1 | cecilia

639 49 12
                                    

Brązowowłosa dziewczyna z zadziwiającą pewnością wskoczyła na deskę, która wcześniej wylądowała na ziemi przed nią, powodując jednak spory hałas i zwracając na siebie uwagę wielu przechodniów. Odepchnęła się nogą, doświadczona w tym co robi, nie zwracając uwagi na kierujące się na nią zgorszone spojrzenia. Kółka deskorolki wydawały głośne dźwięki, kiedy uderzały w kamienie, którymi wyłożony był chodnik.

Amber jednak wciąż pędziła przed siebie, a nieprzyjemny, biały budynek szpitala rósł w jej oczach z każdą chwilą. Nawet nie weszła do środka, a już czuła chemiczny zapach, którego nienawidziła, a była na niego skazana wiele razy. Kiedy była sporo młodsza i naprawdę niedoświadczona w jeździe na desce, lądowała na izbie przyjęć średnio raz na dwa tygodnie, ku przerażeniu jej znajomych. Teraz jednak nie kierowała się tam przez głupi błąd na deskorolce, a pilne wezwanie. W czerwonym plecaku przewieszonym przez ramię znajdowało się specjalnie kupione na tę okazję pudełko czekoladek. Dziewczyna musiała się naprawdę powstrzymywać, żeby nie kupić drugiego także dla siebie, ale czas gonił. Chwyciła tylko butelkę wody, którą dumnie dzierżyła w dłoni, ale nie miała jeszcze czasu by się z niej napić, wymijając z łatwością przechodniów.

Coś odrobinę skrzypiało, kiedy przechylała się na boki. Później musiała to zbadać.

Szpital był ogromny, ale zanim wybrała się w krótką podróż dostała dokładne wskazówki, gdzie musi się udać. Amber pomyślała przez chwilę, że miło byłoby odwiesić gdzieś jej dżinsową kurtkę, bo był środek października i wciąż było ciepło.

Zeskoczyła z deski, po czym ta od razu wpadła jej w ręce, po raz kolejny zwracając na siebie uwagę jakiejś starszej pani siedzącej na ławce przed szpitalem. Brązowowłosa uśmiechnęła się jedynie w odpowiedzi na oburzone spojrzenie staruszki, po czym wbiegła do budynku z deskorolką pod pachą.

Drugie piętro okazało się być łatwo dostępne, Amber żwawo wbiegła po schodach starając się jednak za bardzo nie wdychać nieprzyjemnego zapachu. Biało-szare kafelki na podłodze kontrastowały z jej butami i sznurówkami w podobnej kolorystyce, ale jej czerwona koszulka nadal rzucała się w oczy mimo okrywającej ją kurtki. Uśmiechnęła się do jednej z pielęgniarek, która akurat niosła jakąś tacę i zręcznie wyminęła kobietę, kierując się do sali na samym końcu długiego korytarza.

— Już jestem! — Śmiało nacisnęła klamkę i wparowała do środka, gdzie na szczęście było tylko jedno zajęte łóżko. — Przepraszam, że tak długo mi to zajęło, ale nie macie pojęcia, ile ludzi kręci się w centrum! — Ostrożnie odstawiła deskorolkę pod ścianę, a potem przyciągnęła sobie krzesło i zajęła miejsce przy łóżku.

— Dobrze cię widzieć, skarbie. — Lisa poklepała ją po ramieniu, drugą ręką jednak wciąż trzymając dłoń Jean, która uśmiechnęła się słabo na powitanie. Wyglądała dość blado, z rozpuszczonymi włosami, w szpitalnej piżamie i z nogą w gipsie sięgającym aż nad kolano. Była to poważniejsza kontuzja niż cokolwiek, co Amber kiedykolwiek zrobiła sobie na deskorolce, a znając Jean, blondynka czuła się dwa razy gorzej będąc całkowicie przykutą do łóżka.

— Jak się dzisiaj czujesz? — Brązowowłosa sięgnęła do plecaka i wyciągnęła nieco zgniecione pudełko ze słodyczami, które położyła na szafce nocnej obok bukietu kwiatów, którego nadawcą był niewątpliwie Kaeya. Tak głosił podpis na granatowej karteczce, dołączonej wraz z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia.

— Średnio — przyznała Jean, cichym głosem. Amber poczuła nadchodzącą falę współczucia dla przyjaciółki, która nie mogła się nawet ruszyć z miejsca przez jakiegoś idiotę, który nie umiał nawet porządnie jeździć na desce. Brązowowłosa już zdążyła się zapytać o nazwisko chłopaka, który spowodował ten wypadek, ale sama poszkodowana nie chciała o niczym mówić. — Niedługo mają pozwolić mi wyjść, ale nie będę mogła wychodzić z domu — westchnęła ciężko i opadła na poduszki.

sk8er girl | eulamberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz