Garmadon miał mieszane uczucia. Był świadom, że ta dziwna wściekłość i chęć niszczenia każdej rzeczy, która stanie mu na drodze, pochodziły od trucizny, ale to były przecież też jego odczucia. Jednak, gdy spotkał Lloyda, wszystko ucichło.
Widok dziecka uspokoił go na tyle, że zdołał przezwyciężyć ten głos w głowie szepczący, by niszczył, niszczył, niszczył...
Lloyd nie pamiętał, ale Garmadon tak. Pierwsze półtorej roku, które spędził razem z nim i Misako były najszczęśliwszymi w jego długim życiu. Dopóki nie stracił sił na walkę i pochłonęła go trucizna, wypierając dobre uczucia. Nie potrafił już cieszyć się z tych wspomnień, choć tak bardzo chciał.
A ten zielony wzrok jego syna przypomniał mu, że jego tęczówki - niegdyś tak ciemne, prawie czarne, a czerwone - tlą się nienawiścią. Zapragnął to zmienić i miał wrażenie, że przez chwilę mu się to udaje. Prowadził z synem rozmowę, aż ten głos znów nie zasyczał, by biec i niszczyć, niszczyć, niszczyć...
Powiedział synowi, by wrócił do Misako. Miał żal do żony, że zostawiła Lloyda, jeśli wierzyć słowom dziecka. Zranione spojrzenie chłopca mówiło samo za siebie. Koko będzie miała duży problem, by zdobyć zaufanie młodego, ale wkrótce powinni stać się rodziną.
Tak, to będzie dla niego najlepsze - zadecydował. Jego syn odszedł na dalsze tory, a na główny plan wkroczyli ninja.
Garmadon knuł plan. Posiadał cztery Złote Bronie Spinjitzu, które szybko połączył w Megabroń. Podróż na Złote Szczyty była długa i wyczerpująca, lecz satysfakcjonująca. Tam też pierwszy raz wypróbował Megabroń i zauważył, że ma ograniczenia.
Mógł jej użyć tylko raz dziennie, gdyż wyczerpuje za dużo mocy. Posiada ona Żywioł Kreacji, nie Zniszczenia, ale jest tak potężna, że nawet z tym defektem da się pokonać ninja. Nie to, co ze szkieletami, na których lepiej nie polegać. Byli zbyt zawodni i bezrozumni.
A ten głos... głos podpowiadał mu, by uwolnić Pożeracza Światów lub zapanować nad armią Wężonów. Garmadon rozważył propozycję i doszedł do wniosku, że to wcale nie taki głupi pomysł. Tylko, kogo na pierwszy rzut?
Może Hipnokobry? Dzięki hipnozie łatwo będzie omamić innych, a nawet podporządkować sobie Wężowampiry. Stworzy cały legion Wężonów, uwolni Jadozębów i Dusicieli, a najpotężniejsi Anakondowcy nie będą mieli szans na przeciwstawianie się i dołączą do armii Garmadona. Świat nie będzie miał szans!
Zapowiada się interesująca wyprawa na Mroźne Pustkowia!
___
Ninja zauważyli, że z Zanem działo się coś dziwnego od czasu powrotu z wioski Jamanakai. Znaleźli wtedy zwój o piątym, zielonym ninja i urządzali turnieje. Potem, w chwili nieuwagi - zajęci kłótnią o moc zielonego ninja - pozwolili Garmadonowi ukraść swoje Złote Bronie i bezskutecznie gonili go przez całe miasto! Musieli używać o wiele gorszych zamienników, ale Mistrz Wu nie chciał słyszeć narzekań. Mówił, że to ich wina i powinni pogodzić się z konsekwencjami kradzieży.
Ninja przypuszczali, że zmiana zachowania Zane'a dotyczyła właśnie przepowiedni i porażki z bronią, póki chłopak nie zaczął wyprawiać dziwnych rzeczy.
Wchodził do zajętej toalety, śmiał się na smutnych filmach i nie rozumiał, co jest takiego zabawnego w różowym fartuszku kucharskim. Nawet zaczął przyjaźnić się z ptakiem! Sokół przylatywał co jakiś czas i ninja odnosili wrażenie, że Zane potrafi porozumiewać się ze zwierzęciem.
Pewnego dnia po prostu odleciał na smoku za ptakiem, a zdezorientowani ninja popędzili za nim. Był to chłodny dzień, a im dłużej lecieli, tym zimniej się robiło. Wreszcie dotarli do Brzozowego Lasu, gdzie wylądowali na ośnieżonej ściółce wśród białych, nagich drzew. Tam sokół nagle upadł, a Zane podniósł go ostrożnie. Obrócił i ze zdumieniem zauważył mechanizm oraz nietypowy symbol na boku.
CZYTASZ
Różne oblicza || Ninjago
FanfictionMłody Lloyd Garmadon chciałby być taki jak jego ojciec. Potężny, szanowany, podziwiany... Jednak ninja zawsze potrafią pokrzyżować mu plany, a Wężonowie nie zachowują się do końca tak, jak tego od nich oczekiwano. Dodatkowo dochodzi kwestia nadopiek...