~1

149 13 2
                                    




Podążał korytarzami Hogwartu, bacznie przypatrując się dziełu swojego Pana. Dobrze robił? Dobrze robił słuchając się go?! Nie na pewno nie... Coś podświadomie mówiło mu, że zawiódł wszystkich. W końcu poczuł, że zawiódł samego siebie. Patrząc na obecną chwilę, wszystko było doszczętnie zniszczone. Idąc przed siebie potykał się o nie jedno martwe ciało. Ale nie czuł nic. Nie czuł tak naprawdę smutku. Czuł po prostu jedną, wielką pustkę. Rozglądając się dookoła spostrzegł trzech dementorów nad pewnym ciałem. Przyjrzał się uważnie i zbiegł po schodach. Jednym machnięciem różdżki odpędził ich od ciała. - No proszę, proszę kogo my tu mamy... - Spojrzał na ledwo co trzymającą się na nogach dziewczynę. - Granger... Jak zawsze w centrum uwagi. - Dziewczyna próbowała ustać na własnych nogach. Severus usłyszał tuż niedaleko zaklęcie Crucio, co zaniepokoiło go. Zakrył siebie jak i Hermionę peleryną. Jeden ze zwierzchników Voldemorta szybkim krokiem chciała coś powiedzieć lecz Snape odwrócił się szybko i wycelował w niego krzycząc

-Avada Kedavra.
Zanim zdążył się zorientować, Hermiona ciągnęła go w kierunku wyjścia.

-----

Wszystko działo się tak szybko i tak niezrozumiale. Ciągle nie docierało do niej, że właśnie jest w samym środku wojny. Że właśnie w tej chwili życie jej przyjaciół jest zagrożone.. a może niektórzy nawet je już stracili. Nie. Nie mogła się teraz rozklejać. Musiała być silna, bo w innym wypadku nawet nie będzie miała okazji by ich opłakiwać. Ciągnęła swojego profesora za rękę, nie wiedząc dokładnie co robi. To było jak impuls. Nie miała już wątpliwości co do tego, że jest po ich stronie. Choć kto wie, może nie być po żadnej z nich? Nie miało to jednak znaczenia. Byli już naprawdę kilka kroków od wyjścia z terenu zamku. „Uda się, uda się" powtarzała sobie w głowie przez cały czas. Nie mogła niestety cieszyć się zbyt długo, ponieważ w ostatniej chwili drogę zagrodził im Fenrir- wilkołak- stał przed nimi wyzywająco się uśmiechając, choć kiedy spojrzał na Snape'a na jego twarzy dostrzec można było pogardę. Po czym rzekł z niesmakiem - Więc to tak Snape? Walczysz teraz po stronie brudnych szlam?

-----

Ocknął się, podążając krok za dziewczyną. Miał ją cały czas są oku, nie wiedział co nim kieruję, czuł ze musi chronić tą smarkulę. Dlaczego to czuł? Zamyślił się i w tych myślach omal nie wpadł na jednego ze "swoich..." byłych swoich? Nie mógł zrozumieć dlaczego musiał być po jakiejś stronie... -Więc to tak Snape? Walczysz teraz po stronie brudnych szlam?- Severus spojrzał na niego obojętnym wzrokiem, a także zwrócił wzrok w kierunku dziewczyny, którą w jednej chwili chwycił i... Właśnie chciał ją odciągnąć do tyłu, gdy nagle Fenrir pochwycił ją za bluzkę i podniósł w górę. Snape ani drgnął tylko oschłym tonem rzekł - Puść ją bo uwierz mi nie mam cierpliwości. -Ah tak.... - jednym pazurem przeciął policzek Hermiony. Severus bez chwili wahania wypowiedział w jego kierunku Crucio. Gdy ten osunął się na kolana puszczając Hermionę, on z uśmiechem wypowiedział Avadę na swojego byłego towarzysza. Podbiegając do Hermiony szybko osunął i on się także na kolana. Słyszał głos swego Pana... Byłego Pana. Przemawiał do niego...

Myślał że nie wytrzyma tego. Głos z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy, a ból nie do wytrzymania. Nie mógł się przed tym bronić. Wiedział, że jest na straconej pozycji. Nie mógł przecież iść z dziewczyną, bo przecież też ją znajdą, ale zamiast zabić będą torturować aż sama zapragnie tylko śmierci.
Wstał i podparł się ściany biorąc pod rękę dziewczynę.

-----

Ku SobieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz