- Davidson.
Zapadła cisza. Powolnie podniosłem głowę z nad swojej ławki i spojrzałem na stojącą nade mną nauczycielkę.
- Davidson, nie ma spania w mojej klasie. Zrozumiano? - spytała, na co zirytowany skinąłem lekko głową. Przerzuciła swoimi włosami i odwróciła się tyłem, kierując się w stronę tablicy, i znów zaczynając tłumaczyć to badziewie, cokolwiek to jest.
Zawsze byłem doskonałym uczniem i synem. Wygrywałem konkursy, chodziłem na dodatkowe zajęcia, byłem pupilkiem wielu nauczycieli. Siedziałem nad nauką całymi dniami, podczas gdy moi rówieśnicy chodzili na imprezy, bawiąc się w najlepsze.
Ale miałem już tego dosyć.
Chciałem to zmienić, ale wiedziałem, że zawiódłbym rodziców. Tak już mnie wychowali. Chcieli, żebym był idealny. Ale nie jestem, i nigdy nie będę.
Dopiero teraz zaczęło to do mnie docierać. Cały czas chodzę zmęczony, co było do mnie niepodobne. A przynajmniej tego nie odczuwałem tak bardzo, jak byłem w podstawówce. Tam wszystko wydawało się być łatwiejsze.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka, dochodzącego z korytarza szkolnego. Podniosłem się leniwie z ławki, pakując swoje rzeczy i kierując się w stronę wyjścia.
- George.
Odwróciłem się do tyłu, w duchu modląc się, żeby to nie trwało długo. Nie lubiłem słuchać kazań, a ostatnio zdarzało mi się to coraz częściej.
- Wszystko w porządku? Ostatnio wydajesz się być taki... inny.
Westchnąłem cicho, coraz bardziej zdenerwowany.
- Tak, wszystko w porządku, Pani Jackson. - powiedziałem, posyłając jej wymuszony uśmiech. - Jestem po prostu zmęczony.
Ona w odpowiedzi uniosła brwi. Pewnie mi nie wierzyła, chociaż mówiłem szczerze. No, prawie szczerze.
- W takim razie odpoczywaj. Nie chcę, żebyś się opuścił w moich lekcjach. Jesteś wzorem do naśladowania dla innych i oczekuję, że nadal nim będziesz.
Przegryzłem lekko wargę, ledwo powstrzymując się od wypowiedzenia kilku niemiłych słów. Chciała coś jeszcze dodać, ale naszą konwersację przerwał dzwonek. Całe szczęście.
- Idź już, spóźnisz się na lekcje. - powiedziała, posyłając mi ciepły uśmiech, który z trudem odwzajemniłem. Skinąłem głową i odwróciłem się w stronę wyjścia.
Korytarz był już prawie pusty, a przynajmniej nikogo nie widziałem w zasięgu swojego wzroku. Spojrzałem za okno. Liście spadały już z drzew. Jesień zawsze była dla mnie kolorową i piękną porą roku. Teraz jednak miałem wrażenie, że wszystko jest szare i ponure, jak gdyby pogoda jeszcze bardziej chciała mnie zdołować. Westchnąłem cicho i powolnym krokiem poszedłem przed siebie.
Nie miałem najmniejszej ochoty siedzieć na tych lekcjach. To był dla mnie taki słaby okres w życiu, że miałem dosłownie ochotę leżeć pod kocem cały dzień bez ruchu, i to powtarzać codziennie...
Nagle poczułem ciężar kogoś ciała na sobie. Odsunąłem się kawałek i spojrzałem do góry, bo ta osoba była zdecydowanie dużo wyższa ode mnie. Moje brązowe oczy spotkały się z jego niebieskimi.
- Przepraszam. - mruknąłem, próbując wyminąć grupkę osób, jednak zatrzymała mnie kogoś silna ręka na ramieniu.
- A ciebie czemu nie ma na lekcji?
Odwróciłem się w stronę czwórki chłopaków. Byłem pewien, że byli starsi o jakiś rok. Wyglądali też na silniejszych, więc wolałem im nie podpaść.
CZYTASZ
Unalterable (DreamNotFound)
FanfictionGeorge Davidson to ponadprzeciętny uczeń szkoły średniej. Osiąga świetne wyniki w nauce i mierzy wysoko, by później dostać się na wymarzoną uczelnię. Czy arogancki, lekceważący i bez ambicji uczeń, taki jak Clay, może to zmienić? KSIĄŻKA ZAWIESZONA...