Rozdział 7

302 20 1
                                    

Ninja byli zdezorientowani. Po tym, jak pokonali piratów z dużą pomocą Jaya i Zane'a usłyszeli straszny grzmot. W oddali widzieli zielony blask promieniujący aż po szczyty bloków. Słyszeli echo krzyków i czym prędzej popędzili w to miejsce.

Niestety, nie znaleźli tam osoby odpowiedzialnej za wybuch, w którym zawalił się cały budynek obok. Piraci już uciekali w popłochu i ninja nie byli w stanie ich złapać. Nawet jeśli schwytali jednego z nich, to bandyci nie chcieli zdradzić, co im się stało.

Piraci wyglądali okropnie. Jeden miał złamany nos i nogę, a większości drobnych ran nie dało się zliczyć. Inni wciąż był nieprzytomny, a na nadgarstku miał śmieszne małe ślady. Jakby ugryzło go coś małego, choć jego towarzysz nie chciał zdradzić, co?

Ninja nie wiedzieli, że piratom najzwyczajniej w życiu było wstyd! Zostać pokonanym przez dziecko! To dopiero historia. Nigdy nie zdradzą nikomu, co się wydarzyło w tym zaułku. Świadków było mało, ledwie matka z dzieckiem i siedmiu napastników, z czego dwóch najgorzej rannych zostało złapanych.

Lecz od tego momentu w świecie przestępców krążyły opowieści o niezwykłym dziecku, które miało moc koloru jego tęczówek. Jeśli jakikolwiek złodziej lub zbir spotkał chłopca o złocistych włosach i zielonych oczach, to miał się na baczności. Młyn plotek znów się rozkręcał. Lloyd stał się anonimową legendą.

Ninja próbowali wyśledzić szczątki tej dziwnej energii. Zane odkrył na czujnikach, że największe skupisko jest w zaułku, a potem podążali tropem dwie ulice dalej, aż się nie urwał. Nie mieli żadnych wskazówek, co pozostawiło ich bardziej sfrustrowanymi niż byli. Byli głusi na szepty w tle, które mówiły o niesamowitym dziecku. Cole i Zane nie wierzyli, a raczej nie chcieli wierzyć, że małolat byłby w stanie lepiej walczyć od nich. Jay i Kai puścili te plotki w niepamięć, wypierając się ich istnienia w ciasnych umysłach.

Jedynie Nyę tknęła dziwna myśl i przypomniało jej się dziecko, o którym kiedyś wspominał Kai. Tylko jak ono miało na imię?

Mistrz Wu za to chodził wyciszony. Odpowiadał mało, a gdy mówił, to tylko wspominał o jakimś zwoju i Koko. Cokolwiek to miało znaczyć. Jedyny Zane domyślił się, że zwój to pewnie ta przepowiednia o zielonym ninja. Może właśnie to on się ujawnił? Tajemniczy zawodnik w grze o zwycięstwo, który pojawił się znikąd i już jest na językach większości?

Ninja nie przejmowali się tym, gdyż mieli większe zmartwienia. Garmadona. Pythora. A w przypadku Kaia - związek Nyi z Jayem. Nie pochwalał tego nawet w najmniejszym stopniu!

Jay jest nierozgarnięty, głupkowaty i zawsze ma najgorsze pomysły! Jego niedojrzałe zachowanie jest denerwujące, a Kai nie ma pojęcia, jak chłopak daje sobie radę. Nawet z najmniejszych problemów robi dramaty. Nałogowo gra w gry i nie ma żadnych perspektyw na przyszłość, jeśli przestanie być ninja.

Nya argumentowała, że Jay jest dla niej idealnym chłopakiem. Zabawny, skromny i najważniejsze, że opiekuńczy. Jego zmartwienia są wielkie, bo dotyczą poważnych spraw, a nie błahostek, jak sądzi jej brat. Jay troszczy się o nią bardziej, niż o siebie, a jeśli Kai nie potrafi tego dostrzec, to jest idiotą.

Obopólna niechęć Jaya i Kaia pogłębiła się. Nie chcieli przyznać Nyi racji, że oboje mają zalety, jak i wady. Woleli żyć w zaprzeczeniu swoich czynów, a gorycz wypełniała ich serca. Nienawidzili siebie nawzajem, choć wiedzieli, że powinni się pogodzić, bo mają wspólny cel - dbać o dobro Nyi. Nie wiedzieli tylko, jak połączyć swoje zamiary bycia dobrym chłopakiem i starszym bratem, jeśli dzieliła ich taka przepaść. Przez to wybrali wojenną ścieżką i omal nie doszło do rękoczynów.

Zane i Cole nie chcieli się do tego mieszać, ale wkrótce musieli interweniować i odciągać od siebie obu chłopaków. Jay i Kai skakali sobie do gardeł, a ani Mistrz Lodu, ani ninja ziemi nie chcieli patrzeć na krzywdę przyjaciół.

Różne oblicza || NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz