5

212 22 19
                                    

rozdział jest bardziej poświęcony Dreamnotfound

~~~~

pov Bad

Minął już chyba tydzień odkąd tu jestem, ale szczerze mówiąc nie żałuję. Trochę brakuje mi Evelyn i czuję, że powinienem jej podziękować za to, że poświęcała mi swój czas, ciekawe co u niej... Z rozmyśleń wyrwali mnie Dream i Sapnap, którzy postanowili zacząć rzucać się rybą.

-- HAHA KUR... -- Sapnap spojrzał na mnie --..DE -- i rzucił łososiem w Dreama. -- A MASZ Z ŁOSOSIA!

George tylko patrzył na nich jak na idiotów i wyglądał jakby miał przybić zaraz piątkę z czołem. Nagle do domku wszedł Skeppy i gdy chciał się odezwać to dostał przypadkiem rybą w twarz.

--...dzięki, też was kocham.

-- ale Bada najbardziej, co nie? -- zrobił coś na wzór ( ͡° ͜ʖ ͡°), a ja się lekko "zarumieniłem".

-- Chciałem wam powiedzieć tylko, że znalazłem jakiś domek po drugiej stronie lasu, jeszcze niedawno go tam nie było i podejrzewam, że mieszka tam ktoś kto albo dostał się tu niedawno, albo jedna z osób których nie widzieliśmy już długi czas. -- widocznie zignorował to co powiedział Sapnap. -- Myślę, że musimy to sprawdzić.

Wszyscy przytaknęli i poszliśmy grupą(oprócz Dreama) w stronę wspomnianego wcześniej miejsca.

pov George

Przyznam, że bez Dreama wychodzenie gdziekolwiek to nie jest to samo... W sensie, jest świetnym przyjacielem! I graczem Minecrafta, ale prawdopodobnie nawet najmniejsze spadnięcie z kilku kratek mogłoby doprowadzić do go do śmierci z taką ilością życia...

pov Dream

Chyba nie myśleli, że zostanę w domu? Co ja tam będę robił, kurde na drutach? Gdy zauważyłem, że się oddalili, szybko zabrałem swój miecz i poszedłem po cichu za nimi. Starałem się iść jak najciszej i zdaję sobie sprawę, że to niebezpieczne, ale nie mogę tylko siedzieć i czekać i zachowywać się jakbym z porcelany był.

Zauważyłem, że "dotarliśmy" do tego domku o którym mówił Skeppy (dop. aut. korekta mi skeppy na skephalo zmienia XD). Drzwi nagle się otworzyły, a z domku wyszedł.... Tommy?! Myślałem, że on nie żyje! Przecież widzieliśmy jak spadł z wysokości do lawy... Nie tylko ja byłem w szoku, bo nagle odezwał się George.

-- Tommy?! Myśleliśmy, że nie żyjesz! -- Tommy się cicho zaśmiał.

-- Miło was widzieć... -- w jego głosie dało się wyczuć ironię. -- nawet nie próbowaliście mi w żaden sposób pomóc...

-- Mieliśmy skoczyć do lawy? Naprawdę myśleliśmy, że już nie ma czego ratować....

-- No tak, wyszło, że na dole była jaskinia. Spotkałem tam Tubbo, który rzucił we mnie miksturą odporności na ogień i pomógł mi się ugasić. A wiedzieliście, że da się stworzyć miksturę, dzięki której nie da się uleczyć? (dop. aut. stworzona na potrzebę książki, piszę żeby nikt mnie nie zjadł) -- zaśmiał się trochę bardziej. -- bardzo ciężko jest zdjąć ten efekt, samo mleko nie wystarczy.

Stałem w lekkim szoku, to wyjaśnia dlaczego nie mogę się uleczyć w żaden sposób. Nagle miałem wrażenie jakby spojrzał w moją stronę, schowałem się bardziej za jakimś drzewem dalej podsłuchując ich rozmowę.

pov George

Ale... Nie rozumiem... To na pewno przez to Dream ma problem z paskiem życia... Oczy mi się zaszkliły.

-- A-ale dlaczego? -- miałem wrażenie jakby głos mi się łamał.

-- Jak ty byś się poczuł gdyby twoi przyjaciele pozwolili Ci umrzeć? W dodatku nie sprawdziliby czy może jednak jest wszystko w porządku? Tubbo to mój jedyny przyjaciel, on jedyny mi pomógł. -- miałem wrażenie jakby patrzył w stronę lasu gdy z nami gadał. Chociaż nie chciałem zwracać na to większej uwagi. Byłem w szoku. Czułem, że stoję przed kimś przez kogoś osoba, którą kocham może umrzeć, ale z drugiej strony trochę go rozumiem... Sam pewnie byłbym zły gdyby ktoś z kim jestem blisko by mi nie pomógł... Ale skąd mieliśmy wiedzieć...

Dosyć nie świadomie, rzuciłem się na niego, z mieczem w dłoni..

-- NIENAWIDZĘ CIĘ, PRZEZ CIEBIE DREAM MOŻE ZGINĄĆ! -- dziwiło mnie trochę, że świetnie robił uniki przed każdym ciosem i wydawał się jakiś zadowolony... Mimo to nadal starałem się atakować, dosyć na oślep. Zostałem popchnięty na ziemię, poczułem miecz pod brodą, dosłownie czułem jakbym miał nóż na gardle. Słyszałem krzyki przyjaciół, zobaczyłem, że robi zamach ręką, zamknąłem oczy... Nie miałem siły się już bronić... Czekałem już tylko na cios... Ale... Usłyszałem jedynie kolejny krzyk...

--------
675 słów

Don't leave me.. | SkephaloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz