właśnie wszedł do salonu. - A co ty jeszcze tu robisz?- zwrócił się do Madison. - Spierdalaj do szkoły, albo ci zaraz pomogę!- krzyknął.

Madison biegiem wymineła matkę i ruszyła do drzwi zamykając je w popłochu. Tak, Madie żyła w jednej z tych rodzin gdzie ojciec ma ZAWSZE złe dnie i musi się wyżywać, a matka boi się od niego odejść. Dlatego Madison rzadko przebywała w domu. Czekała na Deenę Johnson, która chyba jako jedyna miała ogarnięty łeb w tej okolicy. Madie i Deena od zawsze mieszkały na tej samej ulicy. Głównie dlatego się przyjaźniły. Pomagały sobie w różnych momentach swojego życia. Madie Deenie kiedy ta zrywała z dziewczyną, a Deena Madie kiedy jej sytuacja w domu osiągała poziomy zenitu. I tak było od 10 lat. Nagle Deena zajechała przed jej dom trąbiąc.

-Nie trąb, kurwa! - skarciła ją Madison idąc ku samochodowi. Deena się uśmiechneła.

-Josh, spadaj do tyłu- rzuciła szybko Madie stojąc przed drzwiami auta. Josh młodszy brat Deeny, wywrócił oczami i usiadł na tylnym siedzeniu. Madie usiadła z przodu i zwróciła się do przyjaciołki.

-Widziałaś, dzisiejsze wiadomości? Nie żyje...

-Heather-dokończyła za nią Deena.- Tak widziałam szkoda jej. Młoda babka.-stwierdziła. Właśnie mijali galerię handlową, gdzie Ryan Torez dokonał morderstwa. Wokół pełno było ludzi, policjantów i taśm policyjnych.

-Ja pierdole...- odezwał się Josh z tyłu samochodu. -Co tu się odwaliło?-

-Morderstwa Josh. Morderstwa.- powiedziała Madison. -Shadyside wizerunkiem spada jeszcze niżej. Gówniarze z Sunnyvale będą mieli co świętować.-

-A jak tam w domu? - zapytała Deena zmieniając temat.

-Na razie dobrze, ale jeszcze jest cały dzień- mrukneła Madie. - A u was? Tata znalazł pracę?- Deena tylko spojrzała na nią znacząco. Madison uśmiechneła się. Resztę drogi do szkoły przejechali w ciszy. Kiedy dojechali Josh jako pierwszy wyszedł z samochodu kierując się ku szkole.

-Nie chce już z nami przebywać- zakpiła Madie, odprowadzając go wzrokiem i kręcąc głową z niedowierzaniem.

-Też nie mogę w to uwierzyć. - odpowiedziała Deena. Ruszyły razem przez korytarz. Mineły szafkę Heather, gdzie było teraz coś w stylu kapliczki. Pełno było jej zdjęć, listów itp. Madie podeszła i narysowała serduszko na jednym z listów. Dla upamiętnienia jej. Po czym Deena ruszyła do swojej szafki a Madison do swojej. Jednak przy jej szafce stała grupka chłopców. Ta, tych szkolnych "bad boy'ów".

-Przepraszam, możecie się odsunąć?- zapytała. Zignorowali ją. Więc nie odzywając się odepchneła ręką tego, który stał najbliżej jej szafki. Nie wiedziała, którego. Otworzyła szafkę tym samym, uderzając nią tego chłopaka w głowę.

-Ej Parker!- krzyknął patrząc na nią. Tym razem ona go zignorowała. Pozostali chłopcy zaczeli się śmiać. Madison dalej wszystkich ignorowała pakując do plecaka, to co będzie jej potrzebne na lekcję. Chłopiec przerwał jej w tym, chwytając jej nadgarstek. Wtedy Madie po raz pierwszy na niego spojrzała. To był Mike Evans. Jeden z tych na, którego wszystkie leciały. Jednak nie Madison.

Shit! || Fear StreetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz