• I •

629 30 88
                                    

- Zakład, że tym razem pierwszy skończę patrolować swoją część miasta? - odezwał się zuchwale Czarny Kot, będący pewny swojej wygranej.

Jak na porządnego superbohatera przystało, co najmniej trzy razy w tygodniu Biedronka wraz z Czarnym Kotem patrolowali miasto. Zazwyczaj robili to razem, jednak zdarzało się, z tylko im znanych powodów, że któreś z nich zostawało samo. Działo się to bardzo rzadko, ale Biedronka musiała przyznać, że samotny patrol był straszliwie nudny. Ostatnio superbohaterowie znaleźli sposób na szybsze patrolowanie miasta. A mianowicie podzielili między sobą po równo ulice, które musieli sprawdzić i się ścigali. Na końcu spotykali się w wyznaczonym miejscu, kto pierwszy tam dotarł, wygrywał. Takim sposobem patrolowali miasto znacznie szybciej, a do tego świetnie się bawili, rywalizując ze sobą.

- Ostatnim razem też tak mówiłeś, a ja jak zwykle cię pokonałam. Widzę, że bardzo dobrze znosisz swoje porażki - odparła zadziornie Biedronka.

- Tym razem załóżmy się o coś, będziemy wtedy bardziej zmotywowani, by wygrać - zaproponował superbohater.

- A nie motywuje cię odpowiednio fakt, że po raz kolejny przegrałeś z dziewczyną? - rzekła drwiąco dziewczyna.

- Bardzo śmieszne. Jeśli wygram, to dostanę od ciebie buzi, Kropeczko - postanowił. Dziewczyny wcale to nie zdziwiło, bo co innego, mógłby sobie ten Kocur życzyć?

- A jeśli ja wygram?

- To ty dostaniesz ode mnie. Sprawiedliwy układ. - Puścił oczko superbohaterce, a ona jak zwykle przewróciłam oczami, po czym szybko się odwróciła, by nie mógł zobaczyć, jak jej policzki stają się czerwone.

Czy podobał jej się ten układ? Owszem. Czy mogła sobie na to pozwolić? Absolutnie.

Po walce z Białym Kotem obiecała sobie, że nie dopuści, by ta sytuacja się kiedykolwiek powtórzyła. Wiązało się z dwiema rzeczami - nie może dojść do ujawnienia tożsamości i ich miłość nigdy nie może zaistnieć. Broniła się od tych dwóch rzeczy rękami i nogami.

Jednak okazało się to trudniejsze, niż mogłaby przypuszczać.

Z początku nie miała z tym trudności. Kot rozumiał, że nie mogą na razie poznać swoich tożsamości. Jeśli chodzi o ich miłość, to zakochanie Biedronki w Czarnym Kocie nie wchodziło w grę, w końcu miała Adriena.

Jej zauroczenie Adrienem można było porównać do jedzenia czekolady. Na początku przyjemny słodki smak powodował błogie samopoczucie. Gdy trochę z nią przesadziła, cukier uderzył jej do głowy i zaczynała świrować. Aż w końcu zjadła jej za dużo i się nią zamuliła. Wtedy jedyne co mogła zrobić, to poczekać aż za słodki smak sam minie. No więc czekała. A potem jeszcze popiła wodą, by zupełnie wypłukać słodycz z ust.

I właśnie taką wodą był Czarny Kot.

Czarny Kot nie był jej wymarzonym księciem z baśni. Nie był jej ideałem. Nie był Adrienem. Nigdy nie sądziła, że mogłaby zakochać się w kimś takim jak on. Całe życie uporczywie szukała swojego ideału, a kiedy w końcu go znalazła, żarliwie trwała przy nim wierząc, że tylko on da jej szczęście. Wszakże to właśnie dokładne jego przeciwieństwo sprawia, że się uśmiecha.

Dostrzegła w nim coś, czego nigdy wcześniej nie widziała. I nie chodzi tu o jego słodki uśmiech, czy zniewalające oczy. Ujrzała jego duszę. Była piękna. On cały był piękny. Pośród jego wszystkich dobrych cech dojrzała, jak bardzo skrzywdzony został ten chłopiec. Mimo że nie wiedziała o nim praktycznie nic, to pochwyciła, że nie ma łatwo, a jednak potrafi być taki beztroski, pełen optymizmu, dobroci i miłości. Był niezwykły i choć miał wiele widocznych usterek, to właśnie te usterki czyniły go pięknego. Nie był idealny. Był piękny.

I'd rather lie // MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz