Rozdział 43. Współistnienie.

245 7 0
                                    

Żadna nie potrafiła zaatakować drugiej, stały kilka minut wpatrując się w swoje oblicza i próbując samym wzrokiem złamać przeciwnika. W tym wymiarze nie istniała broń więc musiały to rozstrzygnąć w inny sposób.

"Twoją formą jest ryś?"

~Kocham te zwierzęta dlatego chciałam się do nich upodobnić.~

"Czyli twoja forma to ta obecna. Ale to nic, wystarczy mi że staniesz się zwierzęciem w klatce."

~Nikt nie zna mojej formy i dpoilnuje by nikt jej nie poznał.~

Po krótkiej wymianie zdań ruszyły na siebie, wampirzyca przemianiła się w zarys człowieka. Złapały się za przedramiona i próbowały siłować. Wampirzyca wysunęła długie pazury i wbiła w ciało przeciwniczki która natychmiast się wycofała.

Nieczyste zagrania były tu jak najbardziej w porządku, ich siła była na równym poziomie jednak jeśli chodziło o intelekt to zdecydowanie wygrywała Emi.

~Po co walczysz? Nie będziesz w stanie rządzić. Jesteś nikim, porzucili cię właśnie rodzice i zdradziły osoby którym ufałaś. Nikt nie będzie w stanie Ci zaufać a co dopiero wykonywać rozkazy.~

"Słyszałam takie rzeczy wiele razy więc nie robią na mnie wrażenia. Nie potrzebuje wielu zwolenników, wystarczy mi że mam po swojej stronie chociaż jedną osobę która we mnie wierzy i mogę dla niej walczyć. Dlatego nie poddam się do samego końca!"

Była bardzo skupiona, jej sprecyzowane myśli pozwoliły stworzyć jej nóż. Zrozumiała jak działa ta przestrzeń i jakie panują tu zasady.
Możesz stworzyć wszystko jeśli czegoś bardzo pragniesz i jesteś zmotywowany by walczyć dla kogoś i go chronić.

~To ci nic nie da, byłaś nikim, jesteś i będziesz. Nic tego nie zmieni.~

"Wiesz chociaż co czułam przez te lata!? Jak cierpiałam i wylewałam łzy w samotności, aż moje oczy nie były w stanie więcej płakać!"

~Oczywiście że nie, widziałam tylko pojedyncze fragmenty. Całe twoje życie spałam budząc się czasami by sprawdzić czy z moim pojemnikiem jest wszystko w porządku. Zdarzało się też że byłam wybudzana gdy zostałaś mocno okaleczona, ale tak to smacznie drzemałam gdy przechodziłaś przez te swoje katusze.~

Ich umysły zaczynały się spajać, coraz mocniej i nieodwracalnie, do tego czasu musiały to zakończyć.
To połączenie pozwalało im widzieć coraz więcej aspektów ze swojego życia. Emilie w ciągu minuty widziała i czuła wszystkie emocje wampira stojącego przed nim. Gdzieś w głębi siebie czuła zazdrość, chciałaby mieć tak beztroskie dzieciństwo nawet jeśli później miałaby przejść to co jej rywalka.

Wampirzyca również zobaczyła mnóstwo obrazów i dotknęły ją tysiące emocji. Niemalże wszystkie były negatywne. Porzucenie, rozpacz, wyśmiewanie, smutek, żal, nienawiść, strach, frustracja, rozczarowanie, poczucie winy, presja, niezmierny ból a wszystko to zakończone niesamowicie niską samooceną. Wogóle nie ceniła siebie i życia, to dawało jej siłę. Nie obchodziło ją co się z nią stanie, walczyła bo tak jej kazano.

Spojrzała nieśmiało na Emi która buzowała wściekłością i ledwo się powstrzymywała przed wybuchem. Jej wszystkie sekrety, zabójstwa, tajemnice, uczucia wszystko to ujrzało światło dzienne bo ktoś inny niż ona to się o tym dowiedział.

Nie bedac sobą, pełna furii i wściekłości zaczęła wszystko niszczyć i krzyczeć. Wszystkie nagromadzone przez lata emocje, tak usilnie tłumione znalazły ujście. Nie panowała nad tym co robi. Nim się zorientowała jej przeciwniczka była zamknięta w klatce.
Zmieniła nawet formę przez co jej siła wzrosła jednak nic jej to nie dało w porównaniu z nieokiełznaną wściekłością.

Nie dziwiła się że Emi wybuchła, tyle lat się poświęcała, narażała swoje życie a to wszystko okazało się jednym wielkim kłamstwem.

Dopiero po blisko piętnastu minutach Emi całkowicie wykończona osunęła się po ścianie.

- Jak masz na imię?

- Telia

- Jestem Emilie, teraz ja tu rządzę a ty jesteś moją wspólniczką. Nawet nie wąż mi się sprzeciwić! Co ty na to?

- Chyba nie mam innego wyjścia.

- Masz, możesz zginąć.

- W takim razie zgadzam się moja pani.

Oparła się o kraty i schowała twarz w dłoniach. Na jej ustach malował się szeroki uśmiech.

- Wiesz... nawet najbardziej empatyczni ludzie nie będą w stanie zrozumieć tego jak się można czuć w takiej sytuacji. Zupełnie inaczej jest to odczuć na własnej skórze

- Tak naprawdę od dawna czułam wszystko to co ty, czuję się odpowiedzialna za to że nic z tym nie zrobiłam i nie powiedziałam prawdy wcześniej. Zupełnie taka nie jestem, nie rozumiem czemu tak się czuję, chyba zmiękłam przez te parę wieków.

Emi spojrzała na uwięzioną postać, długi czarny płaszcz skrywający każdy milimetr ciała i krótkie blond włosy do ramion.

- Tak, to moja prawdziwa forma.

- Czekaj, skąd wiesz co myślę?

- Jeśli ktoś będzie Ci naprawdę bliski wtedy poznasz jego myśli, to będzie dowodem na to że ta osoba powinna być w twoim życiu, jest kimś wyjątkowym. Ja miałam tak z Axelem i moją siostrą która zmarła w wieku 13 lat.

Emi rozejrzała się widząc że wszystkie ściany w tym pomieszczeniu są popękane, tworzyły pajęczyne milionów drobnych kawałeczków.

- Nie będzie problemu z naprawieniem, tylko wpadłaś w taki szał że obawiam się żeby z tymi na zewnątrz wszystko było w porządku.

- No właśnie co z nimi!?

Na zewnątrz panowała napięta atmosfera. James jak i Clark nie mogli nic zrobić więc wyczekali w niecierpliwieniu aż się przebudzi. Wystraszyli się słysząc za plecami kroki i czyjś głos.

Z pośród drzew wyszedł starszy mężczyzna podpierający się o lasce.

- A co pan tu robi? - Clark przestraszył się że mężczyzna przyszedł w nieodpowiednim momencie.

- Przylozł żem na grzyby i usłyszołem hałas to żem przybiegł jagby ktoś pomocy potrzebował.

- Na grzyby? W nocy? - James przesunął się zastawiając kobietę tak aby mężczyzna nie zauważył jej mieniących się oczu.

- A tak, bo ino wtedy stworzenia pochowane bo łowca krunży a człowieka nie po drodze mu zabić.

- Jakieś to podejrzane...

- Rany boskie... toż to wampirok! Odsuń że się od niego wyrostku bo cię udziabać może.

- Pan się nie martwi...

Na plecy Jamesa opadło jej ciało, szybko się obrócił i je złapał siadając i sadzając ją sobie na kolanach.

- Niech pan już idzie, to zwykła kobieta.

Starzec zlustrował ich podejrzliwym wzrokiem po czym skierował się w las.

- Odprowadzę go, i upewnię się czy nie wróci.

Clark poszedł za starcem a James kiwnął mu głową. Mężczyzna wrócił po pięciu minutach z zakrwawionymi kłami i plamami krwi na koszuli.

- No co? Przynajmniej mamy pewność że nie będzie się tu kręcił.

James zrezygnowany zaciskając mocno oczy  głaskał chłodne czoło nieprzytomnej kobiety.

Zawładnięta przez wampira Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz