Skylor bawiła się przednio. W panującym rozgardiaszu nikt nie potrafił powiedzieć, gdzie jest dół, a gdzie góra, a co dopiero spostrzec szybko przemykającą postać.
Dziewczyna postawiła sobie za cel dotknąć wszystkich ninja i skopiować ich żywioły. Wcześniej nie miała okazji bawić się prawdziwą mocą, jedynie prędkością, czytaniem w myślach i oczywiście energią Lloyda. Wizja kolejnych czterech żywiołów do kompletu była kusząca. Skylor zawsze była trochę próżna. Nie potrafiła się oprzeć, gdy oferowano jej nowe możliwości podane na srebrnej tacy.
Wysłała Daretha, by męczył się z Dusicielami i ich berłem, a sama napadła niebieskiego ninja. Chłopak był strasznie naiwny!
- Aaa! - Krzyczała zbyt głośno, by było to wiarygodne. - Wężon mnie goni! - Rzeczywiście swoim krzykiem ściągnęła na siebie uwagę kilku Hipnokobr. Biegła z trudem na koturnach, a wzrok miała obłąkany. Zerkała za siebie co kilka sekund, a na dodatek potknęła się na bruku.
To była szopka, którą odegrała na potrzeby niebieskiego ninja. W szpilkach umiała nawet skakać, tak przyzwyczajona do ich noszenia. A byle Wężon jej nie straszny!
Jednak niebieski tego nie wiedział i zabrał się za rażenie piorunem napastników. Padali po kolei, dostając drgawek od wysokiego napięcia. Chłopak podszedł do niej, pomagając wstać i tu Skylor odniosła pierwszy sukces.
- Witaj, piękna. Jestem Jay. Widzę, że wprost pędziłaś na spotkanie ze mną. - Flirtował, a dziewczyna przewróciła oczami. - Bez obaw, pozbyłem się niechcianych adoratorów. - Mrugnął, kiwając głową w stronw pokonanych Wężonów.
- Och, dziękuję! - Grała swoją rolę i posłała chłopakowi buziaka. - To ja zmykam, zanim zlecą się następni. - I pomachała chłopakowi na pożegnanie, a Jay rumienił się, wodząc za nią oczami.
Co za pajac! - westchnęła Skylor, uwolniwszy się od niebieskiego ninja i popędziła do czarnego, sądząc po nienaturalnej wibracji ziemi. Skręciła za róg i wybiegła wprost na zdemolowaną przez Wężonów ulicę. Na środku, wzruszając ziemię, jakby to były fale, stał zamaskowany chłopak, choć strój ninja nie ukrywał jego dumnej postawy. Muskuły prężyły się, gdy unosił głazy, ciskając nimi w niedobitków wężonowej armii.
- Przystojniak. - Mruknęła Skylor, a Cole odwrócił się w jej stronę jak gdyby wiedział, że dziewczyna o nim myśli.
- Co ty tu robisz?! - Zawołał na powitanie. - Uciekaj, a nie sterczysz jak kołek! Zaraz przyjdą kolejni Wężonowie!
Przystojny gbur - dopowiedziała w myślach, krzywiąc się.
Zaraz jednak podskoczyła zaskoczona, potykając się i upadając na tyłek. Tuż obok jej głowy przeleciał głaz!
- Co ty do cholery wyprawiasz?! - Wrzasnęła na czarnego ninja, nie patrząc, w co wleciał pocisk.
- Ratuję ci dupę, idiotko! - Odwarknął chłopak, wskazując na poległego Wężona.
- Po imieniu nie łaska?! Skylor jestem! - Odkrzyknęła, zła za tak grubiańskie zachowanie.
- Cole. - Burknął czarny ninja, lecz przynajmniej pomógł jej wstać.
Skylor uznała, że wykonała swoje zadanie i nie chciała spędzać z Colem ani minuty dłużej. Już go nie lubiła.
- Dzięki. - Wydusiła, mając na tyle przyzwoitości, by okazać wdzięczność. Chłopak wzruszył ramionami i odwrócił się, jakby go to nie obchodziło, a Skylor ruszyła dalej.
Polowanie na ninja coraz bardziej jej się podobało!
Biały ninja był inny niż reszta. Chłodny jak lód, który wytwarzał. Emanował od niego stoicki spokój i wydawał mijającym go mieszkańcom instrukcje, gdzie mają uciekać.
CZYTASZ
Różne oblicza || Ninjago
FanfictionMłody Lloyd Garmadon chciałby być taki jak jego ojciec. Potężny, szanowany, podziwiany... Jednak ninja zawsze potrafią pokrzyżować mu plany, a Wężonowie nie zachowują się do końca tak, jak tego od nich oczekiwano. Dodatkowo dochodzi kwestia nadopiek...