Rozdział 1 Więcej niż mistrzyni

893 18 175
                                    

Dzisiejszy dzień Hunter zaczął jak każdy inny, kiedy nie musiał się  zbytnio śpieszyć. Zawsze wybierając tą samą najdłuższą drogę, która prowadziła przez mury. Kiedyś robił to, aby mieć czas pomyśleć, a dzisiaj była to okazja do spotkania z Sole, która zawsze tu była i tak było tym razem.

- Cześć Sole.- Zagadnął do opartej o blanki dziewczyny, która wyglądała, jakby coś obserwowała.

Sole odwróciła się w jego kierunku.

- Cześć.- Odpowiedziała, uśmiechając się ciepło.- Ciebie też witam.- Dodała do palizmana Huntera, który ukrył się w jego kapturze i na dźwięk jej słów, nieśmiało wystawił z niego głowę.

- Co słychać?- Zapytał.

Było to standardowe pytanie, jakie z reguły zadawali sobie znajomi, a sam Hunter dopiero się uczył jak rozmawiać w ten sposób, bo w końcu minęły tylko 4 dni, od kiedy zdobył swoją pierwszą przyjaciółkę.

- Obserwuję.- Odparła tajemniczo i skinieniem głowy wskazała na punkt poniżej.

W miejscu, które wskazała, znajdował się niewielki plac, gdzie czasem ćwiczyli rekruci, ale nigdy tak wcześnie. Sam Hunter usłyszał hałas, który dobiegał właśnie stamtąd. Kiedy podszedł do Sole, dostrzegł, co było lub raczej kto był źródłem tego hałasu.

Była to Iris, która walczyła z 6 abominacjami. Tymi samymi, które Hunter w imieniu swojego wujka zamówił od państwa Blight, a te zdawały się być lekko "Podkręcone". Były o niemal dwie głowy większe oraz dwukrotnie szersze niż Iris.

- Co ona robi?- spytał zdziwiony Hunter.

- Trenuje i to od jakiegoś czasu.- Powiedziała i wskazała palcem w jej kierunku.- Patrz, bo to może być interesujące.

- To było pytanie retoryczne...- odparł Hunter i zgodnie ze sugestią Sole, obserwował.

Iris nie walczyła przeciwko nim za pomocą magii. Przeciwnie jedynym zaklęciem, jakiego użyła, było nałożenie na swoje ręce i nogi magicznego efektu, który był w stanie zranić abominację, a ona sama walczyła z nimi z wielką gracją i zacięciem, unikając każdego ciosu i atakując w chwili kiedy trafienie było pewne, lecz czego innego można było spodziewać się po dawnej twarzy cesarskiego sabatu. Same abominacje walczyły na poważnie, a każdy ich atak, jeśli dosięgnąłby celu, mógłby skończyć się obrażeniami i to pewnie bardzo poważnymi. Sama walka w jej wykonaniu wyglądała niczym taniec, a Iris robiła piruety, uniki oraz doskoki w zależności od potrzeby i atakowała najbardziej czułe punkty jak głowę i nogi, ani przez moment nie tracąc skupienia.

Jedna z abominacji uderzyła w nią pięścią, lecz Iris szybko przykucnęła i podcięła ją od tyłu precyzyjnym uderzeniem w pięty, co spowodowało, że ta runęła jak długa na plecy. Druga chciała wykorzystać okazję aby ją zmiażdżyć uderzając w nią obiema pięściami jednak Iris wykonała szybki wślizg po między jej nogami i wskoczyła jej od tyłu na plecy, a dzięki zaklęciu rzuconym na dłonie i ręce abominacja nie mogła jej zrzucić ani zmienić swojego stanu, co wykorzystała Iris kierując zdezorientowaną abominację na drugą powalając tym samym dwie na raz. Czwarta abominacja stała tuż przed nią gotowa do walki i kiedy ta ruszyła w kierunku Iris ta cofnęła się o kilka kroków by po chwili zacząć biec i tuż przed abominacją wyskoczyła do góry zginając nogi tak, aby kolana uderzyły abominację prosto w twarz, a ta runęła przez impet uderzenia.

Kiedy Iris powaliła 4 z 6 abominacji, spojrzała przez moment w kierunku, gdzie znajdował się Hunter, a on błyskawicznie skrył się za blankami, licząc, że ta go nie zobaczyła.

- Sterowanie ręczne. Hasło: Ian Varon!.- Powiedziała, głośno i wyraźnie.

Abominacje w jednej chwili uspokoiły się i ustawiły w szeregu.

Echa przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz