• VII •

429 24 115
                                    

— Przepraszam, czy odpowiecie mi na parę pytań na mojego Biedrobloga? — zapytała Alya podbiegając z telefonem do superbohaterów. Biedronka posłała przyjaciółce podejrzliwe spojrzenie, a ta uśmiechnęła się, wzruszając ramionami.

— Nie ma sprawy — odpowiedział Kot.

Wokół nich nagromadzili się zaciekawieni przechodni, którzy utworzyli ciasne koło wokół Alyi i bohaterów.

— Świetnie! A więc pierwsze pytanie do ciebie, Biedronko. Jak długo jesteś zakochana w Czarnym Kocie? 

— Ja... wcale nie... — Pytanie Alyi spowodowało, że ciało Biedronki natychmiastowo oblał zimny pot. Dziewczyna usiłowała jakoś z tego wybrnąć, nie rozumiejąc, co wyprawia jej przyjaciółka, ale nie wiele zdziałała nerwowymi jęknięciami.

— A jak się czujesz z tym, że okłamujesz wszystkich swoich fanów, w tym swoją najlepszą przyjaciółkę, a przede wszystkim swojego najlepszego na świecie partnera? Dlaczego nie możesz po prostu przyznać, że go kochasz? Kłamstwa sprawiają ci przyjemność?

— Alya, dla-dlaczego...? — wyszeptała przerażona superbohaterka. Publiczność wraz z Alyą wpatrywali się wyczekująco w dziewczynę. Ona natomiast poczuła, jak ognisty gorąc pali jej ciało, a oddychanie stało się bardzo wymagające.

— Chodź, zabiorę cię stąd, moja pani — powiedział Czarny Kot, widząc wystraszenie na twarzy dziewczyny. Kiwnęła głową, posyłając mu uśmiech pełen wdzięczności i podała mu dłoń, a on pociągnął ją w węglową głębię.

— Gdzie jesteśmy? — zapytała zaniepokojona Biedronka, gdy znaleźli się w jakimś ciemnym pomieszczeniu.

— Nie jest to teraz ważne odparł, kładąc dłoń na jej ramieniu, okazując jej w ten sposób, że nie ma się czym przejmować. Ważne jest to, że mam dla ciebie różę.

Czarny Kot wręczył jej kwiatek. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego prócz tego, że róża nie była czerwona czy choćby nawet żółta.

— Dziękuję... Jest czarna — stwierdziła. Dlaczego nie dajesz mi czerwonej róży, jak zawsze? — zapytała, nie ukrywając, że niezwykle zadziwił ją inny kolor kwiatu.

— Nie podoba ci się? — Czarny Kot przybrał zmartwiony wyraz twarzy. Miałem dla ciebie białą, ale zwiędła.Wyjął zza pleców zwiotczały kwiat, pokazując dziewczynie, że nie mógł jej dać czegoś takiego. Weź ją — poprosił, zaciskając mocniej dłoń Biedronki wokół czarnego kwiatu. Po tych słowach Czarny Kot zanikł. Jakby półmrok tego zdziwaczałego miejsca zabrał go ze sobą, zostawiając tylko zwiędłą białą różę, która pamiętała jeszcze dotyk ciepłych palców bohatera. Która jako jedyna zdradzała, że obecność Czarnego Kota nie była tylko wyobraźnią Biedronki.

— Czarny Kocie? Gdzie jesteś? Czarny Kocie! — Przeraźliwy krzyk dziewczyny rozniósł się echem po ponurym pustym pomieszczeniu. Rozglądała się na boki, szukając swojego partnera, ale dostrzegła tylko małą akumę, która w mgnieniu oka stała się biała, a obok niej powoli spadał amok.Kocie... — Szept wypłynął z jej ust wraz z paroma łzami.

Marinette otworzyła oczy. Zwyczajnie spała. Do jej uszu docierały ciche dźwięki muzyki z leżących obok słuchawek, które musiały wypaść jej z uszu podczas snu. Dziewczyna podniosła się do pozycji siedzącej, zrzucając przy tym na podłogę książkę, którą czytała przed zaśnięciem. Sprawdziła jeszcze dyskretnie godzinę na telefonie, po czym natychmiast powrotne się położyła, włożyła słuchawki do uszu i zamknęła oczy, udając, że dalej śpi. Wykorzystała ten czas na analizę tego niepokojącego i odrobinę lękliwego snu.

I'd rather lie // MLBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz