6

205 23 9
                                    

żyję! jak to piszę to książka ma 128 wyświetleń więc wow, dziękować, że ktoś to czyta

~~~~~~

pov Dream

Słuchałem ich rozmowy i nagle usłyszałem...

-- NIENAWIDZĘ CIĘ, PRZEZ CIEBIE DREAM MOŻE ZGINĄĆ! -- wyjrzałem zza drzewa i zobaczyłem jak George się na niego rzuca. W pewnym momencie został popchnięty na ziemię... Zobaczyłem, że Tommy bierze zamach, nie mogłem stać tak dłużej.

-- GEORGE!

Zacząłem biec w ich kierunku i osłoniłem George'a swoim ciałem.

pov George

-- D-Dream? -- usłyszałem śmiech Tommyego i zobaczyłem jak ucieka gdzieś, nie obchodziło mnie to zbytnio. Wstałem szybko podchodząc do Dreama. -- D-dlaczego to zrobiłeś? -- położył mi rękę na policzku, jego ostatnie serce na pasku zaczęło migać.

-- bo Cię kocham Georgie... -- rozpłakałem się dosłownie jak małe dziecko.. Przytuliłem go mocno co odwzajemnił...

-- ja też Cię kocham... -- Clay zaczął się powoli zamieniać w pył... a ja opadłem na kolana...

Przyjaciele do mnie podeszli i zaczęli mnie przytulać, głaskać po plecach i mówić uspokajające słowa, ale niezbyt myślałem o tym, w mojej głowie wciąż był Dream. Jednak gdy się mniej więcej uspokoiłem postanowiliśmy, że lepiej będzie jak wrócimy do domu... To co zobaczyliśmy nas zszokowało... tam gdzie stał nasz dom zostały jakieś resztki drewna, a niektóre jeszcze się paliły. Świetny dzień. To na pewno sprawka Tommy'ego...

Patrzyłem w ciszy na przyjaciół, widziałem, że byli w nie małym szoku. Gdybym nie czuł lekkiej pustki po śmierci Dreama pewnie sam bym się tym przejął bardziej, ale nie mogłem przestać myśleć o sytuacji, która wydarzyła się wcześniej.

pov Bad (wracamy do niego w końcu)

Po tej sytuacji z Dreamem jakoś czułem jakby w środku mnie coś się zaciskało. To nie był przyjemny widok, patrzeć jak Twój przyjaciel zamienia się w pył... i twój drugi przyjaciel się przez to załamuje... Chciałbym jakoś pocieszyć George, ale wiem dobrze, że mówienie "będzie dobrze" nie jest zbytnio dobrym rozwiązaniem.

Gdy wróciliśmy do domu, widok, który zobaczyliśmy nas zszokował... resztki domu... z czego niektóre się jeszcze paliły... Przyznam, że nie był to najlepszy pomysł, że zbudowali dom z drewna... Nie zmienia to jednak faktu, że było mi przykro z tego powodu. Spojrzałem na Skeppiego, który widać było, że bardzo się tym przejął i niepewnie wtuliłem się w jego ramię. Poczułem jak obejmuje mnie ręką, ale nadal wydawał się być smutny. Nie dziwię się, spędził tu więcej czasu niż ja.

-- no to chyba koniec, moi drodzy. -- usłyszeliśmy smutny głos Sapnapa. Nie rozumiem, jak to koniec? Przecież zawsze można zbudować nowy dom, znaleźć nowy teren...

-- Jak to "koniec"? Przecież nie wszystko stracone!

-- Straciliśmy Dreama, straciliśmy teraz dom, po świecie grasuje debil co chce się nas pozbyć. Nie chciałem przeżywać manhunt wiedząc, że jak umrę to na stałe i to nie miejąc na myśli śmierci tylko w grze! -- jego głos się zaczął załamywać, spojrzałem na niego zmartwiony.

-- wiesz... może jak przejdziemy grę to wszystko wróci do normy...

-- I naprawdę myślisz, że on nagle magicznie zmartwychwstanie?!

-- Proszę... nie kłóćcie się... -- odwróciliśmy się w stronę George'a.

-- To on zaczął. -- powiedzieliśmy w dosłownie tym samym czasie.

-- Nie obchodzi mnie kto zaczął! Nie możemy się mimo wszystko kłócić! Wiem, że jest ciężko, kocham Dreama... ale nie możemy się załamywać! -- dosłownie tupnął nogą wyglądając jak małe dziecko, któremu w sklepie rodzice nie chcą kupić zabawki. Mimo wszystko ma rację... życie toczy się dalej.

-- Myślę, że nie możemy tu zostać. -- nagle odezwał się Karl. -- tak wiem, byłoby i tak ciężko tu zostać w resztkach domu, ale nie bylibyśmy tu bezpieczni mimo odbudowania go, nie sądzę żeby nagle Tommy nam odpuścił. -- poparliśmy go i jednogłośnie uznaliśmy, że dobrze by było znaleźć nowe miejsce. Wzięliśmy swoje rzeczy, które nam zostały i zaczęliśmy iść w przeciwnym kierunku niż las za którym był dom, w którym spotkaliśmy Tommyego. Przyznam szczerze, że mam wrażenie jakbyśmy szli parę godzin, a przeszliśmy dopiero do końca biomu na którym znajdował się nasz poprzedni dom i byliśmy w lesie świerkowym.

Uznaliśmy, że dobrym pomysłem będzie zrobienie postoju. Niestety zostały nam tylko trzy łóżka (( ͡° ͜ʖ ͡°) musiałam po prostu XDDD). Ustaliliśmy, że będę spać ze Skeppym, Karl z Sapnapem, a George sam. (nawet nie pytać jak się zmieścili, bo nie wiem XDDDDDD) Obudziliśmy się rano, na szczęście cali i zdrowi. Zdziwiło mnie bardziej to, że nie mam tego snu, który męczył mnie długi czas. Wolę jednak nad tym nie rozmyślać. Szliśmy dalej i to naprawdę bardzo dużo aż znaleźliśmy się w dżungli, postanowiliśmy, że będzie to dobre miejsce na jakikolwiek domek, bo jednak drzewa mogą nas łatwo ukryć.

Zaczęliśmy budować dom, tym razem z kamienia. Ja z George'm chodziliśmy do kopalni i wracaliśmy co jakiś czas z większą ilością kamienia. Udało się go zbudować na szczęście przed tym jak stało się ciemno. Usiedliśmy na podłodze na środku domu i zaczęliśmy rozmawiać unikając smutniejszych tematów aż zadałem pytanie, które w sumie zaczęło mnie męczyć od jakiegoś czasu...

-- Planowaliście już przejście gry?

--------

796 słów

pozdrawiam cieplutko

Don't leave me.. | SkephaloOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz