Koniec?

207 24 20
                                    

A więc, ta książka miała mieć z 10 rozdziałów jak myślałam o niej gdy miała ich probably 4, ale jednak plan się zmienił no i to już raczej koniec.

~~~~~~~

pov Bad

W końcu po paru dniach udało nam się znaleźć odpowiednie rzeczy, a nawet byliśmy w Netherze i odnaleźliśmy twierdzę, dosłownie zostało nam tylko pójście do Endu... Jakoś mam wrażenie, że coś jest nie tak mimo wszystko, mam dziwne odczucia ostatnio... No nic, musimy przejść tą grę.

Szliśmy za okiem i dotarliśmy do miejsca w którym miał znajdować się portal, wkopaliśmy się i zaczęliśmy chodzić po stronghold i po kolei wskakiwaliśmy do portalu. Sapnap i Karl oczywiście wskoczyli trzymając się za ręce... Zostaliśmy ja i Skeppy, spojrzał na mnie i nagle złapał mnie za rękę.

-- Bad, ja.... -- widać było, że bardzo się stresował, czy on może...? -- wiesz jak byśmy mieli nie przeżyć to ko.... myślę, że byłeś zawsze świetnym przyjacielem. -- uśmiechnął się smutno, a ja go przytuliłem.

-- ty też...

Skoczyliśmy po jakimś czasie do portalu, powiem szczerze, ten smok wydaje się straszniejszy gdy wiesz, że jesteś w grze. Strzelaliśmy z łuku niszcząc kryształy kresu. Chociaż walka szła nam raczej słabo, ponieważ mieliśmy wszyscy mało życia, a smok miał jeszcze połowę... W pewnym momencie zemdlałem... Usłyszałem jedynie...

-- zawsze będę przy tobie.... -- ocknąłem się dość szybko, ale nie był to dobry moment... Poczułem uderzenie.... zacząłem spadać... czułem się dosłownie jak w tamtym śnie... nawet słyszałem wołanie... I poczułem jakby ktoś obejmował mnie w talii. Otworzyłem oczy i moim oczom ukazał się...

-- Skeppy?! -- on nie był w minecraftowej formie... ja też nie byłem... Spojrzał na mnie smutno i poczułem jego usta na swoich... ale gdy otworzyłem oczy.. zobaczyłem oślepiające światło. Zamrugałem kilka razy przyzwyczajając się do światła i rozejrzałem się po pomieszczeniu, które było całe białe, chciałem wstać ale zobaczyłem jakieś kable i urządzenia do których byłem podpięty. Ale dlaczego byłem w szpitalu? Gdzie reszta?

Nagle drzwi do pomieszczenia się otworzyły, a przez nie wszedł... Dream?! Myślałem, że on nie żyje!

-- Co się stało? Co ja tu robię? -- ten spojrzał na mnie tylko jakby zobaczył ducha po czym cofnął się na chwilę i zaczął kogoś wołać. Przez drzwi wbiegł Skeppy... ale jakiś taki starszy... gdy mnie zobaczył mocno mnie przytulił co odwzajemniłem, za nim wbiegła mała dziewczynka.

-- Tata! -- krzyknęła i również się na mnie rzuciła... czekaj... co?! Tata?!

-- Powie mi ktoś w końcu co się dzieje? I co ja tutaj robię? I gdzie Evelyn? -- Skeppy odsunął się trochę i spojrzał na mnie trochę dziwnym wzrokiem, który z jednej strony pokazywał zrozumienie.

-- Miałeś wypadek... Byłeś w śpiączce pół roku... -- byłem w szoku, czyli wszystko co się działo faktycznie było jak sen... ale to, że znałem Evelyn wydawało się akurat prawdą...

-- Ja... opowiedz mi co było przed wypadkiem... -- Skeppy pokazał innym żeby wyszli i zostaliśmy sami.

-- między innymi wzięliśmy ślub, adoptowaliśmy dziewczynkę... teraz Dream i George planują ślub... Ogólnie sytuacja wyglądała tak, że jechałeś w deszczu do domu z pracy i w samochód wjechała ciężarówka.... lekarze uznali, że to cud jeżeli przeżyjesz.... przychodziłem tu codziennie, martwiłem się... tęskniłem... -- położył mi dłoń na policzku i pogładził go kciukiem. -- tak bardzo Cię kocham... -- mam wrażenie jakbym przypomniał sobie choć trochę swojego prawdziwego życia... Nie wytrzymałem i rozpłakałem się rzucając mu się w ramiona. Przytulaliśmy się tak mocno, tak bardzo było czuć tęsknotę... Pocałowałem go w usta.

-- Nigdy Cię już nie zostawię...

------

Konieeec

Wybaczta, że rozdział na odwal, ale wolałam napisać zakończenie niż zawiesić, bo moje zawieszenie oznaczałoby, że w życiu tego nie skończę XD pozdrawiam wszystkich którzy to przeczytali

Don't leave me.. | SkephaloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz