prawda

45 4 7
                                    

5 lat PUZYNIEI

Sanfrancisko

Lament i płacz dochodziły do uszu każdego w pobliżu.

- Dasz radę Madzia, jestem przy tobie.- Powiedziała z troską TI trzymając małżonkę za rękę.

Kolejny krzyk rozniósł się po sali szpitalnej.

- OMG CHYBA TEN BACHOR JUŻ WYŁAZI.- zawołała pielęgniarka na praktykach.

-  Łatafak ogar srake kretynko, to jest kurwa poród.- Uspokoił lekarz.

Magda głośno odsapnęła czując ogromną ulgę i płacz nowego bachora.

- Kocham cie skarbie.

- Ja siebie też.- Uśmiechnęła się TI.

Rozmażyła się głośno, ahh, kochająca idealna żona. Trójka dzieci i smok, czy można chcieć czegoś więcej?

TI OGAR SIE

- Co?- ocknęła się dziewczyna.

- Kurwa co się stało? Gdzie Magda, gdzie nasze dzieci?

- Magda i twoje kaszojady nie istnieją  przestań ćpać, bo łamiesz matce serce.

- CO?! CZEKAJ, CO JES KUR-

Koniec

Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy przeszli przez to całe gówno i jeszcze się wam nie znudziło XD

Szczerze jestem w chuj dumna z tej książki i uważam, że jest zajebista.

Pewnie część z was jest rozczarowana zakończeniem, ale chciałam zrobić coś żeby wszystkich zaskoczyć.

Dzięki wam jeszcze raz i życzę miłego dnia<3



Pokaż mi swoje towary~ Magda Gessler x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz