Rozdział 2

176 12 2
                                    

Po kilku następnych lekcjach Madison, Kate, Deena i Simon udali się na halę gdzie miało się odybć spotkanie drużn z Shadyside. Mieli być tam wszyscy z orkiestry, drużyny football'owej i drużyny cheerleader'ek. Co prawda ani Madie ani Simon nie należeli do żadnej z tych drużyn, a Deena odeszła z orkiestry to weszli do sali razem z Kate.

-Przed początkiem meczu- zaczął mówić trener- aby uczcić pamięć tych wszystkich zamordowanych ludzi, Sunnyvale organizuje czuwanie przy świecach. Dla drużyn i orkiestry czuwanie jest obowiązkowe!- po sali rozległ się pomruk niezadowolenia.

Po ogłoszeniu Deena, Kate i Simon chcieli już iść, ale Madison powiedziała że musi coś jeszcze wziąść z szafki. I że nie muszą na nią czekać przed autobusem, a Deena może wrócić do domu bez niej autem.

-Jesteś pewna?- zapytała Deena

-Tak, tak spotkamy się na czuwaniu.- odpowiedziała Madie idąc do swojej szafki. Gdy ją otworzyła wypadł z niej jakiś liśćik.

Przyjdź na boisko o 15.00

Madison spojrzała na szkolny zegar, który wskazywał 14.56 Madie i tak nie miała nic do roboty więc udała się na boisko. Na trybunach siedziała tylko jedna osoba. Dokładnie ta osoba, o której Madison myślała.

Mike...

-Jednak przyszłaś- powiedział schodząc z trybun i idąc ku niej.

-Co ty ode mnie chcesz?- zapytała prosto z mostu.

- Chciałem cię przeprosić, ale widzę że dalej masz zły humor- odpowiedział stojąc na przeciw niej.

-To nie mnie powinieneś przepraszać. Jeśli to wszystko to...-

-Mads poczekaj- westchnął. - Słuchaj, wiem że już się nie przyjaźnimy ale chciałabyś może?... -

-Co bym chciała?- powiedziała Madison dobrze wiedząc, że powiedzenie tego czegoś Mike'owi nie idzie łatwo.

-No pójść ze mną na... na czuwanie - wydusił.

-Na czuwanie?- powtórzyła tępo. - Myślałam, że chcesz powiedzieć coś innego.-

-A co? Myślałaś, że chce cię zaprosić na randkę?- zapytał.

-No..tak..znaczy n-nie, nie chodziło mi o coś...- teraz to Mike zaczął się śmiać.

-Dobrze jak chcesz. Mogę pójść z tobą na randkę. Przyjadę po ciebie o 18.00 i pojedziemy na czuwanie.- powiedział

-Ale, przecież ja nic nie- zaczeła, ale Mike zakrył jej twarz ręką śmiejąc się.

- Kurwa Madie, przestań się tłumaczyć - powiedział. Przyjadę po ciebie o 18.00 i pojedziemy na czuwanie- powtórzył. Brunetka wywróciła oczami i kiwneła głową, na znak że się zgadza bo dalej nie mogła nic powiedzieć. Mike patrzył się jej głęboko w oczy. Ona patrzyła się na niego. Mogłoby być idealnie, ale oczywiście działo by się to za szybko. Madison poczuła się już trochę dziwnie, więc wyciągneła język tymsamym liżąc rękę Mike'a żeby zdjął ją z jej twarzy. Co też zrobił. A Madie odbiegła od niego.

-Czy ty zawsze musisz wszystko spieprzyć? - krzyknął za nią.

-Tak, Mikey!- odkrzykneła mu śmiejąc się. Dobrze wiedziała, że nie lubił jak tak się na niego mówi.

Shit! || Fear StreetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz