Rozdział 7: ✨Incydent na plaży✨

322 17 6
                                    

Pov Leon:

Cóż, zasnęliśmy na sobie. Byliśmy zmęczeni dniem. Przebudziłem się w nocy, w swoim pokoju. Rozłączyli nas, kiedy sobie słodko spaliśmy. Obudziłem się znów o 3 jednak nie czułem strachu jak to było przed wyjazdem. Zastanawiałem się czy Sandy śpi. Byłem głodny więc podszedłem do lodówki i wziąłem kabanosy. Wyszedłem na dwór zapominając o rzekomych "demonach" które mogą mnie dopaść. Czułem się jak w śnie. Była noc poniedziałkowa. W środę wracamy do domu. Myślałem tak aż zorientowałem się że nie zobaczę się już wtedy z Sandym gdy się rozstaniemy... Zrobiło mi się smutno bo chciałbym mieć takiego przyjaciela na zawsze pod ręką. Czułem, jak moje oczy robią się mokre. Poczułem czyjeś ręce obejmujące mnie wokół szyi. Nie był to Sandy tylko Nita?!
- Braciszku co ty tu robisz? - Zapytała się Nita.
- N-nic. - Odpowiedziałem.
Zapadła cisza. Słyszałem tylko szum morza niedaleko nas.
- Noc trwa chodź do środka.
- No to idź już Nita, zaraz przyjdę - Odpowiedziałem jej.
- Nigdzie bez ciebie nie idę!
Westchnąłem.
- Jutro idziemy na plażę popływać! - Ucieszyła się Nita.
- Super.
- Chodź Leon, musimy się wyspać. Nawet twój kolega śpi...
Udaliśmy się z Nitą do pokoju po cichu i położyliśmy się do swoich łóżek. Tata jak zwykle chrapał bardzo mocno. Trudno mi było zasnąć ale w końcu zasnąłem. Obudziłem się dopiero o 10. Cała rodzina na mnie czekała. Podobno nawet Sandy się o mnie martwił. Wstałem. Czułem się jak królewicz gdyż każdy wzrok był położony na mnie.
- Wreszcie się obudziłeś - Powiedział tata.
- Dzisiaj cały dzień spędzamy na plaży!
Wyszliśmy dosyć szybko. Na razie sami.
Gdy dotarliśmy nad morze, warunki były idealne. Fal prawie nie było a na niebie nie było ani jednej chmurki. Był jeden minus: Słońce grzało strasznie mocno. Rozłożyliśmy się w dosyć pustym miejscu. Dzięki temu, że był poniedziałek. Ludzi było bardzo mało więc cała plaża była dla nas. Zanim wszedliśmy do morza pogrzebałem sobie w piasku. Byłem cały czas zamyślony. Myślałem o sytuacji jaka może się zdarzyć w środę przy wyjeździe. Nagle sobie przypomniałem:
- Halo przecież spotkałeś Sandy'ego w nocy przed wyjazdem co znaczy że musi mieszkać w twojej okolicy! Poczułem ulgę i radość. Nita bawiła się z jakąś poznaną dziewczyną w piasku. Ja jak zwykle siedziałem sam. Wtedy poczułem czyjeś ręce zakrywające mi oczy. Były bardzo ciepłe.
- Zgadnij kto to! - Powiedział głos.
Poznałem od razu że to Sandy.
- Oczywiście że ty! - Uśmiechnąłem się.
- Witaj Sandy!
Sandy miał na sobie niebieską koszulkę ze wzorem słońca i czarne, krótkie spodenki. Z niewiadomych przyczyn zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco.
- Uff, ale dzisiaj gorąco. - Rzekłem do Sandy'ego.
Widziałem że kropla potu spływa mu po czole. Otarłem ją a Sandy się zarumienił.
Nabrałem ochoty wejść do morza. Być może Sandy ze mną pójdzie.
- Wchodzisz ze mną do morza? - Zapytałem się.
Wyskoczyły mi rumieńce.
- J-ja n-nie chcę. - Zasmucił się Sandy.
- Okej! Nic na siłę. - Odpowiedziałem.
Ściągnąłem spodnie i koszulkę po czym podbiegłem do morza. Miałem patent, aby szybko przyzwyczaić się do temperatury wody. Położyłem się przy wodzie i dałem falą się wciągnąć do morza. Sandy wszystko oglądał. Przeszedł mnie zimny dreszcz gdy znalazłem się w wodzie. Uwielbiam to uczucie! Woda dosięgała mi do pasów. Nagle Poczułem ukłucie w nodze. Ała! To dno jest pełne kamieni! Nagle noga mi utknęła między kamieniami. Miałbym wszystko pod kontrolą gdyby nie głupie fale które się nasilały. Sandy zauważył że coś jest nie tak. Widać, że był zmartwiony. Ściągnął koszulkę, przybiegli do morza i przyzwyczaił się do wody oblewając swe ciało zimną wodą. Sandy podał mi rękę i mnie wyciągnął. Razem przypłynęliśmy do lądu. Panika wzięła u mnie górę przez co nie widziałem co się stało. Zorientowałem się, że mogłem prawie się podtopić i spanikować gdyby nie Sandy. Położyliśmy się na lądzie zaraz przy wodzie na mokrym piasku.
- Co ci się stało Leon?! - Zapytał się Sandy.
- Utknąłem lewą nogą między kamieniami. - Powiedziałem.
Sandy spojrzał na moją nogę. Była cała zadrapana.
- Nie wygląda to przyjemnie, piecze cię? - Zapytał się Sandy.
- Troszkę...
- Jestem ci wdzięczny - Przytuliłem jego ciepłe ciałko.
- Nic mi winny nie jesteś Leon - Odpowiedział chłopak.
Pov Sandy:

Leon mnie przytulił. Był dosyć zimny dlatego przytuliłem go także.
- Jestem ci dłużny, zapamiętaj. - Powiedział Leon.
- Wiele już dla mnie zrobiłeś Leon.
- Muszę ci coś powiedzieć - Zebrałem się na odwagę. Chciałem mu wyznać ciepłe uczucie które nazywa się ❤️miłością❤️ ponieważ właśnie to do niego czuję...
- Słucham cię. - Powiedział Leon.
- N-no b-bo ja... - Zaczerwieniłem się.
- Kocham cię. - Powiedziałem to...

Rozdział 8 Jutro o 12:00 😘
Przepraszam że przerwałem w takim momencie xD 734 słów

KSIĘGA 1 Wakacje - Leon x Sandy (fanfiction) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz